13

96 20 46
                                    

Jak zielony z niebieskim,
czasem gryziemy się

Clay już nie błyszczał. Jego uśmiech zbladł po naszej krótkiej rozmowie. Nawet kiedy się żegnał, nie patrzył się na mnie tak szczęśliwym wzrokiem jak kiedyś, to zaskakująco bolało, chociaż sam sobie na to zapracowałem.

Kiedy odjechał samochodem, te wszystkie myśli zaatakowały mnie jeszczs mocniej. Po co się odzywałem? Przecież mogłem to zignorować i odebrać to jako słaby żart, jak większość żartów Karl'a. A teraz żałowałem. Żałowałem tego, że wyszedłem wtedy z łazienki, że usnąłem obok niego zamiast się odsunąć, i powiedzieć proste nie. To wszytsko to była moja wina.

Nie dość, że jestem dziwny, to teraz jeszcze głupi bo nie potrzebnie się odzywałem kiedy nie było trzeba. Jęknąłem cicho i znów zamknąłem się w łazience. Oparłem się o ścianę i znów zsunąłem się aż do samej podłogi, jak godzinę temu. Jestem na prawdę beznadziejny.

Lubiłem kiedy Clay był taki uśmiechnięty, kiedy tak tryskał energią i nawet kiedy się trochę do mnie przybliżał. To było takie słodkie.

I nawet nie wiem czemu robię z tego nagle wielkie halo, chyba po prostu się trochę do tego przyzwyczaiłem, myślałem że on po prostu taki już jest, ale chyba się myliłem. On chyba był taki, obok mnie?

Zadrżałem. Wybiegłem z łazienki i zgarnąłem telefon ze stołu. Zignorowałem nawet głośne schodzenie dziewczyn po schodach. Od razu wszedłem na Messengera i zadzwoniłem do Karl'a.

Odebrał prawie od razu. Uśmiechnąłem się, ale nie na długo. Włączył kamerkę. Było ciemno i widziałem tylko zarys jego rozczochranych włosów.

— George czemu mnie budzisz? — miał zachrypnięty głos i słyszałem jakby ciągle się wiercił, ale jego zarys raczej się nie ruszał — Nick przestań się wierzgać — warknął. Zmarszczyłem czoło. Spali razem. Lekko się uśmiechnąłem na tą myśl, ale szybko wróciłem do rzeczywistości.

— Muszę z tobą pogadać, koniecznie — ostatnie słowo powiedziałem wyjątkowo wyraźnie. Od razu się poruszył, jakby schodził z łóżka. Słyszałem jakieś szumy i ciche szepty. Wyszedł z ciemnego pokoju i od razu mogłem lepiej zobaczyć jego twarz.

— Czy coś się stało? — zapytał nagle, przerywając moje martwe wpatrywanie się w jego czoło. Kiwnąłem głową i zacząłem mu wszytsko opowiadać.

Uśmiechał się kiedy mówiłem jak ostatniego wieczoru Clay zasnął upierając się głową o moje ramię. Potem, ze zrezygnowaniem kręcił głową kiedyś opowiadałem mu o tym, jak dzisiejszego ranka spanikowałem i uciekłem do łazienki, a potem znów poprawił mu się humor, kiedy przez przypadek zaznaczyłem, że Clay się chyba o mnie martwił. A potem to już w ogóle się załamał kiedy ze szczegółami zacząłem mu mówić, na jaki temat toczyła się ostania dość niezręczna rozmowa.

Złapał się za głowę. Chyba nie był przekonany co do mojej perspektywy, no bo jednak szukam dziewczyny i nie biorę pod uwagę żadnego chłopaka, przepraszam ale nie.

Dziewczyny zgarnęły z talerza ostanie zrobione placki i mrucząc coś do siebie, zaczęły je wcinać, a ja nadal je ignorowałem i całą uwagę skupiałem na Karl'u.

— George jesteś debilem — jęknął stawiając telefon na blacie kuchennym. Usłyszałem głuchy stukot dwóch kubków i się skrzywiłem — Przecież to widać, że Clay się w tobie zabujał a ty w taki okropny sposób dajesz mu kosza?! — prychnął a ja aż sam się zaciąłem.

Że niby Karl twierdzi, że Clay się we mnie zabujał? Wznów zadrżałem kiedy po raz kolejny przypomniałem sobie ciepło jego ciała. Nie, koniec tego.

Starlight ★ Dnf : ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz