21

123 18 81
                                    

Czasami chciałbym być zrobiony z klocków lego
Bo nie mógłbym zrobić ci wtedy niczego złego

Przewróciłem się na drugi bok i na oślep próbowałem wyłączyć dudniący budzik. Znów położyłem się na plecach. Przetarłem dłonią całą twarz i ziewnąłem głośno. Kompletnie nie pamiętam kiedy zastnąłem. Poczułem jak materac lekko się ugina. Zamknąłem oczy i jeknąłem.

— Carmen ile razy mam ci powtarzać, że śpisz u siebie w pokoju — wymamrotałem.

Usłyszałem głośny oddech. Sześcioletnia dziewczynka raczej nie oddycha tak głośno. Uchyliłem powieki i przerzuciłem się na prawy bok. I zobaczyłem tam, Clay'a.

Czekaj co?

Boże co obok mnie robi Clay! Krzyknąłem. On się poderwał i też krzyknął. Momentalnie usiadłem na łóżku i zacząłem cofać się do tyłu. Miałem na sobie ciągle ubrania więc na pewno nic się nie działo. Spanikowałem.

Clay patrzył się na mnie zaspanym wzrokeim. Myślałem że za chwilę zemdleje. Czemu do cholery spaliśmy w jednym łóżku i czemu  o n  leżał tak blisko mnie.

— Co ty tutaj robisz do jasnej ciasnej — warknąłem. Nie wiedziałam co się działo. George ogarnij się, pomyśl chwilę. Wdech i wydech.

I wtedy to wszystko mnie zalało. Te myśli zaczęły mnie przygniatać. Co ja wczoraj zrobiłem? Dlaczego to zrobiłem. Clay coś wymruczał i jakby się do mnie przysunął. Halo?!

— Dlaczego zadzwonił budzik chce jeszcze pospać — jęknął cicho.

Miał rozczochrane włosy a oczy ledwo otwierał. Leżał w moim łóżku, w  m o i m łóżku i bardzo blisko mnie, zdecydowanie  z a  blisko mnie. Odsunąłem się jeszcze raz, i jeszcze raz, aż w końcu skończyło mi sie łóżko przez co spadłem na podłogę. Głucho odbiłem się o podłogę. Mocny cios na chwilę mnie ogłuszył. Jęknąłem głośno próbując nieporadnie podnieść się do pionu.

— George spadłeś z łóżka — jego głos był tak słaby, jakby jeszcze zbytnio nie ogarniał rzeczywiści.

— No wow jakbym w ogóle nie zauważył, że spadłem z łóżka — powiedziałem drwiąco. Znów próbowałem się podnieść i w końcu jakoś mi się to udało. Zachwiałem się na swoich wiodkich nogach. To było wyjątkowo bolesne przebudzenie.

Clay siedział z zamkniętymi oczami. Wyglądał jakby ciałem był tutaj ale duchem jeszcze przeżywał swój ostatni sen. Był okrpnie zaspany, ale wyglądał uroczo z tymi rozczochranymi włosami, jak taki puchaty miś. Uśmiechnąłem się.

Nie! George koniec co ty wyprawiasz i o czym ty myślisz?! Podkręciłem głową. Znów zawrzała we mnie złość. Nie spojrzałem się już na niego, nie mogę tak robić! To dziwne patrzyć się w  t e n  sposób na swojego przyjaciela i do tego się jeszcze uśmiechać.

Wziąłem z szafy losowe rzeczy i wyszedłem z pokoju. Miałem gdzieś to co mówił do mnie Clay. Byłem wściekły. W sumie nie za bardzo wiem na co byłem wściekły, ale byłem i tyle mi starczyło żeby ciągnąć to dalej.

Wbiegłem do łazienki jak opętany. Serce mi łomotało a dłonie drżały. Mimo to przebrałem się szybko. Umyłem twarz. Zacisnąłem ręce na swoich ubraniach i zdołałem się na wyjście ze środka. Od razu popędziłem do kuchni. Nie miałem czasu na obijanie się. Musiałem zrobić śniadanie dla dziewczyn i dla siebie też.

Ale zatrzymałem się w pół ruchu. Clay stał w salonie. Patrzył się na mnie a ja patrzyłem się na niego. Nie może się przesunąć żebym przeszedł i mógł robić rzeczy które muszę zrobić, halo?

Starlight ★ Dnf : ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz