Rozdział 2 - Alessia

3.2K 176 8
                                    

Świat się dla mnie zatrzymał. Te wszystkie obietnice, które składał mi ojciec, mówiąc, że mam wybór. To jedno, wielkie kłamstwo. Poczułam łzy napływające do moich oczu. Nie, nie mogę się rozpłakać przy wszystkich. Przełknęłam łzy, spojrzałam na ojca, który nadal stał na scenie i wpatrywał się we mnie pustym wzrokiem.

Po chwili otrząsnął się i odezwał ponownie, przywołując mnie gestem do siebie.

– Alessio, moja droga. – Ruszyłam w jego stronę sztywnym krokiem nadal oniemiała.

Stojąc na scenie, spojrzałam na swoją matkę, a następnie na brata. Ta pierwsza miała wypisany szok i niedowierzanie oraz rozpacz na twarzy, co daje mi nadzieję, że o niczym nie miała pojęcia i tak samo jak ja została rzucona na głęboką wodę. Z kolei twarz Maximiliana wyrażała furię. Jego oczy płonęły i rzucały rozwścieczone spojrzenia w kierunku tajemniczych mężczyzn, których wcześniej zauważyłam.

Nie zarejestrowałam tego wcześniej, lecz brakowało najwyższego z nich. Przeskanowałam wzrokiem po gościach w ogrodzie i salonie, ale go nie znalazłam. Zniknął.

– Księżniczko.. – Szepnął ojciec, odciągając mnie na bok i odwracając tyłem do zebranych. – Powinnaś wiedzieć, że nie miałem wyboru. Gdybym mógł, nie robiłbym tego.

Spojrzałam na niego, po mojej rozpaczy brak śladu. Jej miejsce zajęła wściekłość i żal do ojca, Organizacji, brata, przyszłego narzeczonego, jak również świata, w którym się urodziłam.

– Miałeś wybór. Mogłeś mi o wszystkim powiedzieć. Tato.. – mój głos zaczął się łamać – Jak mogłeś mi to zrobić. Ufałam ci. – Poczułam się jak klacz na sprzedaż, bo właśnie to zrobił mój ojciec. Sprzedał mnie obcemu człowiekowi.

– Zachowuj się. – Odpowiedział ostro ojciec, wcześniejsza skrucha zniknęła, jak gdyby nigdy jej tam nie było.

Myślałam, że będę miała czas na to, by kogoś poznać, zakochać się, zastanowić się nad kolejnymi krokami w swoim życiu. Teraz wszystko legło w gruzach. Złość przeminęła. Jedyne co czułam to zrezygnowanie i żal.

Odchrząkując i przybierając maskę obojętności, ojciec odwrócił nas przodem do gości przed sceną. Próbując zapanować nad swoim wyrazem twarzy, uśmiechnęłam się do zebranych, udając, że to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.

– Antonio, zapraszam cię do nas.. – Zaczął ponownie swoje przemówienie, lecz w tym momencie podbiegł zastępca ojca, szepcząc coś do jego ucha. Mina, którą przybrał, przeraziła nawet mnie. Zacisnął mocno szczęki i z nienawiścią w głosie powiedział – Niestety, coś bardzo ważnego wypadło narzeczonemu mojej córki i musiał wrócić do Nowego Jorku. Jednak moi drodzy, nic straconego. W najbliższej przyszłości oczekujcie zaproszeń na oficjalne przyjęcie zaręczynowe – po czym sekundę później dodał – oraz oczywiście ślub.

Zmarszczyłam brwi. Nie ma go?

Schodząc ze schodów, ojciec ruszył w stronę tajemniczych mężczyzn. Podążyłam za nim. Wtedy mnie olśniło. Nienawistne spojrzenia rzucane w ich stronę zarówno przez ludzi ojca jak i mojego brata, znikający mężczyzna i teraz kierujący się w ich stronę mój rodzic. Czyżby brakujący osobnik miał być moim narzeczonym?

Kiedy stanęliśmy przed nimi, dwaj mężczyźni skinęli lekko głowami do mojego ojca, lecz nie odezwali się słowem. Wtem, mój ojciec powiedział.

– Po raz kolejny wasza rodzina pokazuje, że nie można na was polegać nawet w najprostszych sprawach. Jak mam wam zaufać i powierzyć swoją córkę, skoro wasz capo nawet nie pokwapił się, by pokazać się na swoich własnych zaręczynach. To jest niedopuszczalne, zapłacicie nam za tą zniewagę! – Syknął, nie chcąc zwracać niepotrzebnej uwagi.

Księżniczka Mafii [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz