| 4 |

726 62 384
                                    

Wraz z dziewczynami wysiadałyśmy właśnie z ubera, który zawiózł nas pod adres właściwego klubu. Można się domyślić, która z nas była najszczęśliwsza z możliwej okazji wypicia alkoholu i poimprezowania.

- Cholera - mruknęła Mad, a ja wraz z Vero od razu na nią spojrzałyśmy - samochód Leonardo - wskazała palcem na białe bmw.

- Udawaj jakby go tam nie było - rzekła Ruiz, ilustrując rudowłosą wzrokiem.

- A co jeśli on mnie dziś zdradzi? - spytała, a ja walczyłam sama ze sobą żeby nie wybuchnąć śmiechem.

- A wy macie po pięć lat, że jeśli się pokłócicie to od razu możecie się zdradzać? - spytałam, bo Lopez zaczynała wygadywać głupoty.

- Cor - powiedziała Vero, machając dłońmi w dół na znak żebym spuściła z tonu.

- Nie chce być niemiła Maddie, ale jeżeli ty w dwuletnim związku obawiasz się, że chłopak po kłótni może iść do innej, to nie sądzę żeby Leo był dla ciebie odpowiedni - przedstawiłam swoje zdanie, ponieważ ta sytuacja zaczynała stawać się abstrakcyjna.

- Możemy iść się bawić i nie zwracać uwagi na żadnego Leo, Mbappe czy Hakimiego? - mruknęła szatynka, wywracając przy tym oczami.

- Dziwne, że w tej trójce nie wymieniłaś Neymara - puściłam jej oczko, na co jedynie się uśmiechnęła.

Weszłyśmy do klubu, a moje tęczówki zdecydowanie musiały przyzwyczaić się do aż takiej ciemności. Na ścianach było pełno neonów i właściwie tylko one były tu jakimkolwiek oświetleniem. Trzymając się z Lopez za ręce szłyśmy za Veronique, która zdawało się jakby znała ten klub niczym własną kieszeń.

- Do baru? - spytała, na co wraz z rudowłosą przytaknęłyśmy.

Po chwili stanęłyśmy przy podłużnym, czarnym blacie, a w moje oko od razu wpadło dwóch przystojnych barmanów. Jeden był blondynem z niebieskimi oczami, a drugi wyglądał jak typowy Hiszpan - ciemna karnacja, brązowe oczy i kruczoczarne włosy wraz z zarostem.

- Jedno martini - powiedziałam w stronę mężczyzny, który od razu zabrał się za przygotowywanie mojego drinka.

- Przystojniak - mruknęła Vero, siadając obok mnie na krześle barowym.

- To podrywaj - odparłam, ponieważ dziewczyna uwielbiała flirtować.

- Może ty byś sobie kogoś w końcu znalazła - rzuciła, a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę, bo moje życie miłosne nie istniało i nie potrzebowałam go kompletnie do szczęścia.

- A co z tym Kylianem? Vero mówiła, że macie się ku sobie - wtrąciła Maddie, bawiąc się słomką.

- Pewnie, najpierw rzuciliśmy się sobie do gardeł, a potem on zwyczajnie zaproponował mi imprezę, miłość jak nic - odpowiedziałam z sarkazmem, bo to, że byliśmy dla siebie mili przez ułamek sekundy kompletnie nic nie znaczyło.

- Nadawalibyście się do friends with benefits - zaśmiała się szatynka, a ja spojrzałam na nią jak na ostatnią kretynkę.

- Ty i Neymar też - rzuciłam, upijając łyk drinka.

- Dlaczego o mnie rozmawiacie? - usłyszałam za plecami, więc intuicyjnie się odwróciłam.

Jasna cholera, Neymar we własnej osobie.

- Tak jakoś nawinął nam się twój temat - uśmiechnęłam się sztucznie, cytując jego słowa sprzed kilku godzin.

- Gratuluję nagrody, nie pomyślałbym, że jesteś tancerką - powiedział z błyskiem w oku.

Perfectly Imperfect || Kylian Mbappe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz