Rozdział 19

584 55 12
                                    

Duży, czarny pies leżał w cieniu ogrodzenia małego dziedzińca z głową na łapach i patrzył na małego ciemnowłosego chłopca pracującego w maleńkim ogrodzie ziołowym, znajdującym się przy tylnej ścianie domu. Chłopiec był na zewnątrz już ponad godzinę i jeszcze nie odłożył szpachelki. Chociaż wydawał się wystarczająco sprawny w tym co robił, to nie wydawał się być zadowolony ze swojej pracy. Marszczył lekko brwi, a jego język wystawał między wargami, jakby musiał się mocno koncentrować nad tym co robił. Duży pies musiał się powstrzymać od warczenia, gdy patrzył na chłopca, kiedy bliżej drzwi do domu siedziała w cieniu, z dużą szklanką czegoś zimnego z lodem, chuda, z haczykowatym nosem postać. Upewniała sie, że dziecko nadal pracuje, a tą osobą była zmora istnienia Łapy, sam Smarkerus Snape.

Dzięki Merlinowi, że był w swojej ani-magicznej postaci. Utrzymywało to Łapę przed odczuwaniem skrajnych emocji, inaczej byłby na tyle wściekły, że rzuciłby się do gardła Smarkerusowi i zostawiłby go, żeby wykrwawił się na swoim podwórku. Wiedział jednak, że niezależnie od tego, syn Jamesa nie musiał widzieć takiej przemocy. Chłopiec doświadczył już wystarczającej traumy w swoim krótkim życiu, poprzez zobaczenie jak jego matka została zabita przed nim i horroru jakim było to, że Sam-Wiecie-Kto próbował go zabić. Nie musiał widzieć kogoś – nawet tak strasznego jak jego porywacz – rozszarpanego na strzępy.

Ale Łapa przynajmniej sprawi, że Snape trafi do Azkabanu! I dostanie pocałunek od Dementora, jeśli będzie mógł to zorganizować. Po prostu nie mógł zrozumieć, jak Dumbledore mógł na to pozwolić... żeby ten śmierciożerca był w pobliżu jego chrześniaka. To była jakaś parodia! W rzeczywistości, cała podróż Łapy by odnaleźć Harry'ego była jedną nieprzyjemną niespodzianką nadchodzącą po drugiej, od momentu kiedy usłyszał okropne słowa z ust Korneliusza Knota, że coś było nie tak z barierami wokół domu Harry'ego, aż do teraz, kiedy znalazł się w pobliżu domu jednego ze swoich najstarszych wrogów. Nic z tej akcji ratunkowej nie poszło zgodnie z jego planem.

Nie mogąc się powstrzymać przed warczeniem, gdy przypomniał sobie wieści od Knota, tego nikczemnego mężczyzny, Łapa pośpiesznie podniósł tylnią łapę i podrapał się kilkakrotnie za uchem, zanim położył się na ziemi. Tydzień temu, Knot wszedł do celi Syriusza, wyglądając pompatycznie i zachowując się jak pieprzony kutas, którym był. Najwyraźniej chciał szydzić z Syriusza Blacka za pomocą wiadomości o jego chrześniaku, którego nie widział od lat i wydawał się rozczarowany, gdy otrzymał niewielką reakcję ze strony skazanego. Ale Syriusz dawno temu w Azkabanie nauczył się, jak kontrolować swoje emocje. Więzienie było surową szkołą. Ludzcy strażnicy byli wystarczająco źli, jeśli więzień się stawiał. Dementorzy byli znacznie gorsi. Nie było przesadnym stwierdzeniem, że mniej niż godzina w ich obecności mogła sprawić, że człowiek pragnął, aby nigdy się nie urodzić, a jedno z tych stworzeń mogło dosłownie zjeść duszę mężczyzny na śniadanie. Ich dźwięk, gdy zbliżali się do celi – szelest ich poszarpanych płaszczy, rozbrzmiewający nad zgrzytem ich wyschniętych kości i niskie krzyki udręczonych więźniów, których zostawiali po sobie – był dźwiękiem, którego Syriusz nigdy nie zapomni. Obawiał się, że ten dźwięk będzie dla niego teraz straszniejszy niż cokolwiek innego na całym świecie. Straszniejszy niż spojrzenie w twarz Sami-Wiecie-Kogo. Bardziej przerażający niż sama śmierć.

- Gdyby nigdy więcej nie usłyszałby tego dźwięku, to umarłby jako szczęśliwy człowiek.

- Chyba, że nie udałoby mu się uwolnić swojego chrześniaka od tego potwora, który traktował go jak niewolnika.

Syriusz wiedział, że Snape prawdopodobnie zabrał Harry'ego od jego krewnych, ponieważ chciał mieć całkowitą kontrolę nad synem Jamesa. Chciał traktować Harry'ego jak niewolnika, ale Syriusz nie mógł odrzucić możliwości, że działał na rozkaz jednego z wielu śmierciożerców, którym udało się uniknąć Azkabanu. Tak jak Lucjusz Malfoy, jak dobrze sobie przypominał. Był na ostatnim roku, gdy Smarkerus (i Huncwoci) rozpoczęli naukę, ale Syriusz pamiętał Malfoy'a, który był przewodnikiem dla młodego Smarka, ucząc go jak być tak okropnym jak zwykli być Ślizgoni. Bez wątpienia od samego początku spiskowali, aby zemścić się na chłopcu, który obalił ich Czarnego Pana, bez względu na wszystko, co słyszał Syriusz w Hogwarcie przemawiające za tym, że tak nie było.

Whelp II - Gniew Snape'a (Severitus)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz