JANE
Nastąpiła godzina mojego odlotu z Norwegii do Stanów Zjednoczonych.
-Michael, możesz pomóc mi z walizkami?- zapytałam mojego brata, który był na korytarzu.
-Jasne, siostrzyczko.- rzekł i zabrał wszystkie cztery walizki.
-Dzięki, jak...wszystkie..z...zaniosłeś?- wyjąkałam.
-To dzięki moim bicepsom.- zaśmiał się i je pocałował.
-No chodź tu.- powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Kocham cię młoda. Obiecaj, że będziesz do mnie codziennie dzwoniła, CODZIENNIE. Jasne?
-Też cię kocham, stary. Obiecuję.
-Podwieźć się na lotnisko?
-Zapomniałam o podwózce. Tak, proszę.
Puścił mnie i poszedł na górę po kluczyki do swojego auta.
Założyłam buty i kurtkę. Wrócił Michael i zabrał moje walizki do bagażnika. Otworzył mi drzwi i po chwili usiadł obok mnie.
Dojechaliśmy po trzydziestu minutach na miejsce. Wysiedliśmy z pojazdu. Mój brat wyjął moje walizki i zrobił z niej jakąś wieże czy coś tego typu, złapał mnie za rękę.
Zaprowadził mnie do bramek. Stanął przede mną i przytulił.
-Pa siostrzyczko. Trzymaj się w Stanach, bądź bezpieczna i zdrowa. Baw się dobrze oraz się dobrze ucz. Dzwoń do mnie codziennie. Obiecuje, że za jakiś czas cię odwiedzę, ale ty mnie też. Kocham cię.- wypowiedział, nawet się popłakał.
-Pa braciszku. Natomiast ty więcej nie zrywaj ze swoją kochaną dziewczyną, nie pokłóć się znowu z szefem i się zabezpieczaj, bo nie chce być jeszcze ciocią. Obiecuje, że cię odwiedzę i będę dzwoniła. Kocham cię, ale muszę już iść na samolot.- odparłam, a pocałował mnie w czoło.
-Pa kochana.- powiedział jak szłam do odprawy.
Będę za nim tęskniła. Miałam tylko jego, bo w szkole nie miałam za dużo znajomych, a tych co miałam to się wyprowadzili. Natomiast rodziny za dużo nie miałam, bo mama była jedynaczką, a tacie umarła siostra. A co do rodziców to opowiem później.
To nie było łatwe.
Kiedy widziałam go idącego do wyjścia, serce mi pękło. Wybiegłam z kolejki, zostawiając wszystko na miejscu. Pędziłam w stronę mojego braciszka. Wskoczyłam na niego od tyłu, był do tego przyzwyczajony, bo robiłam tak od dzieciństwa.
-Nie opuszczaj, proszę.- jęknęłam i wtedy zalałam się łzami.
-Wiem, że to jest ciężkie stracić kolejną osobę z rodziny, ale ja się nigdzie nie wybieram. Będę siedział w domu i czekał na twoje telefony i odwiedziny. Obiecuje Ja.
-Ale ja nie umiem.
-Mam pomysł. Powiedz o tym swoim współlokatorkom, one ci pomogą. Dowiesz się, ich życia i może się okazać, że przeżyły to samo albo coś podobnego. Zobaczysz Jane, wszystko się ułoży. Będzie dobrze Skarbie, a teraz leć do Stanów. Kocham cię i nigdy o tym nie zapominaj.
-Też cię bardzo kocham Michael.- szepnęłam do jego ucha i udałam się do kolejki.
Na szczęście osoby, które stały za mną, pozwoliły mi zostać na moim poprzednim miejscu w kolejce, gdzie zostawiłam swoje rzeczy.
Mimo, że wiedziałam, że będę musiała opuścić brata to to rozstanie było ciężkie i czasochłonne. Ostatnie dni spędzaliśmy razem. Oglądaliśmy filmy, przeglądaliśmy zdjęcia, graliśmy w planszówki, piekliśmy słodkości...
CZYTASZ
Żyj Pełnią Życia, Skarbie
JugendliteraturMłoda Michelle przeżyła piekło w wieku 11 lat przez jednego z rodziców. Jednak postanawia żyć dalej i się nie poddawać. W wieku 14 lat wyjeżdża do Stanów, żeby rozpocząć nowe życie. Mieszka w internacie i uczęszcza do liceum aktorskim. W pierwsze...