Czesc 6

4 1 0
                                    

Pov Marta:
Wyszłam w końcu z tego sklepu. Jebane dino. Więcej tam nie przyjdę, jak takich mają rozbójników w obsłudze. Szlam chodnikiem, podziwiając uroki mojego miasta. Gdzie nie spojrzę tam coś pięknego, na przykład w prawo ode mnie leży słup. Znaczy, leży... stoi... wydaje mi się, że siedzi, biorąc pod uwagę, że ktokolwiek w niego wjechał wykrzywił go na tyle, że wyglada jak typowy uczeń za garażami w przerwie na fajuszkę. Natomiast po lewo uwagę przykuwa wyrwana z ziemi fontanna. Nie było funduszy na remont, to ją rozjebali i chuj. I zadowoleni. Pokręciłam głową, ahhh... to moje wspaniałe miasto.
Nagle poczułam jak ktoś mnie ciągnie do tylu.
- Co jest kurwa? - warknęłam, odwracając się w stronę napadającego.
- W gowno byś wlazła - odparła mi TA JEBANA LALUNIA ZE SKLEPU NO NIE WYTRZYMAM.
Ah... moje wspaniałe miasto.

nasza miłość jest silniejsza niż trytytkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz