Draco
Byłem pewien, że Nott postradał zmysły już w momencie, w którym oświadczył się Pansy Parkinson.
Ale że jest na tyle szalony, żeby proponować mi małżeństwo z dziewczyną pochodzącą z rodziny zdrajców krwi, nigdy nie przyszłoby mi do głowy.
Pokręciłem przecząco głową i spojrzałem na niego znad szklanki, którą właśnie opróżniałem.
- Ty chyba naprawdę oszalałeś – powiedziałem w końcu, odstawiając naczynie na stół, zaraz obok gazety, którą położył na nim mój przyjaciel. – Nie ma mowy, żebym ożenił się z Weasley, nawet, gdyby była ostatnią kobietą na ziemi – kontynuowałem, mimowolnie patrząc na zdjęcie, które w jakiś sposób samo przyciągało moje spojrzenie. Nie mówię, że nie była ładna. Byłbym ślepy, gdybym powiedział, że jest inaczej. Ale przecież... To Weasley.
Dziewczyna Pottera.
Po pierwsze, byliśmy jak ogień i lód. Nie wytrzymałbym z nią dłużej niż 5 minut w jednym pomieszczeniu, żeby nie mieć ochoty na zamordowanie jej i z pewnością vice versa. Po drugie, ona w życiu nie zgodziłaby się na taki układ. Nie jest szalona. Na tyle jeszcze ją znam.
- A masz inne wyjście, bystrzaku? – dotarł do mnie głos Notta, który właśnie uzupełniał nasze szklanki resztką alkoholu z butelki. Podniosłem się ze swojego miejsca i poczłapałem w stronę barku, żeby wyciągnąć schowany tam zapas i wróciłem na swoje miejsce, stawiając pełną butelkę na środku stołu. Oczy mojego kumpla zaświeciły się na widok starej whisky, a ja wziąłem w dłoń moją szklankę. – Z tego, co wiem, jest sama. I co chwilę z nowym facetem, nie ma tygodnia, żeby nie rozpisywały się o tym gazety.
- Raczej mnie to nie interesuje – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, rozsiadając się na swoim miejscu.
- Ma czystą krew – kontynuował Nott, niezrażony moim narzekaniem. – Zawrzyjcie układ. Małżeństwo na kilka miesięcy, dopóki nie dostaniesz spadku po ciotce. Później dasz jej jakąś niewielką część kasy i więcej się nie zobaczycie. Ślizgon syty i Gryfonka cała – zaśmiał się, zadowolony ze swojego żartu, co ja skwitowałem tylko uniesieniem kącików ust, żeby go nie podłamywać. – Słuchaj, stary – przysunął się na krawędź swojego miejsca i spojrzał na mnie wzrokiem stratega, który kompletnie do niego nie pasował. Zwłaszcza, gdy przed chwilą wlaliśmy w siebie butelkę whisky. – Za kilka dni jest impreza. Jakiś bal w Departamencie Magicznych Gier i Sportów. Poproszę Pans, żeby cię tam wkręciła, idę o zakład, że Weasley też tam będzie. W końcu jej drużyna ostatnio całkiem dobrze sobie radzi, są pupilkami Ministra. Zagadasz do niej, zrobisz dobre wrażenie, zaprosisz na drinka albo dwa. Jak wypije, będzie bardziej skłonna do rozmowy, wtedy wyłożysz jej swój plan i voila. Masz ptaszynę w garści.
Tym razem uśmiechnąłem się już całkiem szczerze. Takie słowa w ustach Notta to była rzadkość i nie mogłem zaprzeczyć, że cholernie mu nie pasowały.
- To się nie uda – zacząłem, ale jego uniesiona dłoń powstrzymała mnie przed kontynuowaniem.
- Chociaż spróbuj. Co masz do stracenia, jeśli zapytasz i ci odmówi? Bo jeśli nie zapytasz, to na 100% stracisz całkiem niezłą sumkę, a tego byś nie chciał, prawda?
Ginny
Przyglądałam się wiszącej na wieszaku sukience, próbując wymyślić na szybko jakiś plan, który pozwoliłby mi uniknąć konieczności uczestniczenia w imprezie, na którą ciągnęła mnie Gwenog. Niestety, moja przyjaciółka uparła się na nią, uważając, że to absolutnie niezbędne, by pokazać się w trakcie uroczystości i spróbować wywrzeć dobre wrażenie na Ministrze. Nie uważałam, żeby to było konieczne. Harpie od długiego czasu były na szczycie, mieliśmy doskonałą opinię, wygrywałyśmy każdy mecz. Czy z tego powodu musimy brać udział w politycznym cyrku?
CZYTASZ
Zakazana gra
FanfictionGinny Weasley, utalentowana graczka Quidditcha, i Draco Malfoy, ostatni ze znanego rodu czarodziejów, zostają przypadkowo związani tajnym układem - fikcyjnym małżeństwem, które ma rozwiązać ich problemy finansowe i wizerunkowe. Czy zagrają w tę zaka...