💘Rozdział Trzynasty💘

73 13 50
                                    

Dedykacja dla ninakozan23

      Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam. Chyba tak, gdyby mama zmieniła się wcześniej, to kto wie, jak by było z zachowaniami ojca. Lepiej cieszyć się pozytywnymi zmianami tu i teraz, a nie myślami być z ojcem i w przeszłości.

       Pojechałyśmy do Złotych Tarasów, może nie najbliższej galerii, ale dużej. Najpierw weszłyśmy do sklepu z ubraniami.

         Przestraszyłam się trochę, że mama wybierze mi jakieś ubrania, a ja od niedawna zmieniam styl, a nie chcę robić mamie przykrości, gdyby leżały nieużywane  na dnie szafy. Ale nie, moje obawy były niepotrzebne. Mama zaproponowała, że możemy coś wybrać razem.

        Przeszłyśmy do damskiego działu i rzucił mi się w oczy jeden z dwóch manekinów. Miał na sobie piękną sukienkę. Była ona długa, z prostą, zwiewną spódnicą, i połyskującą górą, z umiarkowanym dekoltem.

         Całość była czarna, a w zestawie była taśma na szyję i torebka kopertówka. Wszystko w tym samym kolorze. Mama też zauważyła manekina.

-Ta sukienka nadaje się chyba na urodzinowy prezent, nie uważasz? Oczywiście kupiłybyśmy coś jeszcze, bo to Twoje pierwsze urodziny w innym klimacie.- szczękę zbierałam z podłogi chyba przez dziesięć minut.

-Yyy, tak, jasne. Bardzo bym ją chciała, tylko czy mógłabym zestaw?--Raz. Dwa. Trzy. Sekundy mijały, bałam się, czy nie przesadzam. Mama otworzyła usta. Tak. Nie. Tak. Nie

-Oczywiście, chodźmy jeszcze po kosmetyki- Czyli jednak Tak. Czułam wyjątkową ekscytację, a to jeszcze nie koniec zakupów.

       Wyszłyśmy ze sklepu w ciszy. Mama chyba myślała, jak sformułować swą wypowiedź, bo raz nawet otworzyła usta, ale je z powrotem zamknęła. Postanowiłam zagaić.

-Może byśmy zaplanowały moje urodziny?- To nieśmiałe pytanie chyba trochę zaskoczyło mamę.

-Jasne, nawet mam pomysł. Może spotkałabyś się z, jak jej tam było na imię... Kaja? Tak, to była Kaja. Wracając do tematu, miałabyś ochotę na spotkanie? W końcu Twoje święto jest już za tydzień, więc jak dziś zaplanujemy, to będzie idealnie.– Otworzyłam szerzej oczy. Skąd mama wie, jak ma na imię Kaję? I że ją lubię? No i na co mam ochotę? Może mama wie o mnie więcej niż myślałam... A jeśli się mną interesowała? Nie chciała pogarszać naszej sytuacji? Przecież gdyby zażądała rozwodu, taty mafia by nas dopadła.

–Brzmi jak plan idealny– Mój głos był wyjątkowo pewny siebie. Powoli zaczęłam rozumieć perspektywę mamy. Może mnie kocha?

        Nawet nie zauważyłam, jak znalazłyśmy się na poziomie wyżej. Minęłyśmy kilka witryn, gdy zauważyłam szyld, który znałam z reklam - Rossman. Mama też zwróciła na niego uwagę.

–To tu– Jej głos też był teraz bardziej pewny siebie. Krępująca przestrzeń pomiędzy nami zaczęła się bardzo powoli wypełniać. Poczułam jak wypełnia mnie spokój. Mogę liczyć na kogoś dorosłego z rodziny. Dziadkowie nie żyją, nie znam żadnego kuzynostwa, wujostwa, a ojciec to totalna porażka. Myślałam tak samo o mamie, ale błądzić jest rzeczą ludzką.

–Okej, szczerze mówiąc, tego się nie spodziewałam. Chyba zaakceptowałaś moją decyzję, bo ten sklep nie wygląda jakby były w nim kosmetyki halal (czyli bez pochodzenia zwierzęcego i bez alkoholu)– Byłam jej wdzięczna, że mnie zaakceptowała. W skrajnym wypadku mogła mnie oddać do domu dziecka lub zamknąć w domu. Właśnie. Mogła, ale nie zrobiła tego.

–Tak, zaakceptowałam Cię. Kocham Cię taką, jaką jesteś. Mam nawet dla ciebie kilka propozycji, bo na mocny makijaż jesteś trochę za młoda, ale myślę, że błyszczyk, serum, żel do brwi i odżywka do rzęs będą najlepszym zestawem. Jak ty uważasz? – Mama zalała mnie małym potokiem słów. Skupiłam się na pięciu słowach. ,,Kocham Cię taką, jaką jesteś." To zdanie wyryło mi się w pamięci.

–Dziękuję– łzy zakręciły mi się w oczach, ale je powstrzymałam–A co do zestawu, chętnie się na niego zdecyduję –
    
       Podeszłyśmy do półki z błyszczykami. Sięgnęłam po dwa. Jeden był bezbarwny, a drugi brzoskwiniowy. Mama włożyła oba do torby i dołożyła jeszcze różowy, błyszczący.

       Dalej wybrałyśmy pozostałe produkty. Mama zapłaciła, a następnie wyszłyśmy z tego, dla mnie nietypowego, sklepu.

–Może zjadłybyśmy obiad, a potem poszłyśmy na lody?– propozycja była nieśmiała, ale widziałam, że mamie na tym zależy. O dziwo mi też zależało.

–Bardzo chętnie– Nie kłamałam.

        Wybrałyśmy lokal i zamówiłyśmy pizzę na spółę. Bardzo ją lubię, jednak nie jadłam jej często. Jak widać mama o tym też wiedziała. Jedzenie było wyśmienite, tanie i dobre. Na lody natomiast poszłyśmy do włoskiej lodziarni.

         Gdy wróciłyśmy do domu, byłam spokojna. Nie bałam się ojca, bo go nie było. Nie stresowałam się następnym dniem. Cieszyłam się życiem.

         Wzięłam długą i relaksującą kąpiel z pianą, a potem położyłam się i zasnęłam. Następnego dnia odtwarzałam wydarzenia z poprzedniego popołudnia.

         Tydzień minął mi w rutynie. Szkoła-dom-lekcje-palenie-rozmowy z koleżankami- planszowki z mamą.

        Następnego dnia miały być urodziny. Właśnie miały. Nie wiem czemu, pojawiło się u mnie nieodparte wrażenie, że obudzę się i ojciec przyjdzie, a wszystko okaże się tylko snem. Tylko pytanie skąd te myśli się wzięło?
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
I JAK?

           

Urodziłam się w hidżabie ~~WOLNO PISANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz