Całuję, Cormac

1K 42 5
                                    


Po nocnym incydencie reszta tygodnia minęła zadziwiająco spokojnie. Kiedy w niedziele Hermiona pakowała do torby notatnik i sprawozdania, które zabrała do sprawdzenia w domu, pomyślała, że może Malfoy zrezygnował z czegokolwiek, co planował, albo po prostu rzucał słowa na wiatr, byle tylko ją wystraszyć. Od tygodnia go nie widziała, a co najważniejsze, nie słyszała najdrobniejszego dźwięku zza ściany. Zaczęła nawet myśleć, że może wyjechał albo postanowił się wyprowadzić, co byłoby najpiękniejszym pobożnym życzeniem. Wzięła długą kąpiel, nakładając na włosy specjalną odżywkę z wyciągiem ze śluzu ślimaka środkowoeuropejskiego, w której lokowała duże pokłady nadziei na ujarzmienie poplątanych kosmyków. Późnym wieczorem postanowiła jeszcze wyrzucić śmieci do kontenera na zewnątrz. Noc była szczególnie ciepła, jak na początek października. Na dziedzińcu panowała cisza i kiedy wracając potknęła się o wystającą, samotną kostkę chodnikową, tupot jest następnego kroku rozbrzmiał donośnie. Nie zauważyła wpatrujących się w nią pary stalowych oczu, które odbijając się od świateł latarni majaczyły w oknie trzeciego piętra.

Następnego dnia obudziła się w fantastycznym humorze. Poprzedni tydzień udowodnił, że wykonywanie swoich obowiązków i odnoszenie sukcesów jest najlepszym sposobem na odwrócenie uwagi od niepowodzeń życia prywatnego. Utworzenie departamentu do spraw doradztwa prawnego dla nieletnich okazało się bardzo dobrym pomysłem, bo już pierwsi poszkodowani przez wymiar sprawiedliwości, nieletni czarodzieje, zgłaszali swoje nieśmiałe pytania i prośby. Usprawnianie systemu to główne zadanie, które postawiła przed sobą Hermiona. Po wojnie wciąż spływały nowe zażalenia dotyczące niesprawiedliwych osądów poprzednich rządów, a cała administracja Ministerstwa Magii wymagała gruntownego przearanżowania.

"Prorok Codzienny" oczywiście nadal aż huczał od kolejnych plotek, choć tym razem głównie opatrzonych ukradkowymi fotografiami Rona pojawiającego się w coraz gorzej wyglądających i obskurnych miejscach z osobami, które nie wyglądały na czołowych obywateli. Zaskakujący mógł wydać się jedynie fotoreportaż ukazujący rudowłosego chłopaka w towarzystwie dobrze ubranego, wysokiego czarodzieja, którego szata wyjściowa sugerowała, że nie nosi ubrań z drugiej ręki. Insynuacje dotyczące tożsamości mężczyzny były różne, ale wszyscy zgadzali się co do tego, że marnie wyglądający Ron prezentował się na jego tle jak ubogi i schorowany potrzebujący, który liczy na pomoc bogatego krewnego.

Kiedy wchodziła na drugie piętro, żeby jak zwykle udać się do swojego gabinetu, nie umknęło jej uwadze, że atmosfera na korytarzach jest nieco bardziej napięta niż bywało to do tej pory. Pomyślała, że najprawdopodobniej deszczowy poniedziałek wywiera wpływ na nastroje. Nie spodziewała się, że gdy przejrzy najnowszą pocztę leżącą na jej biurku, dowie się, że pogoda nie jest niczemu winna. Odłożywszy torbę wzięła do ręki stosik kopert i zaczęła powoli wertować odczytując nadawców. Szef Departamentu Magicznych Gier i Sportów Lee Jordan, Profesor McMillan, Parking dla mioteł dla każdego S.A, Dział Administracji... Ostatnia koperta była opatrzona czerwoną pieczątką „priorytet". Hermiona odrzuciła pozostałe przesyłki i szybko rozerwała kopertę wyciągając nieskazitelnie biały pergamin, na którym odczytała tylko krótki komunikat:

W imieniu Ministra Magii Kingsley'a Shacklebolta zapraszam wszystkich szefów poszczególnych departamentów na spotkanie w sali konferencyjnej, na czwartym piętrze, o godzinie 12.00.

Podpisano: Zastępca Ministra Magii Percy Weasley".

Hermionę bardzo ciekawiło, co może być aż tak pilne, że z dnia na dzień zorganizowane zostaje spotkanie z Ministrem, bez uprzedniego trzydniowego powiadomienia. Dochodziła 11.00, więc postanowiła uporządkować notatki z wczorajszych spotkań z doradcami. Kiedy zegar ścienny wskazał kwadrans do południa, wyprostowała palcami materiał spódnicy i poprawiła ciasnego koka, który, jak podejrzewała dzięki zbawiennemu wpływowi śluzu ślimaka, trzymał się na jej głowie pewniej niż zwykle.
Stukając obcasami dotarła do windy i nie napotykając nikogo uznała, że wszyscy z ciekawości tematu spotkania musieli być już w sali konferencyjnej. Nie pomyliła się. Przywitała się z resztą obecnych profesjonalnym kiwnięciem głowy i zajęła wolne miejsce obok Lee Jordana, który wyszczerzył do niej jasne zęby.

Drobne złośliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz