— Powiedziałeś, że będziesz miły — wyrzuciła mu tym samym święcie oburzonym tonem, którego używała w Hogwarcie, gdy na sprawdzianie podnosiła rękę tylko po to, by zapytać, dlaczego jakieś zagadnienie zostało pominięte na teście (i czy jeśli ktoś je wyjaśni na dodatkowej rolce pergaminu, to dostanie bonusowe punkty).

Odsunęła głowę do tyłu i uniosła wzrok, by spojrzeć mu w oczy. Draco, wciąż z drwiącym półuśmiechem, wyciągnął dłoń i pochwycił grube pasmo kędziorów. Jedno z tych dzikich i nieujarzmionych, które ciągle opadało jej na twarz. Granger poruszyła się minimalnie. Jakby zamierzała przylgnąć policzkiem do jego ręki, ale rozmyśliła się w połowie ruchu.

— Nie przypominam sobie niczego podobnego — odparł.

Niemal pieszczotliwym gestem założył jej kosmyk za ucho. Delikatna małżowina ugięła się pod ciężarem i część sprężystych włosów od razu zza niej wyskoczyła, wracając na swoje poprzednie miejsce. Granger całkowicie to zignorowała, skupiona na utrzymaniu kontaktu wzrokowego.

— Powiedziałem jedynie, że potrafię być miły.

Zacisnął pięść na zmierzwionych lokach, które dopiero co gładził, i gwałtownie szarpnął, przyciągając jej głowę z powrotem do swojego biodra. Granger cicho jęknęła i odruchowo dotknęła jego dłoni, próbując rozewrzeć palce.

— Ale jeśli będziesz miła dla mnie — dodał prędko, bo wyglądała, jakby zamierzała coś powiedzieć — to nie widzę powodu, dla którego ja miałbym nie być miły dla ciebie.

Jej spojrzenie ześlizgnęło się na ułamek sekundy na penisa, nim powróciło do oczu. Przesunęła koniuszkiem języka po dolnej wardze, bezwiednie zlizując część pozostawionego tam wcześniej lubrykantu. Jego kutas natychmiast dał mu do zrozumienia, że jest gotów wyprodukować kolejną porcję nawilżenia. Najlepiej z aplikacją bezpośrednio do gardła.

— I po wszystkim mnie wypuścisz?

Wzmocnił chwyt na jej włosach w ponaglającym geście, ale choć wzrok uciekał jej w dół, najwidoczniej nie zamierzała brać się do roboty przed uzyskaniem satysfakcjonującej odpowiedzi. Skrzywił się. Nie przestając gnieść jej loków, przesunął drugą dłonią po pulsującym boleśnie trzonie prącia, od nasady po żołądź i z powrotem. Oczy Granger uważnie śledziły pracę jego ręki. Zatrzymał się trochę powyżej podstawy i ponownie skierował główkę ku jej ustom.

— Później obgadamy szczegóły.

I wypchnął biodra, ale zamiast mokrego pocałunku dostał suche cmoknięcie zaciśniętych warg. Ześliznął się po jej policzku, głęboko niezadowolony.

— Teraz. Zanim... Wypuścisz? Pozwolisz pójść, gdzie będę chciała, i nie będziesz mnie śledził?

Przełknęła ślinę, poruszyła żuchwą, co wytworzyło tarcie między bokiem jej twarzy a pękatą koroną penisa. Luźna skóra napletka przesunęła się minimalnie, drażniąc odsłoniętą żołądź. Wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.

— Gran... Okej, dobrze, tak.

Nic w tej kwestii jeszcze nie postanowił, ale przecież brał to pod uwagę, więc praktycznie rzecz biorąc, wcale nie skłamał. Jeśli później dojdzie do innych wniosków, Granger będzie mogła winić tylko siebie. Mogła najpierw dać mu się zerżnąć, jeśli chciała wiążącej odpowiedzi od człowieka w pełni władz umysłowych.

— Teraz wreszcie mi obciągniesz?

— Chcę, żebyś złożył przysięgę. Pod zaklęciem.

Zaśmiał się.

Nieswój (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz