Delikatnie kładąc teczkę na biurku, Gin Akutagawa cofnęła się z rękami po bokach. Wiedziała, że nie powinna stać z rękami splecionymi przed sobą lub za plecami. Ponieważ Chuuya Nakahara miał zasady, jeśli chodzi o ochronę przywódcy Portowej Mafii, Osamu Dazaia.
Brunet przejrzała teczkę, przeglądając nazwiska i wypunktowania. –Domyślam się, że wkrótce przybędą.– Powiedział, patrząc na górę teczki.
–Tak jest.
Dazai rzucił teczkę z powrotem na swoje eleganckie biurko z ciemnego dębu. –Dobrze więc. Gin, powiadom ich o przybyciu, ale jak zwykle mogą wejść do mojego biura tylko wtedy, gdy im na to pozwolę.
Czarnowłosa dziewczyna skinęła głową, jej gładki kucyk poruszał się lekko wraz z jej głową.
–Tak jest.– Odwróciła się i wyszła z biura.
–Czy mam zacząć przygotowywać strażników do spotkania?– zapytał Chuuya, nie czekając na odpowiedź, odsunął się od Dazia. Ale brunet złapał tył marynarki Chuuyi.
–Zanim to zrobisz.– Rudowłosy odwrócił głowę, by spojrzeć na swojego szefa, który subtelnie oblizał swoje usta. Chuuya dokładnie wiedział, czego chciał Dazai. Uśmiechnął się więc, złapał bruneta za kołnierz i podniósł go z krzesła.
Dazai przełknął ślinę, ale chciał, żeby to się stało.–Ktoś wydaje się podekscytowany.– Chuuya ciągnął Dazaia dookoła, więc stanęli po drugiej stronie biurka bez krzesła.
Kilka tygodni temu Chuuya i Dazai zawarli ze sobą kontrakt. Zaczęło się, gdy Dazai wspomniał, że ma „potrzeby", ale nie ma nikogo, kto by je „zaspokoił". Ponieważ Dazai był szefem najniebezpieczniejszej organizacji w mieście i prowadził wszystkich pod sobą jak tyran, więc nikt nie mógł sobie wyobrazić, jak uległy był w sypialni.
Ale Dazai powiedział o tym Chuuyi. A Chuuya zgodził się na podwyżkę, jeśli to on „zaspokoi te uległe potrzeby". A poza tym Chuuya miał frajdę z bycia jedyną osobą, która wiedziała, że Dazai był potrzebującą dziwką za zamkniętymi drzwiami.
Chuuya oparł się o krawędź biurka, Dazai cierpliwie czekał przed nim. Rudowłosy pstryknął palcami w rękawiczkach.
–W dół.– Ale Dazai tylko się roześmiał.
–Dlaczego miałbym...– Zanim zdążył nawet dokończyć zdanie, Chuuya chwycił krawat Dazaia jedną ręką i wepchnął dwa palce ręki w usta Dazaia. Chuuya zahaczył palcami o dolne zęby i zmusił go do uklęknięcia.
Dazai wiedział, że nie należy zachowywać się jak bachor. Położył ręce na swoich udach i patrzył na rudowłosego przez rzęsy, przesuwając językiem po skórzanych rękawiczkach. Wiedział, że będzie musiał zapracować na to, by móc poczuć skórę Chuuyi. Ale nawet teraz uważał się za szczęściarza – lubił patrzeć na Chuuyę, lubił patrzeć na mięśnie i żyły na szyi z tej perspektywy.
Gdyby Chuuya nie obserwował go uważnie, Dazai zacząłby się dotykać.
Dazai celowo zaczął ssać palce Chuuyi, aż ślina zaczęła kapać mu z ust. Chuuya nigdy by się nie przyznał, że walczył o zachowanie spokoju, więc zamiast tego po prostu wepchnął palce głębiej w usta Dazaia, aż brunet praktycznie się krztusił. Ale podobało mu się to.
Więc Chuuya użył jednej ręki do rozpięcia guzików i rozpięcia spodni, jego wybrzuszenie zakrywały teraz tylko ciemno szare bokserki. Oczy Dazaia rozszerzyły się, gdy to zobaczył. Widzisz, Dazai miał obsesję na punkcie seksu oralnego, który obejmował ssanie kutasa Chuuyi. Dazai przełknął trochę śliny, zdając sobie sprawę, jak bardzo tego pragnął. A Chuuya by mu to dał, ale nie bez pracy.