Tuż przed końcem listopada nadeszło wreszcie zaproszenie. Ale nie to, którego Draco tak się obawiał. To było kurtuazyjną inwitacją do towarzyskiej rozmowy przy lunchu w uroczym towarzystwie Czarnego Pana. Kiedyś Draco zlałby się potem na samą myśl przebywania z nim sam na sam, ale obecnie to były na tyle częste spotkania, że — choć wciąż wolałby robić w tym czasie coś innego — nie spędzały mu snu z powiek. Nie miał dłużej szesnastu lat, a Czarny Pan nie trzymał już w rękawie wszystkich asów. Teraz Draco miał w swojej talii kilka nie najgorszych kart. A jako że, odkąd sytuacja polityczna się w miarę ustabilizowała, obaj grali samymi blotkami, Draco czuł się względnie bezpiecznie.
Poza tym Draco musiał przyznać, że o ile Czarnego Pana nie ponosiła fantazja i nie odlatywał w mistyczne przepowiednie i znaki, dyskusja z nim potrafiła okazać się dość przyjemna. Jego poglądy na ogół nie różniły się znacząco od filozofii Dracona. Obaj zgadzali się, że rasa czarodziejów jest nadrzędna w stosunku do rasy mugoli (był to oczywisty fakt; większość tego, na co mugol musiał pracować latami, czarodziej mógł osiągnąć w kilka sekund za pomocą magii) i w gruncie rzeczy był to gatunek zbędny. Niemniej, nie należało go eksterminować, przynajmniej na razie. Opinia publiczna nie była na to gotowa, to raz, dwa, zamiast od razu się ich pozbywać, można ich było wcześniej maksymalnie wyeksploatować, a trzy, część z nich jakimś cudem była w stanie spłodzić czarodzieja. I zanim zabije się ich wszystkich, dobrze byłoby dowiedzieć się, co na to wpływa, by móc wyselekcjonować tych, którzy mogliby w przyszłości popracować nad zwiększeniem przyrostu naturalnego czarodziejów. Choć należało przekonać szlamy i pozostałych czarodziejów do tego, że — jako potomkowie mugoli — te pierwsze nie dorównują czarodziejom czystej krwi, tak zarówno dla Dracona, jak i dla Czarnego Pana było oczywiste, że ich zdolności magiczne niczym nie odbiegały od zdolności magicznych czystych czarodziejów. Chociaż, oczywiście, zarówno szlamy jak i czyści czarodzieje powinni rozmnażać się tylko w obrębie swoich społeczności, by maksymalnie zminimalizować ryzyko przekazania potomstwu genu niemagiczności. Dzieci z mieszanych związków miały o dwadzieścia pięć procent więcej szansy na to, że urodzą się niemagiczne w stosunku do tych, których oboje rodzice byli czyści.
Żaden z licznych projektów, które finansował Draco, nie stał w sprzeczności z jego życiowym credo. Ani eksperymentalne badania na mugolach i szlamach, ani obozy pracy dla tych pierwszych, ani stygmatyzacja tych drugich, ani szeroko rozumiana indoktrynacja. Pewnie łożyłby przynajmniej na część z nich, nawet gdyby jego pozycja nie była od tego uzależniona.
Czarny Pan na miejsce ich spotkania wybrał mieszcząca się na dachu wieżowca restaurację z widokiem na panoramę centralnego Londynu. Dawniej w budynku znajdowały się biurowce, lokale gastronomiczne i pomieszczenia mieszkalne dla mugoli. Teraz jedynym żywym miejscem był taras widokowy, który pewien czarodziej zaadaptował na ekskluzywną restaurację, gdzie serwował dania z całego świata. Szczycił się tym, że przerobił kilka pokoi z niższych pięter tak, by były bezpośrednio połączone z kilkunastoma kuchniami z różnych zakątków globu. Ponoć dzięki temu jego potrawy były zawsze skomponowane ze świeżych składników najwyższej jakości.
Kiedy Draco zjawił się na dachu (osłoniętym magiczną barierą przed wiatrem), zauważył, że zniknęły wszystkie stoliki i krzesła z wyjątkiem stołu i dwóch foteli znajdujących się przy północnej części budynku, skąd rozciągał się widok na Tamizę i kilka mniejszych wieżowców. Czarny Pan już na niego czekał. Jak zawsze wyprostowany i wpatrzony przed siebie z taką nonszalancją, jakby nie był w stanie się zniecierpliwić. Nigdy nie próbował zabić czasu oczekiwania czytaniem gazety, sprawdzaniem godziny czy wyczarowywaniem kolorowych dymków z różdżki. Jego postawa była całkowicie sprzeczna z tym, jak człowiek wyobrażał sobie, że powinien zachowywać się ktoś, kto przeprowadził rewolucję, a teraz zmagał się ze stresem utrzymania wszystkiego we względnym porządku.
CZYTASZ
Nieswój (Dramione)
FanfictionHarry Potter nie żyje. Voldemort został wybrany na przywódcę w wolnych wyborach i od kilku lat z powodzeniem realizuje politykę czystej krwi. Wielka Brytania odcięła się od świata i oczyściła ulice z mugoli. Szlamy traktowane są jak podludzie, a ni...