Jedzenie w stołówkach szkolnych zawsze ją obrzydzało. Brudne kuchnie, brudne naczynia, stare jedzenie. Szkoła Mango nie cieszyła się dobrą opinią, dlatego też zawsze były w niej wolne miejsca. Gdyby w Torren były wolne miejsca, Mango nie musiałaby teraz jeść tego świństwa. Miała wrażenie, że jedzenie smakowało jeszcze gorzej, gdy była otoczona przez tyle wywołujących w niej wstręt osób. Nie miała konkretnego powodu żeby ich wszystkich nie lubić. Po prostu sam ich widok sprawiał, że czuła się gorzej Możliwe, że jej podświadomość notowała coś, czego jej świadomość nie wykrywała.
Gdy skończyła jeść, a przynajmniej gdy uznała, że ma już dosyć, zaczęła wirować między stolikami z tacą w rękach, zmierzając w kierunku okienka, w którym odkładało się takie tace. aby kucharki je umyły (jeśli opłukiwanie wodą można było nazwać myciem). Z jakiegoś powodu szkoła postanowiła zainwestować w tace zamiast talerzy, jakby w ten sposób wizerunek szkoły się polepszał. Kiedy odniosła tacę, podeszła do drugiego okienka, w którym stały kartoniki z sokiem. Stała tam przez chwilę, jakby się zastanawiała, po czym ruszyła z pustymi rękami w stronę wyjścia.
Stołówka mieściła się na najwyższym poziomie i zajmowała całe piętro. Aby dostać się do klasy, Mango musiała zejść piętro niżej. Stanęła przed drewnianymi drzwiami z wielkim złotym ,,8E" i nacisnęła pozłacaną klamkę. W klasie było mało osób, gdyż większość jeszcze jadła obiad. A mówiąc mało, miała na myśli siebie i klasowego głupka. Mart, jeden z najgorszych uczniów w klasie, miał zdiagnozowane ADHD. Jego rodzice, gdy się o tym dowiedzieli, przekazali wychowanie jego dziadkom. Nie dlatego, że go znienawidzili. Nie byli gotowi go wychować. Kiedy Mart chodził do czwartej klasy, jego dziadkowie zatrudnili nauczyciela wspomagającego, aby pomagał Martowi zachować spokój podczas lekcji. Psycholog, gdy chłopak zaczął szóstą klasę, stwierdził, że nie potrzebuje już pomocy, więc od tego czasu Mart utrudniał klasie życie na każdej lekcji. Nauczyciele jednak się tym nie przejmowali. Uważali, że Mart tylko próbuje zwrócić na siebie uwagę, a że ADHD to wymysł psychologów. Jednak Mart się tym w ogólnie nie przejmował. A przynajmniej nie wyglądał jakby się tym przejmował.
W momencie, gdy Mango weszła do klasy, Mart skakał po stoliku nauczycielskim. Zrezygnowana dziewczyna zignorowała głośne stukanie i usiadła przy swoim stoliku (czyli stosunkowo daleko od biurka nauczyciela). Wyciągnęła z plecaka zatyczki i włożyła je sobie do uszu, po czym wyciągnęła dość grubą, fioletową książkę ze złotymi literami Harry Potter i Insygnia Śmierci. Zatyczki nie wyciszały w pełni okrzyków Marta, przez co nie mogła skupić się na czytaniu. Poirytowana zamknęła książkę i zaczęła wściekle obierać pomarańczę, którą rano wzięła z domu. Gdy skończyła, zdała sobie sprawę, że wcale nie jest głodna, lecz zmusiła się przełknąć owoc. Wiedziała doskonale, że gdyby słuchała swojego głosu, byłaby anorektyczką. Mimo, że nikt by nie robił jej wyrzutów gdyby przestała jeść, wolała nie wprowadzać siebie w to bagno.
Jej rodzice byli bardzo wyrozumiali, i mimo sprzeczek, które są praktycznie nieuniknione, troszczyli się o swoją córkę jak gdyby była diamentem wartym miliony. Byli jednak dość biedni, przez co nie mogli dawać jej tyle, co by chcieli. Mango postanowiła im pomóc i dokładała się do majątku sprzedając swoje robótki na Etsy. Szyła czapki, rękawiczki, plotła bransoletki, a każdy grosz oddawała rodzicom.
Z powodu, że jej rodziców często nie było w domu (z powodu pracy) Mango musiała sama dbać o ilość jedzenia, które je. Zdarzało się jej nie jeść nawet przez dwa dni. Gdy jednak zdała sobie sprawę z konsekwencji jedzenia w ten sposób, pilnowała aby jeść wszystkie posiłki.
Nigdy nie opowiadała o swoich problemach, gdyż nikt by jej i tak nie wysłuchał. W klasie często bywała wyzywana za ciągłe uczenie się i za same szóstki (Mango była w pełni świadoma faktu, że jej po prostu zazdroszczą) oraz z powodu swoich marchewkowych włosów, piegów i okularów. Miała wrażenie, że przez okulary w oczach klasy wyglądała jak klasyczny nerd.
Gdy zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec przerwy obiadowej, Mart zaczął recytować polski alfabet, a klasa wlała się do środka pomieszczenia. Potem, spóźniony o 13 minut pan Krukiewicz (nauczyciel angielskiego) wszedł z uśmiechem, jakby nie miał w planach zrobienia klasycznej kartkówki którą robił na każdej lekcji, aby sprawdzić, czy wszyscy słuchali na poprzedniej lekcji.
- Hello class! How are you today?
Odpowiedziały mu znudzone pomruki. Nauczyciel zaśmiał się cicho.
-Widzę, że jesteście dzisiaj zmęczeni, więc odpuszczę wam sprawdzianu. Please open your workbooks on page 98...

CZYTASZ
Jakaś historia o rudej babie i o chłopie z adhd
Humorpodziękowania pogodnej chmureczce za inspirację z tagami podziwiam historię kotlecika i mokrej wody jestem wielką fanką ❤❤❤❤❤