Część 7. Wdzięczność

67 11 23
                                    

Draco 

Kiedy zobaczyłem, jak Weasley osuwa się jak martwa na podłogę, wpadłem w panikę. Nie przewidywałem tego, że kilka kropel amortencji, które niepostrzeżenie wlałem do jej kawy, może rozpętać takie piekło. Wręcz przeciwnie, liczyłem na subtelne zmiany, na spojrzenia pełne tajemniczej fascynacji, a teraz stałem w obliczu absolutnego chaosu. Zamiast romantycznych uniesień, Weasley straciła kontakt z rzeczywistością. Pytanie brzmiało: co do diabła zrobiłem?

Gdy tylko trafiliśmy do Szpitala Świętego Munga, oddałem ją w ręce magomedyków, a sam zostałem na korytarzu, chodząc w tę i z powrotem. Przeklinałem siebie, przeklinałem Notta za sugestię tego absurdalnego planu. Gdybym go nie posłuchał, nic takiego by się nie wydarzyło. Chciałem przekonać do siebie Weasley a nie sprawić, by przeze mnie kopnęła w kalendarz.

Nie wiem, ile czasu minęło, zanim drzwi do sali otworzyły się i wyszedł z niej uzdrowiciel, który zajął się dziewczyną zaraz po tym, gdy tu trafiła. Kiedy tylko go zobaczyłem, zatrzymałem się w pół kroku, a moje serce zamarło; przygotowywałem się na to, że zaraz usłyszę od niego najgorsze.

Świetnie, Malfoy. Twoja przeklęta intryga ma szanse zapisać się w kronikach Hogwartu jako najbardziej chory żart wszech czasów. Możesz przygotować się na Azkaban za zamach na życie z użyciem amortencji. Chyba zasłużyłeś na to, żebyś przez resztę życia zasłaniał twarz maską wstydu.

- Pacjentka chce z panem porozmawiać.

Wlepiłem w niego szeroko otwarte oczy, ze zdziwieniem przyjmując to, co miał mi do powiedzenia. Weasley żyła. Nie pójdę siedzieć. Czy mogłem mieć większe szczęście?

- Po... rozmawiać? – upewniłem się, że dobrze usłyszałem, chociaż tak naprawdę chyba chciałem tylko zyskać trochę więcej czasu. Magomedyk przytaknął, uśmiechając się do mnie lekko.

- Tak. Na szczęście to tylko niegroźne zatrucie, już sobie z nim poradziliśmy – wyjaśnił, patrząc w dokumenty, które trzymał w dłoniach. Przybliżył jedną z kartek do swojej twarzy, kręcąc przy tym głową, a ja mógłbym przysiąc, że słyszał dokładnie głośne bicie mojego serca. – Amortencja, zresztą bardzo licho uwarzona. Wszędzie poznałbym te objawy – mówił, wczytując się w kolejne linijki dokumentacji. Zalała mnie fala nudności. Moja ulga była krótka, bo teraz musiałem stawić czoło konsekwencjom. Zdawałem sobie sprawę, że skoro Weasley żyła i w dodatku chciała ze mną porozmawiać, to pewnie już zorientowała się, kto stał za tym wszystkim. Byłem skończony. Już tak łatwo się z tego nie wywinę. W mojej głowie krążyły wizje celi Azkabanu i spotkań z ojcem w mrocznych korytarzach więzienia. W międzyczasie uzdrowiciel w końcu podniósł wzrok i spojrzał na mnie znad swoich okularów, przez kilka sekund obdarzając mnie zagadkowym spojrzeniem. – Ktoś zrobił pana koleżance bardzo brzydki kawał. Nie dziwię się, że pan się wystraszył. To rzeczywiście wyglądało dość groźnie, na szczęście dobrze się skończyło. Może pan do niej wejść, pytała o pana.

Pytała o mnie. No tak. Pytała o mnie, bo chciała wiedzieć, gdzie jestem, żeby urwać mi głowę, przecież to jasne. Czy powinienem jej wystawić Notta? Może jeśli jej złość skupi się na nim, to ja zdołam jakoś to przeczekać, uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Starszy mężczyzna poklepał mnie po ramieniu, jednocześnie pchając mnie delikatnie w stronę wejścia do sali. Moje nogi zaczęły same nieść mnie przed siebie. Wchodziłem tam, ale nie wiedziałem, czy to była droga do ocalenia, czy zagłady.

Ginny 

Strzępki rozmów brzęczały w mojej głowie jak odgłosy wiatru w opuszczonym, nawiedzonym domu.

Najpierw głos spanikowanego Malfoya, który raz za razem wbijał się do mojej głowy. Później dołączyły do niego kolejne, których nie potrafiłam rozpoznać. Żaden z nich nie brzmiał znajomo, choć bardzo mocno próbowałam skupić się na tym, by dopasować je do wizji twarzy ukrytych gdzieś w głębi mojej świadomości. W końcu się poddałam, pozwalając sobie odpłynąć zupełnie, a wtedy niespodziewanie wróciłam do żywych, jakby zimna dłoń wyciągnęła mnie z głębokich, lodowatych wód. Otworzyłam w końcu oczy.

Zakazana graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz