Pov:Cam
Właśnie siedziałem nad jakimiś głupimi papierami, trzymając między zębami cygaro.
Chwilę potem stwierdziłem, że zostawię sobię to na jutro, bo jestem teraz zbyt wyczerpany.Zgasiłem cygaro, odłożyłem papiery.
Wziąłem prysznic, i poszedłem po prostu spać.
Ale nie było mi to dane, bo kiedy się kładłem usłyszałem dzwonek mojego telefonu.
- Cholera - mruknąłem, gdy zobaczyłem na wyświetlaczu numer Vincenta.
- Will jest w szpitalu.Napadli ich. - usłyszałem, gdy tylko odebrałem.
- Co?Dlaczego? - zapytałem.
- To nie rozmowa na telefon.Przyjedź do szpitala w Pensylwanii, wszystko ci wytłumaczę.
- Jest ktoś tam z tobą?
- Nikt.
- Wiedzą cokolwiek?
- Nie.Hailie mi pisała, że się martwi, i się pytała gdzie pojechałem.- oznajmił.
- Zadzwoń do kogokolwiek z tej czwórki, i im to powiedz.Do zobaczenia
- Do zobacze- - nie dokończył, bo się rozłączyłem.
W pośpiechu ubrałem eleganckie ubrania, i pobiegłem do garażu.Wsiadłem do auta i jechałem najszybciej jak się da.
Niby to wszystko trwało kilka minut, ale miałem wrażenie, że trwało co najmniej
kilka godzin.Kiedy w końcu dojechałem, Vincent czekał przed szklanymi drzwiami szpitala.Bez słowa weszliśmy do windy, i bez słowa z niej wyszliśmy.Potem usiedliśmy na tych plastikowych siedzeniach, które zawsze są w szpitalach.
- No więc?Gdzie jest Will?Co się stało? - zapytałem, ale widząc odwróconą twarz Vincenta, zapytałem ponownie.- Gdzie jest Will?
- Operują go. - powiedział i odwrócił twarz w moją stronę.Dopiero teraz zauważyłem łzy w kącikach jego oczu.- O jakiejś dziesiątej w nocy zadzwonił do mnie zapłakany Will.Mówił coś o Theo, że ich napadli, i żebym kogoś tam wysłał.Nic więcej mi nie powiedział, nic więcej nie powiedzieli mi oficerzy policji.
Kiedy skończył, przetarł twarz dłońmi i znowu zaczął mówić.
- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, ten domek w którym byli się palił.Nie jestem w stanie powiedzieć za bardzo co się stało, ale jedyne co zobaczyłem przed tym jak mnie odepchnęli, to mdlejący Will, trzymający martwe ciało Theo.Kiedy dojechaliśmy do szpitala, wiem, że Willa od razu wzięli na stół operacyjny.Mogę stwierdzić, że jego stan jest niemal że krytyczny.
- To...dużo... - tylko tyle byłem w stanie z siebie wykrztusić.Byłem po prostu w szoku.- Co...co dalej?
***
- Operacja przebiegła pomyślnie - Powiedziała pielęgniarka po siódmej godzinie w szpitalu, która wyszła z sali operacyjnej.- Teraz zawieziemy go do sali szpitalnej, żeby go przebadać.
Z sali wyszli lekarze, którzy wieźli łóżko Willa.
Will był naprawdę blady.Bardzo blady, ale oddychał.Nie samodzielnie, ale oddychał.To się liczyło.
***
- Hej królewno, co robicie? - zapytałem.Will dalej był nieprzytomny.
- Siedzimy w salonie.Oglądamy film.- powiedziała i westchnęła.- Też chcę być tam w szpitalu, i czekać aż Will się obudzi.
- Królewno, nie ma szans że Will się teraz obudzi.Dają mu na obudzenie 2 tygodnie co najmniej.
- Wiem, ale chcę go zobaczyć - znowu westchnęła.- Dylan może mnie zawieść?
- Hailie-
- Proszę.
- Dobrze.- zgodziłem się.
- Będziemy za dziesięć minut.- powiedział chyba Dylan, i się rozłączył.
Cały czas siedziałem przy łóżku Willa, i trzymałem jego rękę.
Dziesięć minut później faktycznie przyjechali, ale nie tylko Dylan i Hailie, ale też Tony i Shane.
- Cześć - wychrypiałem, kiedy Vincent ich zaprowadził.
- Hej
- Cześć
Pierwsza do łóżka Willa przybiegła Hailie.Popatrzyła na jego bladą i twarz.
- Jak...Jak to się stało? - zapytała.
- Właśnie, czy ktokolwiek w ogóle zna prawdziwą wersję wydarzeń? - zapytał Dylan.
- Nie wiemy dokładnie wszystkiego.Po prostu Will i jego przyjaciel byli w domku letniskowym, i ktoś ich napadł.
- Czy ten przyjaciel żyje?
- Nie.
- Boże...
- Jesteście pewni, że to był jego przyjaciel? - zapytał Tony.
- Jak mówię, nie wiemy dokładnie wszystkiego.- Powiedziałem i westchnąłem.- Spaliście?
- zasnęliśmy w połowie filmu.- oznajmił Shane.
***
Była jedynasta (rano, tak w nawiasie).
Dalej siedziałem koło Willa.
Wiem że to nieprawdopodobne że się wybudzi, ale warto czekać, czyż nie?
***
Sorry że tylko 577 słów, postaram się pisać dłuższe
Do następnego!!
CZYTASZ
WILL MONET | It's okay
FanficRozdziały rzadko speak to me, my heart is free my love has gone away Gdy skończę ją pisać, będzie miała korektę, przysięgam.I przy okazji, kilka wątków będzie zmienionych Są rzeczy do poprawienia Żeby nie było niedogodności to tak: - Możliwe spojler...