Rozdział 4

12 3 1
                                    

Wbiegłam do toalety. Czułam jak trzęsą mi się nogi oraz, że nie mogę oddychać. Mam nadzieję, że mama nie dowie się, o tej rozmowie. Byłam na siebie wściekła. Chciałam jakoś opanować tą złość, zaczęłam wbijać sobie paznokcie w ręce oraz bić się po nich. Gdy czułam ból, nie myślałam o niczym. Gdy w końcu udało mi się opanować zorientowałam się, że moje ręce robią się w niektórych miejscach sine oraz widać miejsca, w których wbiłam paznokcie.

-Co ja najlepszego zrobiłam!

Powiedziałam sama do siebie. Jak to zakryć, żeby nikt nie zauważył, po tej przerwie mam wf, a nie mam dzisiaj bluzy, tylko sweter. Wyciągnęłam apteczkę z plecaka. W mojej szkole nie ma pielęgniarki, więc każdy uczeń musi nosić własną apteczkę. Znalazłam w niej bandorze, poowijałam sobie nimi dłonie, nie wyglądało to najlepiej, ale lepsze to niż widok całych posiniaczonych rąk.

Spakowałam swój plecak, po czym usłyszałam dzwonek. Pobiegłam szybko do szatni. I tak już byłam spóźniona, a do tego jeszcze się nie przebrałam. Zajęło mi to dwie minuty.

-Przepraszam za spóźnienie!- powiedziałam wbiegając na sale na której wszyscy już byli.

- Co Ci się stało w dłonie?- zapytała wuefistka.

Dobrze że umiem szybko wymyślać kłamstwa.

-A, to nic takiego po prostu spadłam ze schodów.

-Ten opatrunek nie wygląda zbyt dobrze. Możesz w ogóle ćwiczyć?- zapytała.

-Tak, to nic takiego.

Wuefistka nie zadawała już więcej pytań. Dzisiaj miałyśmy koszykówkę. Ręce trochę mnie bolały, gdy niechcący uderzyła mnie piłka lub ktoś mnie dotknął. Nie mogłam już doczekać się przerwy.

Gdy zadzwonił dzwonek udałam się do szatni. Przebrałam się następna była matematyka.

***

Siedząc pod salą, podeszła do mnie pani od matematyki.

-Ophelia pamiętasz, że dzisiaj na piątej lekcji jest konkurs kuratoryjny z matematyki?

-Tak, oczywiście, w życiu bym o nim nie zapomniała.

Zapomniałam. Nic sobie nie powtarzałam na niego. Mama bardzo na mnie liczy. Pamiętam jak w tamtym tygodniu do mnie mówiła, że mam się przyłożyć do tego konkursu oraz, że był by wstyd, gdybym niczego nie wygrała, ponieważ mój kuzyn, w tamtym roku miał laureata z konkursu historycznego.

Normalnie, bym się napewno coś do niego pouczyła ale przez natłok zajęć, totalnie o nim zapomniałam.

***

Matematyka przebiegła bardzo spokojnie, tak samo jak historia. Kolejna miała być plastyka, ale na tej lekcji odbywał się konkurs matematyczny. Gdy przyszłam na początku do klasy, było tylko dziesięć osób, miałam nadzieję, że nikt więcej nie przyjdzie. Były to w sumie osoby, które przyszły tylko po to, aby nie być na lekcji. Dopiero dwie minuty przed dzwonkiem zjawiło się więcej osób i szczerze przeraziło mnie to, ponieważ były to osoby bardzo dobre z tego co wiem z matmy.

- Dzień dobry. Usiądźcie tak, aby każdy siedział osobno. Jeśli siedzicie z kimś, połóżcie plecaki na ławkach, tak aby was odgradzały.- powiedziała nauczycielka.

Na całe szczęście siedziałam sama. Gdyby ktoś się do mnie dosiadł, miałabym trudności ze skupieniem się. Konkurs nie należał do najłatwiejszych, ale zrobiłam prawie wszystkie zadania. Najgorsze było to, że przechodzą tylko dwie osoby dalej. Wyniki mają być jutro.

***

Zostały mi już tylko dwie lekcje. Angielskie i polski, które przebiegły bez zbytnich problemów. Gdy wyszłam po całym dniu w szkole, zajrzałam na telefon. Przyszło powiadomienie na librusa. O nie pan z geografii już sprawdził sprawdziany. Jak zwykle z prędkością światła. Weszłam na dziennik. Mama mnie zabije...

Wszystko co po mnie zostanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz