| 5 |

775 57 201
                                    

Dochodziła już godzina trzecia, a ja naprawdę nie wiem po ilu drinkach i kolejkach już byłam. Za to doskonale wiem kto przez dłuższy czas towarzyszył mi w zabawie, a nie był to nikt inny jak dwóch panów, których poznałam osobiście z trzy godziny temu.

- Czyli mówisz, że jesteś zawodową tancerką i nauczysz naszego Kyliana tańczyć? - spytał Olivier, odstawiając z impetem kieliszek na blat.

- Z pierwszą częścią mogę się zgodzić, ale z drugą niestety nie - odparłam, odsuwając się lekko od baru.

- Ale dlaczego? Przydałyby mu się lekcje tańca - westchnął Karim, który podtrzymywał dłonią głowę.

- Nie ma mowy, to nie ze mną - zaprzeczyłam, przymykając oczy.

- Oj Cornelia, no nie daj się prosić - odpowiedział Giroud, zerkając na Mbappe - idź na parkiet i z nim potańcz - dodał, wskazując palcem na Francuza bujającego się do muzyki.

- Ja zostaje tutaj - mruknęłam, przytulając się do swojego drinka.

Mężczyźni zaczęli coś między sobą szeptać, ale jestem zbyt pijana żeby próbować usłyszeć o co chodzi. Założyłam włosy za ucho i spojrzałam na Nicolasa, który z uśmiechem stał oparty o szafki za barem.

- A może ty ze mną zatańczysz? - spytałam, machając do niego głową.

- Pewnie, taniec towarzyski do piosenki Shakiry o Pique - odparł rozbawiony, ponieważ obecnie właśnie to puścił DJ.

- Zawsze można poprosić o zmianę - rzekłam, bawiąc się granatową słomką.

- Jestem w pracy Cor, przykro mi - oznajmił, rozkładając ręce.

- Nieładnie tak odmawiać, ale twoja wola - wzruszyłam ramionami, po czym odeszłam od okupowanego przeze mnie miejsca.

Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę przyjaciółek, które stały w nieznanym mi towarzystwie. Nie było to niczym nowym, bo obydwie dużo lepiej odnajdywały się wśród nowych osób niż ja. Veronique jest niesamowicie kontaktową dziewczyną, która nie wyobraża sobie życia bez ludzi wokół. Często zastanawiam się jakim cudem szatynka w ogóle jest w stanie mieszkać sama, a robi to od trzech lat.

Madeleine z kolei zdecydowanie nie jest taką ekstrawertyczką jak Ruiz, ale każdy kto ją poznaje z reguły darzy ją największą sympatią z nas trzech. Nie ma się co dziwić, bo Mad przejawia głównie spokój i niesamowite opanowanie w wielu sytuacjach, czego nie mam ani ja ani Vero. Żeby usłyszeć jakieś złe słowo od rudowłosej trzeba sobie konkretnie na to zapracować, bo Lopez nawet pająki darzy miłością. Jest dosłownie usposobieniem dobra, które nie powinno stąpać po tej ziemi, bo to ona jest najczęściej raniona przez swój nad wyraz dobry i potulny charakter.

No i jestem też ja, a ludzie wielokrotnie określają mnie mianem „tej najgorszej"' z całej naszej trójki. Czy mnie to w jakiś sposób boli? Kiedyś może i dotykały mnie te słowa, ale dzisiaj kompletnie nie zwracam uwagi na to kto i co o mnie myśli. Zdecydowanie mam dominujący charakter, co potrafi przytłoczyć wiele osób i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież nie każdy musi mnie lubić. Mam swoje zasady, których nie przekraczam zarówno ja jak i inni, bo każdy z moich bliskich doskonale wie czym może to się skończyć. Nie lubię dopuszczać do siebie za blisko nikogo, bo najzwyczajniej w świecie nie chce się potem rozczarować i mieć wyjętych kilku miesięcy z życia żeby dojść do siebie, bo nie mam na to czasu. Może dlatego nie wchodzę też w relacje damsko-męskie, ponieważ z góry wiem, że prawdopodobnie nie spełnię oczekiwania żadnego mężczyzny co do ich wymarzonej dziewczyny. Na ten moment najważniejsza dla mnie jest kariera i ciągły samorozwój, żeby w przyszłości mieć co zaoferować potencjalnemu kandydatowi.

Perfectly Imperfect || Kylian Mbappe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz