Rozdział 6

743 62 7
                                    

W klasie, Severus był w stanie częściowo opanować swój temperament, nawet jeśli w tym czasie wydawał gorączkowo składniki eliksirów. Hmmm. Może powinien zacząć pozwalać uczniom przynosić potrzebne materiały ze składziku, jako dodatkowy test ich umiejętności rozważał. Nie wspominając o tym, że poświęcałby mniej czasu niezbędnego do przygotowania się do każdych zajęć. Czasu, który powinien spędzić z synem. Zastanawiał się nad tym, gdy wyciągał słoiki z czarnymi chrząszczami, które miały być zmiażdżone, imbirem do rozdrobnienia oraz jelitami małp do posiekania. Wrócił myślami do Harry'ego i sceny, którą zastał w salonie.

Co na Slytherina się stało, że chłopak zachował się w taki sposób? To nie tak, że nie wiedział, gdzie jest toaleta, ani jak z niej korzystać. Według wiedzy Severusa, nie miał wcześniej takiego wypadku. A jego skomlące prośby rozdzierały serce, jakby naprawdę bał się, że Snape go skrzywdzi. Severus na krótko zamknął oczy, przypominając sobie jego szorstkie, wściekłe słowa. Może... może Harry miał powód, by się go bać.

Ale co spowodowało, że pozostał na kanapie, kiedy wyraźnie nie mógł wytrzymać...

Och, nie.

Będę w moim laboratorium. Zostaniesz na tej kanapie, aż wrócę.

Och, Harry.

Severus kazał chłopcu pozostać na kanapie. A potem surowo zganił Harry'ego, że zrobił dokładnie, to co mu powiedział. Merlinie. O ile jeszcze okropniejszym potworem mógł być? Bardziej niż czegokolwiek w tej chwili, Severus chciał wrócić do swoich kwater i przeprosić wylewnie chłopca. Jak mógł być tak głupi? Jak mógł zapomnieć, choćby na chwilę, jak poważnie Harry przyjmował rozkazy? Jak rozpaczliwie starał się być posłuszny we wszystkich, każdej zasadzie, nawet jeśli to było tylko podobne do niej? Jak Severus mógł być tak okrutny?

Nie miał jednak czasu, by porozmawiać z Harrym, kiedy uczniowie zaczęli się pojawiać i zajmować swoje miejsca. Ostro nakazał im ciszę, a potem szybko przebiegł przez listę obecności, wpatrując się w każdego z nim. Utrzymywali go z dala od syna. Później zaczął swoją krótką mowę na temat tego, jak cudowne mogłyby być te zajęcia, gdyby tylko studenci nie byli tak głupi, jak był pewien, że są. Umieszczając instrukcje na tablicy dotyczące eliksirów, warknął na uczniów, by wzięli się do roboty.

W ciągu następnych dwugodzinnych zajęć przyznał dwanaście szlabanów, odebrał Gryffindorowi czterdzieści punktów i od razu oblał mikstury dwóch studentów, ponieważ ośmielili się nie postępować co do joty zgodnie z jego instrukcjami. Gdyby Harry mógł zachowywać się według jego rozkazów, nawet na własną szkodę, to dlaczego te dzieci, które były dwa razy starsze od jego syna, nie mogły? Jak śmieli obnosić się taką arogancką odwagą?

OoO

Ojca wyszedł. Nelli wciąż jednak tutaj była, mówiąc do niego delikatnym tonem, nawet jeśli te słowa go zawstydzały.

- Musisz wydostać się z tych mokrych ubrań, mistrzu Harry. Mistrz Snape chce, żebyś wziął prysznic. Chcesz się przecież umyć, mistrzu Harry, prawda?

Harry kiwnął ponuro głową, z dłońmi zakrywającymi jego twarz. Jak mogła na niego patrzeć? Był takim dziwakiem! Posikał się, a teraz płakał! Nic dziwnego, że jego ojciec krzyknął i zostawił go tutaj. Wstydził się Harry'ego. Tak musiało być. Prawdopodobnie nie chciał mieć takiego dziwaka za syna. Nikt by nie chciał.

Po kilku chwiejnych oddechach, Harry zrobił to, co mu kazano i zdjął mokre ubranie. Zapach sprawił, że chciał zwymiotować. Przypominał mu o dniach spędzanych w szafce, gdy nie pozwolono mu korzystać z łazienki tylko z wiadra. Kiedy upał lata sprawiał, że nieprzyjemny zapach stawał się nie do zniesienia. Balansując na dobrej nodze druga kostka wcale go nie bolała, właściwie ledwo ją czuł - wszedł pod prysznic.

Whelp II - Gniew Snape'a (Severitus)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz