Rozdział 18

30 2 0
                                    

Przede mną stała starsza kobieta. Miała kasztanowe, siwiejące włosy i zielone oczy. Ubrana w beżowy sweter i czerwone rurki. Zdziwiłem się trochę.

- Dzień dobry. W czymś mogę pomóc? - pytała życzliwym uśmiechem. Mówiła po francusku.

- Kto to kochanie? - wtedy do drzwi przyszedł starszy mężczyzna, dołączając do żony.

Miał kasztanowe włosy z siwizną po bokach. Ubrany w karmazynową koszulkę na długi rękaw i czarne spodnie. Miał okulary.

- Dzień dobry państwu. Nazywam się Michael. Szukam Elise, widziałem jak tu wchodzi.

- Jest pan znajomym naszej córki? - spytał mężczyzna.

- Córki? - najwidoczniej miałem przed sobą rodziców Elise. - Można tak powiedzieć.

- Nazywam się Sabine a to mój mąż Nathaniel, jesteśmy rodzicami Elise. - przedstawiła siebie i męża.

- Miło mi państwa poznać. Chciałem porozmawiać z Elise. To naprawdę ważne.

- Córka jest w kuchni. - mówiła Sabine, ale przerwał jej mąż.

- A skąd się znacie?

- Poznaliśmy się na Gran Canarii.

- To pan. To o panu mówiła, gdy z nami rozmawiała. - powiedziała Sabine, uśmiechając się.

- O mnie?

- Miło mi poznać, panie Michael. Elise dużo nam o panu opowiadała. - uśmiechnął się Nathaniel. - Niech pan wejdzie. Ucieszy się na pana widok.

- Proszę jej nie mówić że to ja. To...niespodzianka.

- Dobrze...zawołam ją...Elise! - zawołała jej mama. - Chodź...to do ciebie.

Wtedy zaraz obok rodziców znalazła się Elise. Nic a nic się nie zmieniła. Piękne oczy, włosy spięte luźno z tyłu. Żółta koszulka i jeansowe spodnie. Nie kryła zdziwienia na mój widok.

- Mike? Co ty tu robisz?

- Musiałem cię zobaczyć. Chcę porozmawiać.

- Mike...ja...

- Porozmawiaj z nim, Elise. Twój...przyjaciel...przyjechał z daleka. - powiedział jej tata.

- Może pan wejdzie do środka? - mówiła jej mama. Mimo że jej rodzice chcieli być uprzejmi, to Elise była można powiedzieć zmieszana. Na pewno nie spodziewała się tego że przylecę do Paryża aby się z nią zobaczyć.

- Nie...nie trzeba. Elise?

- Ehhh...dobrze. Porozmawiajmy na zewnątrz.

- Zgoda.

Wtedy Elise wyszła z domu, a jej rodzice mimo iż byli zaciekawieni zamknęli drzwi. Razem z nią odeszłem kawałek od domu.

- Twoi rodzice są bardzo mili.

- To prawda. Mike...czemu tu przyjechałeś?

- Chciałem porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko.

- Mike, nie wracajmy do tego.

- Czemu odeszłaś Elise? Było nam dobrze. Na Gran Canarii zrozumiałem co do ciebie czuję. Bałem się tego że mnie odrzucisz przez to co robiłem. Przez moje problemy z głową i...

- Mike to nie tak...

- A jak? Wyznałem ci całą prawdę o sobie. Chciałem być z tobą szczery ponieważ bardzo mi na tobie zależy. To co było między nami to nic nie znaczyło?

- To bardzo wiele dla mnie znaczyło. Moje serce szybciej zabiło gdy mnie pocałowałeś, a tamta noc...była niezwykła. Ale ja musiałam odejść.

- Czemu? Przez to co o mnie się dowiedziałaś?

- Nie. Po prostu czułam że nie będe w stanie ci pomóc. Że nie będe wystarczająco dobra.
Już raz się przekonałam że nie mogę być wsparciem dla kogoś bliskiego.
Jesteś naprawdę fajnym facetem. Dobrym, czułym, kochanym i cholernie przystojnym. Ja nie jestem w stanie dać ci tego abyś odnalazł spokój. Robię to ze złamanym sercem, ale to jedyny wybór.
Uwierz mi Mike, zasługujesz na kogoś lepszego.

- Ale ja nie chcę kogoś lepszego! Chcę ciebie. Kocham cię Elise. - prawie wykrzyczałem.

- Mike, proszę... - Elise miała łzy w kącikach.

- Nie rozumiesz jednej rzeczy. Kiedy przyjechałem na Gran Canarię, to miałem odpocząć o tych wydarzeń z przeszłości które mnie prześladują. Nie liczyłem że coś się zmieni. Jednak kiedy poznałem ciebie wtedy na plaży, to od tamtego dnia nie mogę przestać o tobie myśleć. Gdy spędzaliśmy razem czas, to zapominałem o tym co było. Jedyne o czym myślałem to następne spotkanie z tobą. A gdy oglądaliśmy gwiazdy...to wtedy zaczynałem to rozumieć.

- Co takiego?

- Moi bliscy twierdzili że muszę odzyskać równowagę. Wewnętrzną stabilizację, którą straciłem przez to co przeszedłem. Coś albo ktoś powinien mi pomóc ją odnaleźć.
Moją równowagą byłaś ty Elise. Dzięki tobie, chce żyć dalej. Nie myśleć o przeszłości, tylko o przyszłości. Przyszłości z tobą. - na chwilę zrobiłem pauzę. - Ale zrozumiem jeżeli nie chcesz mnie znać.

Widziałem zmieszanie na jej twarzy.

- Mike, ja nie wiedziałam. Przepraszam... - wtedy wtuliła się w zagłebienie mojej szyji. Przytuliłem ją. - po prostu boję się. Boję się o przyszłość.

- Ciiii...ze mną nie obawiaj się o nią, skarbie. - wtedy Elise spojrzała na mnie tymi swoimi zapłakanymi pięknymi oczami.

- Kocham cię Mike. Zawsze kochałam.

Wtedy pocałowałem ją namiętnie. Ona od razu odwzajemniła pocałunek. Objąłem ją mocniej w talii. Ona ręce wplotła w moje włosy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
Po czasie odsunęliśmy się od siebie.

- Nie zostawiaj mnie. Jesteś dla mnie wszystkim. - powiedziałem cicho.

- Nigdy już cię nie zostawię, moi cher. Obiecuje.

Wtedy razem zobaczyliśmy cień w oknie domu rodziców Elise. Zaśmialiśmy się cicho.

- Chyba powinieneś poznać moich rodziców.

- Z chęcią. Oni chyba jednak bardziej chcą mnie poznać.

- Tak...mogłam im trochę o tobie opowiedzieć.

- Trochę?

Elise znowu się zaśmiała.

Tęskniłem za tym jej śmiechem.

Odnaleźć równowagęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz