Rozdział 2. Przeprowadzka.

6.2K 310 41
                                    

ZOEY

— Przyjęli mnie!

Krzyk mojej mamy roznosi się po całym mieszkaniu. Odrzucam telefon na bok i pędzę do kuchni. Rodzicielka łapie mnie w ramiona, jak tylko przekraczam próg pomieszczenia.

Czekałyśmy na tą wiadomość tak długo, że sądziłyśmy, że szansa przepadła. Jednak czasami marzenia się spełniają!

Tulę ją mocno do piersi, a nasze krzyki budzą Charliego. Wchodzi zaspany do kuchni i przeciera piąstkami oczy.

— Co się dzieje? — pyta zdezorientowany.

Mama kuca przed synem i pociera jego ramiona.

— Pamiętasz, jak mówiłam, że czekam na bardzo ważną wiadomość? — Mały kiwa energicznie głową. — Udało mi się, skarbie.

— Czyli... wyprowadzamy się? — Przeskakuje wzrokiem to na mamę, to na mnie. — To dobrze.

— Nie jesteś zły? — Teraz i ja kucam przed ośmiolatkiem.

Kręci głową, nie odpowiadając.

Charlie to naprawdę ciche dziecko i niestety jest to spowodowane jego dzieciństwem. Jest ode mnie młodszy o dwanaście lat, a gdy najlepsze lata naszego życia zamieniły się w koszmar miał tylko pięć lat. Nie powiem, że czułam się wtedy jakoś inaczej, ale na pewno rozumiałam trochę więcej niż on.

Ale teraz jest w porządku. I będzie jeszcze lepiej. Jestem tego pewna.

— Kiedy wyjeżdżamy? — pyta cichutko.

— Mam zacząć pracę od poniedziałku — wyjaśnia rodzicielka. — Mamy cały tydzień na przeprowadzkę do Toronto.

— A co z mieszkaniem? — dopytuję. Nie wiem, czy możemy ot tak rzucić wszystko co mamy w stolicy.

— Firma zobowiązała się na znalezienie nam mieszkania. Podobno jestem ich cennym pracownikiem.

Uśmiecham się najszerzej jak potrafię. To jest jak spełnienie naszych marzeń.

— To ja idę się już pakować! — wypala nagle Charlie, biegnąc do swojego pokoju.

Patrzę na niego do momentu, aż znika za drzwiami. Mama ma łzy w oczach i choć przeprowadzka będzie dla nas trudnym okresem, to wiem, że potrzebujemy tego bardziej niż powietrza.

Czas zostawić stare życie daleko w tyle.

***

— Że co robisz?! — wrzeszczy Julie.

— Przecież powiedziała ci, że się przeprowadza — wtrąca Nora, robiąc balona z gumy do życia.

Siedzimy właśnie w naszym ukochanym barze mlecznym. Dziewczyny właśnie dowiedziały się o moich planach i nie wyglądają na szczególnie przejętych. Zwłaszcza Nora.

Może i będzie mi odrobinę przykro, że zostawiam tutaj znajomych, ale przeprowadzka do nowego miejsca i ucieczka jest dla mnie priorytetem.

— Niby dlaczego? — dziwi się Julie. — Przecież on...

— Bo tak — wtrącam, gotując się w środku ze złości. Jeżeli jeszcze raz poruszy ten temat, to ją uderzę. — Moja mama dostała wymarzoną pracę. Jej szczęście jest teraz dla mnie najważniejsze.

— Będziemy tęsknić — odzywa się po chwili Nora. Unoszę brwi, wiedząc, że to co mówi jest nieprawdą.

Pomimo kilku lat spędzonych razem nie mogę nazwać je przyjaciółkami. One zawsze trzymały się we dwie, a nagle ja wparowałam do ich małej grupki i zakłóciłam ich spokój. I o ile Julie jest naprawdę miła i nigdy nie miała mi tego za złe, to Nora już niekoniecznie. Z czasem się do mnie przekonała, jednak wiem, że nie będzie płakać po moim odejściu.

ONE CALL AWAY | Call Me #2 | ZOSTANIE WYDANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz