Rozdział IV

92 9 6
                                    

Rano kiedy Sabine weszła do salonu, żeby przygotować śniadanie w kuchni zobaczyła jak Nathalie śpi na Gabrielu trzymając się dłonią jego klatki piersiowej. On natomiast trzymał ją za ramię i przyciskał do siebie, tak jakby nigdy nie chciał jej puścić.
-Tom, chodź szybko zobaczyć coś cudownego! - zawołała półszeptem męża Sabine. Potem przyszli też Adrien i Marinette. - Mówiłam. - zwróciła się do syna projektanta. Kiedy oboje dorośli się obudzili i dotarło do nich w jakiej znajdują się pozycji od razu odskoczyli od siebie. Sabine uśmiechnęła się do Adriena. Potem wszyscy zjedli wspólne śniadanie co dla chłopaka było najlepszą atrakcją, ponieważ w domu zawsze jadł sam.

Później Gabriel zajął się szukaniem ofert pracy na internecie, a Tom pracą w piekarni. Adrien i Marinette siedzieli na górze w pokoju dziewczyny i grali w gry. Sabine i Nathalie zostały same. Asystentka chciała też iść poszukać jakiejś pracy jednak druga kobieta ją na moment zatrzymała.
-Mogę Cię o coś spytać?
-Em... tak... a coś się stało? - odparła nieco zmieszana Nathalie.
-Nic się nie stało. Chciałam Cię tylko zapytać... Kochasz go? - na to pytanie na twarzy Nathalie namalował się silny rumieniec. Kobieta sama nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Eee... ja... nie... znaczy tak... ale ja nie mogę... nawet nie powinnam tak myśleć, nie mam prawa...
-Spokojnie.
-Aż tak bardzo to widać? - spytała poddenerwowana.
-Cóż... ja to widzę. Ale nie każdy jest w stanie to zauważyć.
-Przecież dobrze ukrywam emocje... - Nathalie złapała się ręką za czoło.
-Ale po co je ukrywać?
-To... skomplikowane...
-Moim zdaniem nie ma w Twoich uczuciach nic złego. To normalna rzecz. I myślę, że on też nie jest taki w 100% za Emilie... - tu Sabine żartobliwie przekręciła oczami.
-Ale jak on nie jest... - asystentka nie mogła dokończyć, bo do mieszkania nagle wszedł Gabriel.
-Nathalie, nie widziałaś mojego telefonu? - mówiąc to rozglądał się po pomieszczeniu. - Zostawiłem go gdzieś i nie wiem co się z nim stało...
-Leży na komodzie.
-Ooo. Faktycznie. Dziękuję Ci bardzo.
Mężczyzna już miał wychodzić kiedy nagle dostrzegł, że Nathalie wygląda na bardziej rozdrażnioną niż spokojną, a to przykuło jego uwagę. Podszedł do niej i delikatnie złapał ją dłonią za twarz.
-Wszystko w porządku? - spytał niepewnie.
-Tak. Wszystko gra. - odparła, a na jej twarzy pojawił się krótki, nerwowy uśmiech. Chciała, żeby Gabriel poszedł już sobie stamtąd jak najszybciej, bo czuła jak czerwieni się coraz bardziej i nie chciała, żeby coś się domyślił. Cała ta sytuacja była i tak już wystarczająco krępująca.
-Na pewno? - spojrzał jej głęboko w oczy. Kobieta skinęła twierdząco głową. - No dobrze. Idę na dół poszukać jakiejś pracy. W końcu nie będziemy mieszkać tutaj wiecznie. A! I bym zapomniał. Nathalie, do twarzy Ci w takich nieformalnych ubraniach.
-D-Dziękuję... Tobie też. - tym razem to już oboje byli na twarzach tak czerwoni jak spodnie Gabriela.
-To ja już może Wam nie przeszkadzam... - projektant wreszcie odszedł a Nathalie odetchnęła z ulgą. Faktycznie odkąd mieszkali u rodziny Dupain-Cheng nie potrzebowali formalnych ubrań. Nathalie chodziła w czarnych getrach i czerwonym golfie, a na głowie miała zaplecionego warkocza. Natomiast Gabriel chodził w czerwonych spodniach i białej marynarce, jednak bez garnituru i muszki.
-Widzisz, jak się o Ciebie troszczy?
-Nie. To nieprawda. On kocha Emilie i koniec tematu. - powiedziała i wyszła z pokoju. W progu jeszcze dodała. - Ale i tak dziekuję za rozmowę.
Sabine się uśmiechnęła.

Następne dni wyglądały dość podobnie. Praca w piekarni, szkoła, poszukiwania pracy, niezręczne sytuacje. Pewnego razu Nathalie i Adrien postanowili pomóc Sabine, Tomowi i Marinette w pieczeniu, ponieważ mieli na dziś bardzo dużo zamówień.
-Tato, może dołączysz? - spytał Adrien.
-Nie, dziękuję. Nie mam zamiaru się pobrudzić.
-Ale może tym razem zrobisz wyjątek? - spytała podchwytliwie Nathalie. - No chodź, nie daj się prosić. Możesz na przykład rozwałkować ciasto.
Gabriel przekręcił oczami, ale po chwili doszedł do wniosku, że w sumie to czemu nie i wziął do rąk wałek. Jeździł wałkiem po cieście od góry do dołu, ale ono cały czas było pulchne a nie płaskie.
-Widzisz. Ja się do tego nie nadaję. Nie wychodzi mi. - odrzekł stanowczo projektant. Nathalie podeszła do niego i położyła swoje dłonie na jego, pokazując mu jak powinno się prawidłowo rozwałkowywać ciasto.
-Widzisz. Teraz jest płaskie.
Gabriel się zaczerwienił. Aż miał gęsią skórę na całym ciele. Dotyk Nathalie na jego dłoni, taki delikatny i subtelny, obudził w nim coś, czego nigdy wcześniej nie czuł. A może i czuł, ale nie zdawał sobie z tego sprawy.

"PRZEPROWADZKA" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz