𝐢𝐢𝐢.

902 21 22
                                    

⋆·˚ ༘ * 𝑳𝒂𝒚𝒍𝒂'𝒔 𝒑𝒐𝒗 'ˎ˗

Po zeszłej nocy znów dużo rozmyślałam. Głównie przez słowa JJ'a. Kocham cię. Te słowa miały dla mnie duże znaczenie i nie mówiłam ich byle komu.

Rzadkością było mówienie ich nawet w stronę Rafe'a. Oczywiście, darzyłam tego chłopaka tym uczuciem, ale wypowiedzenie tych słów było dla mnie częstym wyzwaniem.

Gdy John razem z JJ'em odwozili mnie do domu było po dwunastej. Zasiedziałam się u bruneta, bo nie miałam na tamten dzień zbyt dużych planów. Jedynie o szesnastej miałam iść z Sarą poprzeglądać sukienki na noc świętojańską, z czego się cieszyłam bo uwielbiałam zakupy.

W van'ie Booker'a mało się odzywałam. JJ z resztą też. Nie wiedziałam co siedziało w głowie blondyna, ale domyśliłam się, że myśleliśmy o tym samym.

– Coś się stało? – przerwał cieszę John, wjeżdżając już w moją uliczkę

– Co?

– Jesteście dosyć cicho – wyjaśnił chłopak – A to nie w waszym stylu

– Jesteśmy niewyspani – odparł blondyn, drapiąc się po nosie – Przed spaniem zajaraliśmy szybkiego blanta i późno się położyliśmy

– Maybank, cholera jasna, mówiłem ci już, że możesz palić tylko na werandzie, albo na dworzu  – warknął brunet – Pod żadnym pozorem w domu! – dodał, przez co ta dwójka zaczęła się kłócić 

Na szczęście zaraz wysiadałam, więc nie musiałam tego słuchać.

– Dzięki, John – podziękowałam chłopaku, otwierając drzwi, by wysiąść

– Też tu jestem – zauważył blondyn, odwracając się w moją stronę, żeby na mnie spojrzeć

– Dzięki, JJ

Wyszłam z samochodu i ruszyłam w stronę domu, opatulając się ciaśniej bluzą, gdy zawiał zimny wiatr. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Już zamykałam drzwi, gdy coś je zablokowało. Był to but JJ'a.

– Mogę w czymś pomóc? – spytałam, uchylając drzwi, a niekontrolowany uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy

Blondyn podrapał się po karku i zaczął:

– Chciałem się tylko zapytać czy między nami wszystko jest okej? – spytał niepewnie – Po wczorajszej rozmowie i tym tekście. Nie chciałem cię przestraszyć

– Nic się nie stało, wszystko dobrze – odparłam, po czym wtuliłam się w chłopaka, a on objął mnie swoimi rękoma – Nie mam ci tego za złe – dodałam ciszej

Chwilę tak staliśmy wtuleni w siebie, nim John nie zaczął trąbić i wołać chłopaka.

– Spadaj już, Jayj

– Do zobaczenia na nocy świętojańskiej, Li

⋆·˚ ༘ * 𝑱𝑱'𝒔 𝒑𝒐𝒗 'ˎ˗

Zamknąłem drzwi do domu Layli i udałem się w stronę van'u, w którym John już na mnie czekał. Zakryłem dłonią usta, starając się ukryć uśmiech.

Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi, by zająć swoje miejsce. Zerknąłem kątem oka na Booker'a który już mi się przyglądał.

– Więc słucham – zaczął brunet, ale widząc mój pytający wzrok, dodał: – Co jest między wami? Najpierw siedzicie cicho, a potem każesz mi czekać w samochodzie, bo musisz sobie z nią coś wyjaśnić. Zapytam jeszcze raz. Co się stało wczorajszej nocy?

 𝐡𝐞'𝐬 𝐦𝐢𝐧𝐞, jj maybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz