Leather Armchair

295 9 11
                                    

Chuuya usłyszał, jak jego frontowe drzwi otwierają się, a potem zamykają. Kroki zaskrzypiały na drewnianej podłodze, gdy osoba przeszła przez salon i weszła do pokoju Chuuyi.

–Dobry wieczór– powiedział Dazai, podchodząc do niego wolnym krokiem z rękami w kieszeniach płaszcza.

Chuuya starał się zachować spokój, wypuszczając dym. Nikotyna była jedyną rzeczą, która go teraz uspokajała. Powiedział sobie, żeby nie skupiać się na fakcie, że wkrótce zostanie z pieprzonym Dazaiem, ale wolał się skupić się na tym, że naprawdę, chce się teraz wyrwać. Chciał uciec do chwili, gdy kilka godzin temu zobaczył Dazaia skutego łańcuchami w lochach Portowej Mafii.

Dazai zatrzymał się i stanął przed fotelem, na którym siedział Chuuya w rogu swojej sypialni. Rudowłosy rozłożył nogi. Dazai przesunął się tak, że stanął między jego udami, a następnie położył dłonie na oparciach krzesła po obu stronach głowy Chuuyi.
Mimo że nie widzieli się od czterech lat, wciąż znali swoją rutynę, jeśli chodzi o tego typu rzeczy.

Chuuya strzepnął papierosa do popielniczki na małym stoliku obok niego i zdjął kapelusz. Następnie ściągnął rękawiczki, nie patrząc na pochylającego się nad nim mężczyznę.
— A więc — zaczął. –Dlaczego się pojawiłeś?– położył palec na suwaku spodni Dazaia. Dazai skinął głową na znak zgody.

–Przyszedłem tu dla ciebie.– powiedział Dazai z figlarnym uśmieszkiem.

–Bądź konkretny,– wypowiedział Chuuya i zaczął rozpinać rozporek Dazaia. Gdy otworzył rozporek, zobaczył, że Dazai już zaczyna twardnieć.

–Już wiesz, prawda?– odpowiedział Dazai, starając się ukryć swój i tak już płytki oddech. –Wiesz, czego chcę.– Chciał się wzdrygnąć, widząc, jak blisko jego penisa był twarz Chuuyi.

Nagle Chuuya brutalnie chwycił Dazaia swoją dłonią, wywołując syk ze strony wyższego mężczyzny.

–Nie, proszę mnie poinformować.– Zaczął dotykać Dazaia przez jego ciemnoniebieskie bokserki.

Dazai przełknął ślinę. –Chuuya.– Ciężko oddychał. –Po prostu zrób cokolwiek.– Starał się brzmieć jak najbardziej zrelaksowany, ale ręka Chuuyi znacznie to utrudniała. Powstrzymał sapnięcie przed wyjściem przez zaciśnięte zęby.

Chuuya mruknął do siebie. –Co tylko powiesz? Cóż, mógłbym wepchnąć twoją głowę między moje nogi, spuścić się do twoich ust, a potem kazać ci się wynosić. przesunął kłykciami wzdłuż ubrania Dazaia.– Albo mogę Ci obciągać, aż się rozpłaczesz. Mogę sprawić, że będzie ujeżdżać moje palce. Może walnę cię o materac.

Chce tego wszystkiego, chce jego całego, wszystkiego, co może mu zrobić, błagał wewnętrznie. Dazai skrzywił się wewnętrznie z powodu nagłej utraty ręki Chuuyi, ale pozostał spokojny. – Powiedziałem, że nie mam nic przeciwko.– kłamał.

Chuuya odchylił się w fotelu iw końcu spojrzał na Dazaia. – Zdejmij ubranie i połóż się na łóżku.– Dazai odsunął się od krzesła i zaczął robić to, co mu kazano. Chuuya dźwignął się z krzesła i wyjął coś z pudełka pod łóżkiem. Zdjął tylko buty i płaszcz, po czym patrzył, jak Dazai się rozbiera, a jego ubranie owinęło się wokół jego stóp.

Wkrótce brunet był nagi, z wyjątkiem bandaży. Wspiął się na łóżko.

–Jakie jest twoje słowo bezpieczeństwa?– zapytał Chuuya, gdy rozwijał dwa czarne jedwabne szale.

–Krab.– Dazai odpowiedział i od niechcenia usiadł na łóżku.

Chuuya spojrzał na Dazaia, kiwając głową, po czym pstryknął na niego palcami.

...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz