To nie tak, że mieli kiepski seks.
Naprawdę, wcale nie o to chodziło Dazai nie sądzi, że mógłby wskazać sytuacje, kiedy on i Chuuya mieli zły seks (no, może poza tym jednym razem, gdy byli nastolatkami, kiedy Chuuya uprawiał seks – ale to nie ma znaczenia). Oczywiście, nie zawsze był to fenomenalny, zapierający dech w piersiach seks, ale takie jest życie; c'est la vie, jak powiedziałby Chuuya.
Są razem już od sześciu lat dwa, jeśli naprawdę trzymasz się definicji "razem" i ku rozczarowaniu Dazaia prowadzili bardzo... zwyczajne życie seksualne, delikatnie mówiąc. Nie żeby nie było świetnie! Bo było. Naprawdę, naprawdę było, ale w pewnym momencie facet ma dosyć delikatnego seksu w misjonarskiej pozycji, wpatrując się w oczy mężczyzny, którym jest zauroczony od momentu, gdy go poznał, prawda?
Cóż, "dosyć" brzmi źle. Dazai nigdy nie znudziłby się delikatnym seksem w misjonarskiej pozycji ze swoim kochającym (czasami?) partnerem. Chodzi tylko o to, że na początku ich relacji, kiedy nie można było jej nawet tak nazwać, mieli dużo „seksu polegającego na popychaniu dziwnie atrakcyjnego partnera, do którego zostało ci przypisane zadanie w wieku piętnastu lat, aż do jego granic i patrzeniu, co się stanie", który obejmował wiele krzyków partnera, uderzania go i ogólnego złego traktowania...
Nie tęskni za tym, jasne? To byłoby głupie, powiedzieć, że tęskni za byciem na granicy przemocy (nie że to była przemoc, obaj byli po prostu gównianymi nastolatkami), kiedy ich obecna relacja jest znacznie zdrowsza.
(A czy to nie dziwna myśl? - Dazai Osamu, w zdrowej relacji. To całkowicie dziwne; coś, co można by nazwać błędem statystycznym, anomalią, zdarzeniem z mniejszymi szansami na wystąpienie niż tsunami w centrum Chin.
Dazai zmagał się z tą myślą od miesięcy, ale nie sądzi, że kiedykolwiek pogodzi się z faktem, że on i jego głupi partner uporali się ze swoimi problemami wystarczająco długo, by wejść w zdrową, stabilną, normalną relację. Czuje, że to bardziej jak dziwaczny sen niż cokolwiek innego.)
Ale wiesz, czasem myśli błądzą i-
-Chuuya, myślę, że nasze życie seksualne stało się trochę nudne i myślę, że powinniśmy zacząć robić coś innego.
-...- Chuuya patrzy na niego, jakby właśnie powiedział mu, że wróżki istnieją i przyjdą go porwać. Może powinien był to inaczej sformułować..?
-... Chuuya?- jak dotąd to nie idzie zgodnie z planem. W próbie ocalenia rozmowy, Dazai podnosi ręce uspokajająco i zbliża się do swojego chłopaka z którym jest od sześciu lub dwóch lat, jak do dzikiego zwierzęcia.
-Chuuya, kochanie, skarbie, nie sądzę, żebyś był nudny ani nic takiego, po prostu myślę, że większe i lepsze rzeczy czekają na nas niż misjonarska pozycja z patrzeniem sobie czule w oczy! No wiesz, pomyśl o wszystkich...
-Dazai- usta Dazaia natychmiast się zamykają. -Jak długo czekałeś, żeby mi to powiedzieć?- Chuuya wygląda bardzo spokojnie, co Dazai wie, że jest bardzo zwodnicze, głównie przez to, jak jego zapach zmienia się z bursztynu i piżma na kardamon i cynamon, a kropla potu spływa mu po czole.
-Wiesz, nie wiem, czy to takie ważne...- Chuuya nadal wygląda na niewzruszonego.
-Ale, gdzieś między dwoma a siedmioma...
-Dniami?
-... Miesiącami?
-Boże, jesteś takim cholernym idiotą...- Na czole Chuuyi pulsuje żyła.
-Naprawdę! Niegrzecznie!- Jego westchnienie jest udawanie urażone, ale zaskoczenie w nim nie jest wcale udawane.
-Dazai. Osamu. Możesz mi po prostu mówić takie rzeczy, wiesz? To nie zrani moich uczuć.- Tryby w głowie Dazaia obracają się bardzo powoli. -Jezus, jak na geniusza możesz być czasem tak głupi- pstryknięcie w czoło wyciąga bruneta z jego nie. do. końca. otępienia. a on podnosi rękę do czoła kilka sekund za późno. -Patrzy tylko trochę bez wyrazu, jak jego petit ami odchodzi, kierując się w stronę kuchni. Zauważając wyraźny brak kroków podążających za nim, Chuuya rzuca przez ramię.