Chapter 2

228 14 6
                                    

"People want me to run forward, but they don't know, I'm stuck between my mind and the past"

Miasto, które zaczęło się budzić do życia zaczynało przybierać barwy delikatnej żółtości, dzięki tak pięknej gwieździe jakim było słońce. Jej promienia starały się dotrzeć do każdego zakamarku miasta, które tylko były możliwe. To także tyczyło się wielkiego apartamentowca w którym mieszkała trójka przyjaciół, lecz to tylko jeden z nich był obdarowywany poprzez słońce, które użyczyła sobie jego nagiej klatki piersiowej jako płótna i swoimi promieniami malowało na jego skórze, sprawiając, iż ta wręcz błyszczała. Może widząc jego zamyśloną minę chciała otulić jego ciało i podzielić się trochę swoim ciepłem. Jednakże to nie było w stanie pomóc mu w poukładaniu swoich myśli, które pędziły za sobą jedno po drugim, a on nie był w stanie ich opanować.

Uczucie tego cholernego deja vu nie pozwalało o sobie zapomnieć. Blondyn miał wrażenie, iż kiedyś przeżył podobną sytuacje. Tak samo jak wczoraj jego szef do niego zadzwonił, on przyjechał na miejsce zbrodni, a później dowiedział się o tym całym Venom. Jednak czy mógł to być wymysł jego umysłu? Jego mózg sobie z niego kpił i doklejał sobie niestworzone rzeczy, które nigdy nie miały miejsca, zresztą jak zawsze. Dlaczego więc te wspomnienie wydawało się tak realne? Dlaczego wydarzenia z wczoraj wydawały się być wydarzeniami sprzed roku? Dlaczego to wszystko wydawało się być takie prawdziwe? Spośród tych wszystkich kłamstw to wydawało się takie prawdziwe.

Do tego jeszcze dochodziła ta cholerna karteczka. Co miała ona oznaczać i dlaczego była przeznaczona akurat dla niego, gdy sprawą mógł się zająć ktokolwiek inny? Skąd wiedzieli, iż ta karteczka była przestrogą dla niego? Co autor miał na myśli pisząc, akurat te słowa? Co oznaczało to, iż prawda miała założyć swoje buty i powiedzieć to co zostało ukryte? Czyżby ktoś był nielojalny w stosunku do niego? Ktoś coś przed nim ukrywał? Chodziło tu o nieboszczyka i jego życie czy jednak o Hyunjina? Co to wszystko miało do cholery znaczyć? Było tyle pytań i żadnej odpowiedzi. Pytania zostawały mu rzucane na stół, a on miał obowiązek odnalezienia odpowiedzi.

Subtelnie niczym muśnięcia skrzydeł motyli, malinowe usta pozostawiały pocałunki na jego nagich ramionach. Zaraz po pocałunkach nadszedł delikatny dotyk dłoń, które oplotły się wokół jego tali, a drobne ciało przyległo do jego pleców, aby ich właściciel mógł ułożyć swoją głowę na jego łopatkach. Dotyk, który był tak intymny i delikatny sprawił, iż przez chwile jego zmartwienia odeszły na drugi plan, a on mógł się skupić na chłopaku, który go obejmował.

-Czemu nie śpisz? - zachrypnięty od snu głos, dostał się do jego słuchu sprawiając, że jego serce pominęło jedno uderzenie.

-Będę niedługo się szykował do pracy - Hyunjin po wypowiedzeniu tego zdania miał ochotę strzelić sobie mentalną piątkę w twarz. Felix dobrze wiedział, iż było to kłamstwem, lecz jego melodyjny śmiech, był warty zrobienie z siebie idioty.

-Kłamczuch! Dziś masz na popołudnie

-Racja, po prostu nie mogłem spać, ale nie chce o tym teraz rozmawiać

-Rozumiem - czarnowłosy przytaknął delikatnie głową, jakby chciał zatwierdzić słowa jego przyjaciela i zaczął rozmasowywać silne ramiona, które z jakiegoś powodu były całe spięte - Późno wczoraj wróciłeś

No tak. Hyunjin wrócił do domu dopiero po godzinie trzeciej rano i było to spowodowane tylko i wyłącznie jego myślami, które musiał sobie poukładać. Po wczorajszej akcji coś sprawiło, iż Hyunjin nie był w stanie wrócić do miejsca jego zamieszkania od razu. Zupełnie jakby jakieś magicznie moce trzymały go z daleka od tego miejsca. Dlatego, gdy zawiózł swojego partnera do domu, resztę czasu spędził na jeżdżeniu bez celu po mieście. Do tego jednak nie mógł się przyznać, dlatego nie pozostało mu nic innego poza kłamstwem.

VENOM 2 ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz