W połowie grudnia nagi krajobraz Wiltshire pokrył się błyszczącą warstwą śniegu. Sypało nieprzerwanie przez kilka dni, aż wszystko zniknęło pod grubymi zaspami. W promieniu paru mil nikt nie mieszkał, a goście Malfoyów aportowali się od razu pod bramą lub przybywali kominkiem, więc żadna stopa, kopyto czy koło pojazdu nie zbrukało tej ogromnej połaci nieskazitelnej bieli. Mróz ścisnął oba znajdujące się na terenie posiadłości stawy, przystroił drzewa lśniącym szronem i wyhaftował kwieciste witraże w oknach. Ziąb nie odpuszczał i po pewnym czasie zrobiło się za zimno na miotłę nawet w ubraniach podszytych najlepszymi czarami rozgrzewającymi.

Oznaczało to przerwanie pewnej rutyny, jako że Draco starał się przynajmniej trzy dni w tygodniu zaczynać od ćwiczeń, które wieńczyło kilka popisowych kółek na Niutonie (obecnie najlepszej miotle wyścigowej na rynku). Jednak pewnego czwartku wrócił do domu z brwiami lśniącymi od lodu, rękawiczkami przymarzniętymi do trzonka i tak wyziębiony, że dopiero po kilku godzinach grzania się w gorącej, pachnącej kąpieli odzyskał czucie we wszystkich członkach.

Przekładał sporty uprawiane na świeżym powietrzu nad te praktykowane w zamkniętych pomieszczeniach. Widok nieba i otwartej przestrzeni przed sobą sprawiał, że sam czuł się bardziej żywy i wolny. Toteż zamiast zupełnie zrezygnować z ostatniego punktu treningu, postanowił zastąpić latanie bieganiem. Zimowy jogging okazał się jednak znacznie bardziej upierdliwy, niż Draco przewidywał. Co prawda czary nieprzemakalności i antypoślizgowe działały bez zarzutu, ale — żeby nie brodzić po kolana czy nawet uda w zaspach — musiał biec z wyciągniętą przed siebie różdżką i w kółko odnawiać zaklęcie usuwające śnieg z drogi. W dodatku okazało się, że na długim dystansie jego tempo nie mogło się równać z żadną miotłą, nawet starą Zmiataczką. Cierpliwości starczyło mu na dwie czy trzy mile, po pokonaniu których teleportował się prosto do domu, czym omal nie przyprawił matki o atak serca.

— Tyle razy mówiłam, żebyś nie aportował się w holu — zganiła go natychmiast. — Rób to przed drzwiami jak normalny, cywilizowany czarodziej.

Przewrócił oczami, podając wilgotne szaty skrzatowi, który pojawił się właśnie w tym celu. Draco pozostał jedynie w luźnych, dresowych spodniach i prostej koszulce wykonanych z wysokogatunkowych materiałów używanych przez czarodziejów do produkcji odzieży sportowej. Moda czarodziejska, choć okazjonalnie lubiła pożyczyć sobie jakieś trendy od mugoli (jak suwaki i suknie z odkrytymi plecami) i się do tego nie przyznawać, na ogół pozostawała wierna strojom inspirowanym przełomem siedemnastego i osiemnastego wieku. Początkowo niechęć do naśladowania mugolskich fasonów (czy w ogóle wprowadzania zmian w dotychczasowym stylu ubioru) była wyrazem buntu przeciwko uchwaleniu Międzynarodowego Kodeksu Tajności. Tendencja ta utrzymała się niemal przez wiek (ku przerażeniu ministerstwa, jako że czarodzieje zaczęli odstawać od mugoli i dłużej nie dało się tego ukryć). Z czasem tylko zatwardziali przeciwnicy prawa nie odświeżyli swoich szaf. Moda zaczęła ewoluować, choć z dala od mugolskich wpływów i wciąż mocno oparta na tradycji. Nikt już nie zakładał pludrów czy bryczesów do kolan w połączeniu z pończochami (no prawie, zdarzali się jacyś ekscentryczni starcy), ale popularnością wciąż cieszyły się wszelkiego rodzaju haftki i tasiemki, koszule z koronkowymi mankietami, bogato zdobione haftami szustokory czy peleryny o jaskrawych odcieniach. Czarodzieje kładli większy nacisk na efektowność i piękno swoich stroi niż ich prostotę i wygodę (z pomocą odpowiednich zaklęć nawet ciasny gorset mógł okazać się całkiem komfortowym wyborem na przejażdżkę aetonanem, zdaniem wielu czarownic). Wyjątek stanowiła odzież sportowa, która — z tego co Draco zdążył się zorientować, dzieląc przez sześć lat przestrzeń ze szlamami i zdrajcami krwi — w większości przypadków nie odbiegała znacząco od mugolskich standardów sprzed rządów Czarnego Pana (przynajmniej jeśli chodziło o wygląd; pod względem funkcjonalności ubrania czarodziejów znacząco przewyższały te mugolskie). Tutaj najważniejsza była swoboda ruchów i ergonomiczność i, choć moda mugolska i czarodziejska rozwijały się osobno, doszły do podobnych rozwiązań.

Nieswój (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz