Rozdział 7

229 5 0
                                    

Zbliżałam się do domu,a następnie zapukałam w drzwi.Otworzyła mi kobieta coś około 50.Miała włosy pokryte siwizną,a w jej oczach widziałam sympatie.Miała fartuszek,czyli coś gotowała.

-Dzień dobry,jestem Laura opiekunka Mii. - Powiedziałam.

-Dzień dobry,wiem dziecko,że jesteś opiekunką Mii.Ja jestem Maria.- Powiedziała uśmiechając się szczerze.

Kobieta wpuściła mnie do środka,po czym zawołała Mia.Dziewczynka zbiegła ze schodów przytulając się do mnie.

-Cześć ciociu! - Wykrzyczała.

-Ciociu? - Zapytałam nie wiedząc o co chodzi.

-No skoro jesteś u nas tak często to mogę tak mówić,prawda?

-Oczywiście kochanie.

-Chodźmy do mojego pokoju. - Powiedziała i pobiegła wzdłuż korytarza.

***

Po zabawie z Mią,poszłyśmy do kuchni gdzie Pani Maria gotowała obiat.Gdy skończyła dała nam do stołu,a Mia niemal odrazu wszystko wzięła na raz.Po obiedzie poszłyśmy na spacer do parku,kiedy nagle ktoś na mnie wpadł.

-Przepraszam bardzo...ja...nie chciałem. - Powiedział czyjś męski głos.

Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego blondyna o niebieskich oczach.Ubranego w jeansy i koszulkę.Był przystojny,ale jednak nie mój typ.

-Nic się nie stało. - Odparłam z uśmiechem.

-Dzięki Bogu...

Gdy chciałam odejść,bo cisza robiła się coraz bardziej niezręczna,blondyn mnie zatrzymał.

-Czekaj,jestem Aleks. - Powiedział. - W ramach rekompensaty mogę cie zabrać na kawę?Proszę.

-Laura.Przepraszam,ale może jednak innym razem?Wie Pan,nie mam za bardzo czasu i...

-To wymieńmy się numerami. - Powiedział z nadzieją.

-Ja...

-Proszę.

-Ja...no dobrze. - Odpowiedziałam z rezygnowaniem.

Gdy wymieniliśmy się numerami,poszłam z Mią do domu.Była 17:00 więc Alan powinien już wrócić.Weszłam do domu,i faktycznie on tam był.

-Tata! - Wykrzyczała mała.

-Cześć księżniczko.

-Dzisiaj było bardzo fajnie!Naprawdę!

-W to nie wątpię. - Uśmiechnął się.

-Ja już będę jechała do domu.Do widzenia. - Powiedziałam.

-Laura. - Kurwa znowu ten głos.

-Tak?

-Zjedz z nami kolacje. - Powiedział z nadzieją.

-Nie,nie,Luna jest w domu ona napewno coś tam ma.

-Nalegam.

-Nie trzeba napra...

-Proszę Ciociu.

-Dobrze. - Westchnęłam.

Usiedliśmy przy stole po czym wzięliśmy się za jedzenie.

-Laura?

-Hm?

-Powiesz mi dlaczego nie pracujesz w normalnej pracy.Nie mam nic do tej,w której się znajdujesz,ale raczej od wyboru nikt by jej nie wybrał.

-Pracowałam jako kelnerka.- wzięłam głęboki wdech. - Ale była taka dziewczyna,która była z szefem bliskiej relacji.Nie chce mówić przy dziecku tego,ale myśle,ze się domyślasz.Oskarżyła mnie o to,że się nad nią znęcam,a szef głupi uwierzył jej.Powiedział,że najlepiej jak znajdę sobie inną prace,bo do tej się nie nadaje.

Alan patrzył na mnie ze współczuciem,ale nie chciałam,żeby tak się ludzie patrzyli,gdy powiem ich czemu nie mam normalnej pracy.

-Przykro mi. - Powiedział.

-Nie trzeba. - Uśmiechnęłam  się smutno.

Po skończonej kolacji,wstałam i poszłam do wyjścia,ale za nim jeszcze to zrobiłam powiedziałam.

-Dziękuje za dzisiejszą kolacje,było mi bardzo miło.Dziękuje i do Poniedziałku. - Uśmiechnęłam się. - Pana żona musi mieć szczęście,za takiego faceta. - Na twarzy Alana można było dostrzec przez chwile smutek.Cholera mogłam zamknąć dziób. - Jeszcze raz dziękuje.

Wyszłam z rezydencji i pojechałam do domu autem.
Teraz nareszcie dwa dni wolnego!Hura!

****

Hejoo zastanawiam się,nad napisaniem kolejnej książki.Ta już by była inna.Jutro wleci kolejny rozdział,trzymajcie się!😘

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz