Rozdział 9 - Alessia

3.3K 167 103
                                    

Alessia, 17 lat

Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Cała ta rozmowa wydawała się nierealna – i to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Słowa Antonio utknęły w mojej głowie.

Nie chce małżeństwa? Nie jest jedyny, ale nie możemy nic z tym zrobić. Mam udawać narzeczoną? Nie toleruje nieposłuszeństwa? O co mu kurwa chodziło? Nie potrafiłam zrozumieć połowy rzeczy, które do mnie powiedział. Przecież wszystko zostało ustalone. Podali sobie z moim ojcem dłonie, a od tego nie ma odwrotu. Unia została zapieczętowana. Wiedział co robi, więc dlaczego nagle mówi to wszystko i w dodatku do mnie – osoby, która ma najmniej do powiedzenia w tym układzie.

Rozbiegane myśli i ogólne zdezorientowanie było ewidentne na mojej twarzy. Czułam, że spojrzenia wszystkich zebranych w sali skupiły się na mnie. Szczególnie po tym jak Antonio zostawił mnie samą. Oceniali mnie – moje ciało, ubrania, zachowanie. Najgorsze było to, że tak miało być już do końca mojego życia. Wiedziałam, że czeka mnie to wszystko, ale nie zdawałam sobie sprawy, że nastąpi to tak szybko. Chciałam mieć więcej czasu na wszystko... na życie. Na życie, którego nigdy nie udało mi się posmakować.

Przytłoczona swoimi uczuciami, rozglądałam się za wyjściem ewakuacyjnym. Musiałam oczyścić swoje myśli i schować się przed natarczywymi spojrzeniami ludzi. Zauważyłam wyjście do ogrodów i nie myśląc zbyt wiele, ruszyłam w jego stronę.

Udało wymknąć mi się niezauważalnie – prawie. Schodząc schodami, usłyszałam ciche kroki za mną, które towarzyszyły mi już od pewnego czasu każdego dnia. Marco podążał w milczeniu w odległości paru metrów, rozglądając się czujnie. Wiem, że powinnam zostać w środku, że tam jest bezpieczniej, takie były ustalenia z ojcem i naszą ochroną, ale potrzebowałam świeżego powietrza, by oczyścić mój umysł.

Szłam przez chwilę kamienną ścieżką, po czym zauważyłam wąską drewnianą ławkę, która nie pasowała do wielkiego i bogatego ogrodu. Zgarniając cienką warstwę śniegu, która przylepia się do powierzchni, usiadłam i odetchnęłam głęboko. Dopiero wtedy poczułam chłód grudniowego wieczoru. Byłam tak przytłoczona całą rozmową z Antoniem, że nie pomyślałam o założeniu niczego na siebie. Pokręciłam głową na swoją bezmyślność. Po chwili stanął za mną Marco, nachylił się i na ramiona zarzucił mi swoją marynarkę. Pachniała jego wodą kolońską. Odwróciłam się do niego i podziękowałam krótko.

– Chcesz usiąść? – zapytałam, a on bez słowa obszedł ławkę, strzepnął śnieg i usiadł obok mnie, nadal czujnie rozglądają się po ogrodach. Po chwili jednak cisza zaczęła mnie przytłaczać.

– Ten dzień to jakaś kompletna porażka – powiedziałam, wzdychając. – Zaczynając od Maximiliana, przez pierdolonych braci Bonanno do samego kurwa kutasa i diabła Antonio – na moje słowa kąciki jego ust lekko wygięły się w górę.

Westchnęłam.

– Marco, co mam zrobić? – zrezygnowanie w moim głosie było aż nazbyt słyszalne. – On jest gorszy, niż przypuszczałam... Wszystko jest nie tak, jak powinno – moja dolna warga zadrgała. – Słyszałeś, co powiedzieli jego bracia w korytarzu. Nie dba o mnie, ani o to, co mi się stanie. A sam Antonio? – prychnęłam. –Szkoda, że nie byłeś przy mnie, kiedy mówił te wszystkie okropne rzeczy – pokręciłam głową, po czym położyłam ją na ramieniu Marco. – Jakie szanse ma to małżeństwo, jeśli już teraz jest tak źle? – powiedziałam, po czym po moim policzku popłynęła pojedyncza łza.

Nie zależało mi na Antonio w sposób, w jaki powinno osobie, która ma za niego wyjść, ale wiedziałam, że jest moją jedyną opcją, jedyną szansą na związek, miłość i wszystko, co towarzyszy małżeństwu. Czułam więc lekkie przywiązanie. Oczywiście fakt, że był przystojny, jak diabli też pomagał, ale jak widać wygląd może być mylący. Wszystko, co widziałam i czytałam w gazetach, a do tego jego dzisiejsze słowa tylko potwierdziły, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłam. Jeśli Antonio jest moją jedyną szansą na 'normalny' związek, to już wolałabym zostać zakonnicą w jednym z cichych klasztorów. Poświęciłabym swoją nieustanną słowną biegunkę, byleby tylko uwolnić się od tego tyrana.

Księżniczka Mafii [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz