Postanowiłem, że wypada się spakować. Nie miałem wiele rzeczy, ale każdą jedną mam zamiar spisać na Rachel. Uświadomiła mi, że problem nie tkwi w tym, że nie jestem zdolny do tego by kochać, a w tym że nie potrafię tego ukazać. Teraz to wiem, lecz czas minął. A miłość, nienawiść, pech i szczęście i wszystko co związane z życiem razem z nim. Żegnaj świecie.
-Witaj Rachel.
- Witaj Skylar. Przyszedłeś po coś konkretnego?
- Właściwie to tak. Przyszedłem po moje rzeczy.
- Czyli zaplanowałeś wyjazd?
- Jadę tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Chyba że Ci się uda, znasz mnie bardzo dobrze. Mimo to, nawet jeśli do mnie dotrzesz, ja nie będę mógł cię wpuścić do mojego miejsca.
- Okeej. Czyli pakujesz wszystkie swoje rzeczy, a potem zabierasz je ze sobą?
- Tak. Do mojego świata, do którego nikt inny nie będzie miał wejścia.
- Jedziesz w jakieś zaciszne miejsce?
- Jest przepiękne. Kocham je. Rosną tam wiśnie. Byłem tam całkiem niedawno, ale o wiele za krótko. Niestety jest dość niebezpieczne. Grasują tam insekty, które mogą mnie zgubić. Ale nie martw się o to, dobrze?
- Rozumiem. Zdradzisz mi o nim coś więcej?
- Jest tylko kilka osób, które naprawdę je znają i tak jak ja, korzystają z tego o wiele za rzadko. Nie doceniają go, albo wykorzystują w złych celach. Mi zdarzało się od niego nawet uciekać, co było dozgonnie nieprzebaczalne, i do reszty głupie. Dlatego bronię go jak tylko potrafię, nie dopuszczając do niego nikogo.
- Nawet mnie?
- Każdy musi sam znaleźć do niego drogę, nawet Ty kochanie. Poza tym, nie każdemu kto miał to miejsce po drodze przypadło do gustu. Mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek je znajdziesz, pokochasz je tak jak ja. Ale nie zatracaj się w nim, rozumiesz? Oprócz robali, można wokół znaleźć wiele noży pod stopami, dlatego trzeba je umiejętnie omijać. Nawet mi zdarzało się nimi kaleczyć, jednak dla Ciebie są szczególnie groźne. I pełno tam luster... W zależności jak na nie spojrzysz, będą pokazywały to miejsce gorszym lub lepszym. Za pierwszym razem ujrzałem tą gorszą wersję i miałem ochotę przestać się dalej zapuszczać, ale w porę oprzytomniałem. Życzę Ci, abyś znalazła właściwą ścieżkę do tego cudownego miejsca, a w lustrach widziała piękno, jakim jest w stanie obdarzyć nas obu. Sama zobaczysz, tak na prawdę jest dla Ciebie na wyciągnięcie ręki. I żywię szczerą nadzieję, że dostrzeżesz mnie w ciemnych zakamarkach, a potem zdołasz je na tyle rozświetlić by być tam ze mną na wieczność. Jednak wszystko zależy wyłącznie od Ciebie. Uważaj na Siebie. Kocham cię. - kończąc wypowiedź pocałowałem Ją. Odwzajemniła ten gest z uczuciem, czym przekonała mnie, że kiedyś mnie znajdzie.
- Żegnaj Rachel.
- A rzeczy? Miałeś je przecież spakować... - powiedziała z nieukrywanym zdziwieniem i może nutą żalu schowaną w oczach.
- Stwierdziłem, że zabieranie ich w ogóle nie ma sensu. W moim miejscu znajduje się wszystko czego potrzebuję, każda moja zachcianka, a nawet spełnienia marzeń o jakich mi się nie śni. Gdy mnie znajdziesz, zrozumiesz o co mi chodzi. No, ale wszystko w swoim czasie. Dlatego jeszcze raz, dziękuję Ci za wszystko, przepraszam za to, co Ci robię i do zobaczenia.
- Do zobaczenia...
Po czym wyszedłem. Wyszedłem z czymś pomiędzy agonią z żalu i szczytem szczęścia. Ten świat żywi się ironią i miłością.
CZYTASZ
Twenty five
Misteri / ThrillerSeryjny morderca zostaje zauważony - czy to koniec jego kariery przestępcy? Co teraz się z nim stanie? Czy zrealizuje swoje plany? I co tak naprawdę ma z tym wspólnego przypadkowa sąsiadka? - Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie zagląda...