Czesc 10

2 1 0
                                    

Pov: Elliott
Było już puzyno, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Złożyłam ręce w geście modlitwy i poszłam je odłożyć. Błagam tylko nie komornik.... Błagam tylko nie komornik... Otwieram a tam Marta z jakimś tanim winem z pobliskiego dino.
- co ty tu robisz o tej porze? - spytałam
- a wiesz znalazłam to winko u siebie, kurzyło sie to pomyślałam ze przyniosę.
- to wino wczoraj rozkładałam na pułkach w sklepie
- noooo... od tego czasu juz sie zakurzylo, widzisz...
Wpuściłam ją do seibie i zamknęłam za nią drzwi. Co jest kurwa, czemu mi przyniosła to wątpliwej jakości wino.
Usiadła przy stole i wyciągnęła dwa plastikowe kubki, po czym zaczęła nalewać do nich wino.
- ...mam kieliszki jak coś
- akurat w plastiku mniej skręca
- aha
Usiadłam obok i wzięłam jeden z kubków, który był wypełniony po brzegi winem.
- nie za dużo tego?
- no jezu tak mi sie polało
Wzruszyłam ramionami i wzięłam łyk TRUNKU... bo po tej cenie to naprawdę chyba trucizna. Nieważne.
- smakuje jak coś co zrobiłabym z wody z kałuży w wieku 7 lat - oceniłam szczerze napój
- niewdziecznico
Czas mijał a ja i Marta pilysmy ten alkohol juz 3 godzinę. Nie weim czy to od wina czy po prostu połknęłam kawałek plastiku z kubka ale zaczęło mi sie robić niedobrze. Położyłam głowę na blat i westchnęłam.
- wez sie uspokój to jest piwo bezalkoholowe - przewróciła oczami Marta
- mam teraz mikroplastik we krwi... - mruknęłam i poszłam se nalać wody do tego samego kubka bo warto oszczędzać. Nie kupujcie plastikowych torebek na zakupy, to niszczy planetę.

nasza miłość jest silniejsza niż trytytkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz