Rozdział 0
samolot, Księżniczka i Harry•
— Draco! — dobiegł go krzyk Narcyzy z parteru. — Goście do ciebie przyszli!
Draco nie specjalnie przejął się krzykiem matki, ponieważ wiedział jacy goście postanowili wpaść do niego z wizytą.
Jego przyjaciele czuli się na tyle swobodnie w jego domu, że potrzebowali jego pozwolenia na wejście po schodach i znalezienia pokoju. Zatem po prostu czekał pakując kolejne potrzebne rzeczy do walizki na wakacje, na które wcale nie chciał ruszać.
— Przeszkadzamy? — jest i on. Pomysłodawca najgłupszego planu na świecie.
Lilian Cholerny Rudzielec Potter.
To on wpadł na pomysł dwutygodniowego pobytu w Hiszpanii, konkretniej w Madrycie, a jeszcze konkretniej w domu swojego młodszego brata. Najpierw miał jechać sam Lilian jednak plany się zmieniły i Draco musiał pakować wielką walizę.
I to wcale nie byłby zły pomysł gdyby nie fakt, że Malfoy nie wywarł na młodszym Potterze dobrego wrażenia. Wręcz przeciwnie.
To było pięć lat wstecz, kiedy on był siedemnastolatkiem, a Harry piętnasto. Wtedy Draco i reszta mieli poznać młodszego Pottera przed jego przeprowadzką do ojca chrzestnego.
Wszystko było naprawdę w porządku i nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy. Harry się przedstawił, zaprosił ich do salonu, gdzie czekał Lilian oraz zaproponował coś do picia. A kiedy wrócił z napojami wszystko sypnęło się jak domek z kart.
Podchodząc do Draco potknął się o nogę Blaise'a przez co Pepsi, którą Malfoy sobie zażyczył wylądowała razem ze szklanką i lodem na blondynie. Draco do teraz nie rozumiał własnego wybuchu, który wtedy miał miejsce. W końcu to tylko głupia koszula, która niestety doprowadziła Harry'ego do łez. A właściwie to wrzask Malfoy'a.
Draco nic nie robiąc sobie na przepraszającego go Harry'ego, który proponowała mu którąś z własnych lub Liliana koszul, po prostu na niego nawrzeszczał. Każdy obecny wtedy w salonie był zszokowany wybuchem Malfoy'a. Harry zalał się łzami i uciekł do pokoju, a za nim pognał jego brat.
Dopiero w tamtym momencie Draco zdał sobie sprawę jak chujowo się zachował. Niestety do teraz nie udało mu się przeprosić młodszego Pottera za swoje zachowanie. Mimo próśb Liliana Harry kategorycznie odmówił wychodzenia z pokoju. Później Draco już nawet nie miał szans na przeprosiny, ponieważ brunet wyjechał do chrzestnego, a jeszcze później przeprowadził się do Hiszpanii.
Do teraz gryzło go przez to sumienie. Do dzisiaj również pamiętał jaką awanturę zrobił mu Lilian. Właściwie to mu się nie dziwił i wiele czasu musiał poświęcić na to żeby starszy Potter w ogóle mu wybaczył.
I dlatego Malfoy nie rozumiał jakim cudem Harry dał namówić się bratu na wakacje w jego towarzystwie. Rozumiał pozostałych, ponieważ Ci nie byli dla niego chujami, ale siebie kompletnie nie.
— Tak — mruknął nawet nie odwracając się do przyjaciół. — Pakuję się, a wy zawracacie mi gitarę.
— Dlatego przyszliśmy Ci pomóc! — Pansy rzuciła się na łóżko blondyna, na którym leżała jego otwarta, szmaragdowa walizka.
Blaise razem z Ronem zajęli miejsce na dużej pufie w kształcie piłki, a Lilian z Hermioną po prostu stali oparci o ścianę obok łóżka.
— Nawet mowy nie ma — prychnął. — Ostatnio jak pomagałaś mi się pakować to skończyło się na tym, że nie miałem żadnych gaci na zmianę — aż wzdrygnął się na to wspomnienie. — Musiałem brać od Blaise'a.
CZYTASZ
AMOR MÍO; drarry short story
FanficHarry od dobrych dwóch lat mieszka w stolicy Hiszpanii i tam studiuje. Nadchodzą wakacje, a z nimi planowany od dłuższego czasu przylot starszego brata Pottera - Liliana - oraz jego przyjaciół. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie Dupek Malfoy i je...