Rozdział 15

384 64 22
                                    

Jesse

Ojciec Raven był prawdziwym dupkiem. Oczywiście wiedziałem to już wcześniej ale nie sądziłem, że w taki sposób traktuje swoją żonę. Gość miał więcej romansów niż cholerny Hugh Haffner. Dobra może przesadziłem, ale niewiele mu brakowało. Przewinęło mi się mnóstwo wiadomości od zakochanych w nim kobiet, całkiem sporo zdjęć, a nawet filmy. Tak, właśnie takie filmy. Był na nich z różnymi kobietami, również bardzo młodymi dziewczynami, będącymi niemal w wieku jego córki. Był bardzo przystojny, to mu trzeba było przyznać i widać było, że te wszystkie kochanki naprawdę za nim szaleją. Z tego co miałem na komputerze mogłem stworzyć pieprzony film dokumentalny o zdradach i romansach Richarda Cavendisha. Podejrzewałem jednak, że nijaka Tessa Cavendish musiała o tym wiedzieć, albo chociaż się domyślać. Może nie o wszystkich tych kobietach, ale przynajmniej o niektórych.

Cholera, zaczynałem jej współczuć. Pomijając chęć dowalenia Cavendishowi, ta kobieta zasługiwała na prawdę. Była prześliczna i wciąż bardzo młoda, mogła ułożyć sobie życie na nowo z jakimś normalnym mężczyzną. Może jeśli się dowie, uzmysłowi sobie co ten facet wyprawia za jej plecami i od niego odejdzie? Chyba, że to jakiś chory układ w którym on daje jej kasę, a ona ma gdzieś co jej mąż wyprawia po nocach i w z iloma kobietami ją zdradza. Tak czy inaczej zamierzałem jej podesłać ciekawy zestaw w formie filmiku.

Jeśli chodzi o inne kwestie, to niestety laptop w gabinecie służył Cavendishowi głównie do prywatnych celów. Było jednak kilka ciekawych widomości, sugerujących, że ten dupek brał łapówki za umorzenie spraw. Podziękowania, potwierdzenia przelewów, umawianie się na ekskluzywne wycieczki w ramach prezentu. Wystarczyło tylko dowiedzieć się od kogo Cavendish dostawał te widomości, a później wysłać to w odpowiednie miejsce. 

Nie mogłem poświęcić za wiele czasu na grzebanie w tym wszystkim, ponieważ miałem mnóstwo nauki. Chciałem dostać się na Uniwersytet Stanowy San Francisco i musiałem uczęszczać na dużo zajęć dodatkowych, między innymi kółko matematyczne, informatyczne, ale też nauki humanistyczne i muzykę. Pan Roberts obiecał mi świetne referencje, szkoda tylko, że na kierunku informatycznym na niewiele się przydadzą i nie będę miał jak szlifować gry. No cóż, kiedyś być może będę mógł sobie pozwolić na to, aby mocniej skupić się na mojej pasji, teraz natomiast musiały mi wystarczyć zajęcia z panem Robertsem i próby z Raven, które według mojego nauczyciela przynosiły mi sporo korzyści.

Właśnie – Raven. Nie miałem pojęcia co z nią począć. Pomyślałem, że naprawdę nie mam nic do stracenia. Gdzieś w głębi żałośnie wierzyłem, że może jest jednak dla nas jakaś szansa. Musiałem tylko to dobrze rozegrać. Nie mogłem pokazać jej jak mi zależy, nie mogłem dać jej do zrozumienia, że jestem w niej zakochany, musiałem ogarnąć to na zimno, co było niemal niewykonalne, biorąc pod uwagę co ta dziewczyna robiła z moim sercem.

Nie byłem z siebie dumny, ale musiałem przyznać, że również perspektywa dowalenia Roryemu była naprawdę kusząca. Przecież widać było, jak bardzo Rory jest wściekły kiedy spędzałem czas z Raven. Na dodatek uwierzył w te brednie, których mu nagadałem w totalnym amoku, kiedy wściekłość, złamane serce i poczucie zdrady odebrało mi zdrowy rozsądek. Szczerze mówiąc uwielbiałem mieć świadomość, że on odchodzi od zmysłów w czasie, gdy ja i Raven byliśmy razem i wyobraża sobie jak się kochamy.

Poszedłem do sali muzycznej o piętnastej z zamiarem odkręcenia tego co nagadałem jej dzień wcześniej. Mianowicie miałem zamiar być bardziej romantyczny, tak jak sugerował Freddie. Stresowałem się jak cholera, chociaż zupełnie nie wiem po co. Tak jak wspominałem, przecież gorzej być nie mogło. Okej, mogła mnie wyśmiać i poniżyć już teraz. Ale to może byłoby nawet lepiej? Przynajmniej miałbym to za sobą…

Plan Jesse'ego JonesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz