Po dwóch godzinach WF-u byłam tak zmęczona, ze zasypiałam na stojąco. Jednak czekały mnie jeszcze lekcje. Dokładnie- pięć lekcji. Jednak minęły one szybciej niż myślałam, i już po pięciu godzinach ,,tortur'' wychodziłam z budynku. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, po czym wystukałam sms-a do mamy.
Będę trochę później w domu, idę do parku. Nie martw się
Ok. Wróć do 22.
Dobra, pa.
Pa
Po tej szybkiej wymianie zdań, udałam się w kierunku wspomnianego parku. Spacerowałam, aby ochłonąć trochę przed dzisiejszym wydarzeniem. Mianowicie- kolejnym wyścigiem. Tym razem jednak, miał się ścigać jakiś nowy typ ze mną. Wynik, się nie liczył. Chodziło o to, aby zobaczyć, czy się nadaje. Do tych wyborów, zostałam nominowana przez tyle osób, że w końcu byłam ostatecznym wyborem. Chłopak, może wjechać na metę, maksymalnie dwie sekundy po mnie. Jeśli zajdzie mu dłużej- musi się zadowolić miejscem na trybunach. Może mnie też oczywiście pokonać. Szłam, rozmyślając nad tym, gdy nagle weszłam w jakiegoś biegacza.
- Och. Przepraszam najmocniej- powiedziałam, po czym dostrzegłam, że tym biegaczem był nowy. - Nowy?- dodałam, nim zdążyłam pomyśleć.
- Nowy?- powtórzył, unosząc brew- Viktor jestem. Miło poznać- dodał
- Destiny.
- Wiem.
- Skąd?- i dlaczego się na mnie patrzyłeś, przez cały dzień? Chciałam dodać, ale w porę się powstrzymałam.
- Dziś wieczorem się ścigamy, nie wiesz?
- Och. Wiem. Nie wiedziałam tylko, że z tobą.
- W takim razie, do zobaczenia, i na twoim miejscu bym się zbierał. Jest dosyć późno.- gdy to powiedział, popatrzyłam na zegarek- 21: 53. O w mordę jeża- pomyślałam.
- Pa.- odparłam chłopakowi i ruszyłam biegiem do domu.
YOU ARE READING
Incurable wounds
Teen Fiction,,Viktor..- zaczęłam szeptać, do chłopaka leżącego w moich ramionach.- nie zostawiaj mnie, proszę.- słowa przychodziły mi z trudem. Z trudem, zlepiałam zdania. Płakałam.. nie. Ja rozpaczliwie wyłam. Wszystkie nasze plany, marzenia, kariera. Nie, nie...