26

91 22 34
                                    

Gdy budzisz się
To nadal jesteś ty

Kolejne dni były dziwne. Były bardzo ale to bardzo dziwne. Czas w szkole ciągnął się w nieskończoność, ciągle nie potrafiłem się skupić i strasznie mnie to denerwowało. A najbardziej przytłaczała mnie ta chęć bycia przy Clay'u. Nie raz miałem wrażenie, że zaraz się udusze, jeśli nie siądę bliżej niego, jeśli się po prostu nie przybliżę. I to wszystko było takie niespotykane, bo nigdy nie miałem w sobie takiego uczucia. Nigdy nie lubiłem być obok kogoś aż tak blisko, jak teraz. I to dziwne coś, zgniatało mnie od środka, zgniatało i niszczyło.

Starałem się to ignorować, ale z każdą chwilą kiedy próbowałam stłumić to uczucie, czułem się jeszcze gorzej i jeszcze bardziej pragnąłem bliskości. Nie wiem czy jest to związane z tym, że przez długi czas odtrącałem innych i nagle poczułem się lepiej przy Clay'u i moja głowa uznała że mam być jeszcze jeszcze bliżej, czy jest to coś totalnie innego, czego po prostu nie rozumiem.

Myśli z każdą chwilą coraz bardziej mnie pochłaniały. Zjadały mój mózg od środka, to takie wkurzające.

Odwróciłem wzrok w stronę Clay'a, który nadal spał obok mnie. Serce mnie zabolało. Spaliśmy w jednym łóżku już kolejną noc z rzędu, przestałem liczyć po tym jak po raz trzeci władował się pod moją kołdrę, nawet nie pytając się czy może, zresztą, i tak bym mu pozwolił, nie potrafiłbym mu odmówić.

Tyle razy nadarzyła się okazja, żeby mnie przytulił, ale tego nie zrobił. Może tak na prawdę nie chce? Może stracił już nadzieję, przecież do tej pory tworzyłem pozory, że nie chciałem się przytulać i do jakiegoś czasu tak było, ale teraz to się zmieniło. Pstryczek w głowie się przestawił, tak nagle i trochę mnie przestraszył, i boje się że już go nie odpstrykne.

Odwróciłam wzrok od jego ładnej buźki. Znów wlepiłem wzrok w sufit. Nie chciałem jeszcze wstawać z łóżka, nawet jeśli Clay dalej spał, chciałem żeby się obudził i żeby zobaczył że jestem obok niego.

— Nad czym tak myślisz — Clay zaburczał swoim porannym głosem. Wstrzymałem na chwilę oddech. Dreszcze przeszły przez cale moje ciało. Przecież on nawet ledwo po przebudzeniu, brzmi tak kurewsko dobrze.

— O niczym ważnym — przewróciłem się na lewy bok. Miał nadal pół otwarte oczy, jakby co dopiero się obudził. Wsunąłem lekko dłoń pod poduszkę.

— No nie wiem, wyglądasz na trochę przygnębionego — zaświszczał swoim oddechem. Znów wstrzymałem oddech. To aż takie widoczne?

— Nie serio, to głupie — zmarszczyłem lekko czuło i zamknąłem oczy, mając nadzieję że przez to zniknę z tego pokoju i nie będę musiał odpowiadać mu na dalsze pytania.

— George — sapnął. Zacisnąłem mocno usta. Coś zaczęło bulgotać w moim brzuchu.

Nabrałem powietrza do płuc, aż poczułem lekki był w klatce piersiowej.

— Dlaczego nie chcesz mnie przytulać?

Te słowa wypadły z moich ust nieświadomie, nie chciałem ich wypowiedzieć (chyba).

— Co — nagle się podniósł, prawie podskoczyłem ze strachu.

Popatrzyłem się w jego stronę, trochę niepewnie. Nie miałem planu tego mówić, wymsknęło mi się.

— Jak to cie nie przytulam — zmarszczył swoje idealnie gładkie czoło.

Zacisnąłem mocno usta. Też się podnosiłem i lekko się zgarbiłem. Zacząłem bawić się swoimi palcami, nie wiedząc co mam zs sobą zrobić. Poczułem jak z każdą chwilą robi mi się coraz cieplej. To nie miało tak wyglądać, nie miałem tego powiedzieć, Clay nie miał tego usłyszeć.

Starlight ★ Dnf : ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz