Rozdział 31

397 65 30
                                    

Raven

Odsunęliśmy się od siebie w tym samym momencie, patrząc sobie w oczy z uśmiechem.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, przyjechałabym po ciebie na lotnisko…

- Wtedy nie byłoby niespodzianki. Poza tym nie wiedziałem jakie masz plany i nie chciałem ci zawracać głowy. Nie musisz odbierać mnie z lotniska, ani organizować mi czasu, chciałem tylko żebyś wiedziała że jestem… - powiedział wzruszając ramionami.

Zamrugałam zdezorientowana, nie mając pojęcia o co mu chodzi. Mam mu nie organizować czasu, mimo że przejechał cały kraj, aby mnie odwiedzić?

- Nie rozumiem. Przecież przejechałeś do mnie w odwiedziny, tak? – spytałam, odruchowo odgarniając palcami splątany kosmyk złotych włosów, który zahaczył się o  jego długie rzęsy.

- Właściwe przyleciałem, bo dostałem się na Uniwersytet w Miami. Będę tu studiował – odpowiedział niepewnym tonem, a we mnie wszystko zawrzało.

On tu będzie. Będzie tu mieszkał. Zostanie tu na długo. Będziemy studiowali w jednym mieście.

- Żartujesz sobie ze mnie… - spojrzałam na niego z niedowierzaniem, a on pokręcił głową.

- Raven, nie chcę żebyś myślała, że ci się narzucam. Wiem że nic mi nie obiecywałaś i pamiętam to dobrze, i za nic nie chcę abyś myślała, że teraz masz mnie na głowie, albo że będę cię nachodził. Po prostu chciałem być blisko ciebie, w razie gdybyś mnie potrzebowała. A Miami to przepiękne miasto i strasznie cieszę, że będę tu mieszkał… - powiedział po czym zerknął wymownie na moich znajomych, którzy stali koło mnie. No tak, przez niego zapomniałam o całym świecie i o tym że nie jesteśmy teraz sami.

- Przepraszam, już was sobie przedstawiam. To jest Jesse… Mój… Mój…

Zacięłam się, totalnie nie wiedząc co powiedzieć. Mój były chłopak? Ojciec mojego nienarodzonego dziecka? Facet który złamał mi serce, ale jednocześnie uratował i odmienił moje życie, wsadzając mojego ojca za kratki? Wszystko absolutnie nie nadawało się do wypowiedzenia na głos…

- … Przyjaciel. Mam nadzieję, że tak mogę się nazwać  – spojrzał na mnie ciepło, po czym potrząsnął rękę Connora, Sabriny i Gwen, którzy przedstawiali mu się po kolei.

- Tak, jasne. Przyjaciel. Przyjaciel, który absolutnie mnie zaskoczył – dodałam próbując opanować swój rozedrgany głos i kołatające serce.

- Nie jesteś na mnie zła? – spytał marszcząc nos i zrobił naprawdę uroczą minę.

- Zwariowałeś. Cieszę się! Ale, rany… Przeprowadzasz się na stałe do Miami… To naprawdę niespodziewane… - powiedziałam podziwiając jego twarz. Jesse zawsze był prześliczny, ale teraz jego rysy nabrały męskości. Dziewczyny będą szalały na jego punkcie, gdziekolwiek się nie pojawi. W tym momencie do głowy przyszło mi pewne pytanie.-  Gdzie będziesz mieszkał?

- Kiedy rozpocznę studia zamieszkam w akademiku. Do tej pory zamierzam wynająć jakiś pokoik i poszukać pracy – odparł, przeczesując palcami włosy.

- Pokoik? Wynająć? A co ze mną? Mam tu dom, zapomniałeś? Nie pomyślałeś o mnie, przyjacielu? – spytałam z niedowierzaniem.  Nie mogłabym przecież pozwolić, aby wydawał mały majątek na wynajmowanie pokoju w Miami, gdzie ceny były po prostu kosmiczne. Wiem jak ciężko zawsze było jemu i jego mamie i nie było szans, abym mu odpuściła.

- Raven, nie żartuj. Nigdy nie mógłbym ci się narzucać w ten sposób. Wszystko mam zaplanowane i poradzę sobie. Ty się w ogóle mną nie przejmuj…

Plan Jesse'ego JonesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz