ROZDZIAŁ XXXIII

239 11 5
                                    

"Nie pozwalam!"

AVITUS:

Oczy koloru żelaza z odrazą i obojętnością malującą się na twarzy lustrowały dokładnie każdy szczegół komnaty, za którą zapłacił. Zapłacił to może za wiele powiedziane; zapłacono za niego. On sam nie posiadał żadnych pieniędzy, a przynajmniej w teorii. Jego ród należał jednak do najznaczniejszych w Imperium, a stryj postarał się, aby w drodze do rezydencji nic mu nie zabrakło. Dał pod opiekę strażnikom całkiem sporą sumkę na tego typu wydatki, a oni najwidoczniej nie mieli zamiaru oszczędzać. Zapłacili nie tylko za jego lokum, jedną z szeregu najlepszych komnat w tej willi dla Panów w podróży, ale także za swoje, które standardem tylko nieco odbiegało od jego. Najwidoczniej mieli zamiar nie żałować sobie także uciech ciała, płacąc za ciała niewolników, ale on miał zamiar pokrzyżować im plany. Nie będzie żadnego wykorzystywania zniewolonych ludzi. Jeśli chcą się zabawić, niech się zabawią sami ze sobą, albo wykorzystają w tym celu jakieś zwierzę. Kozę, na przykład.

Nie. Jaką kozę? Biedne zwierzę. Niech wsadzają te swoje brudne kutasy w swoje dupska. Jeszcze tylko tego brakuje, aby zarazili czymś biedną kózkę — zmienił zdanie co do kozy Avitus.

Avi przeniósł znudzony wzrok na jednego ze swoich strażników, który czekał na to, co powie.

— Ładnie tu. Tylko nie było czegoś mniejszego? Przecież jestem sam. Nie zajmę wiele miejsca. Bez sensu wydane pieniądze. — Jego wzrok nadal pozostał obojętny. Odraza także malowała się wyraźnie na jego twarzy. Działo się tak z powodu, że zostali przydzieleni mu niewolnicy, którzy mieli mu służyć, gdy przebywał w tym przeklętym miejscu. Wyraźnie protestował, nie chciał, aby ktoś zmuszony był mu usługiwać, skoro sam mógł o siebie zadbać, ale mężczyzna opiekujący się tym miejscem wyraźnie naciskał i nie odpuszczał. Argumentował swe naciski tym, że komuś tak dostojnemu, jak on, nie wypada nie przydzielić kilku niewolników do obsługi.

Avitus mógłby jeszcze przeżyć fakt jednego niewolnika, ale nie, ten człowiek musiał mu przydzielić ich aż pięciu! Co za...

Jak ja ich wszystkich nienawidzę! Mojego ojca! Tych głupich strażników! Tego kogoś! Jak on się właściwie nazywa? A zresztą... nieważne.

Westchnął ciężko, wysłuchując słów strażnika, który jak jakieś bezmózgie stworzenie, powtarzał słowa korpulentnego człowieczka prowadzącego w imieniu jakiegoś Pana, to znaczy bestii, to miejsce. Miejsce, w którym nie chciał przebywać, ale strażnicy upierali się, że musi odpocząć. Ku jego rozpaczy nawet groźby, że poskarży się wujowi, nie pomagały. Brązowowłosy podejrzewał, że mężczyźni zabezpieczyli się na tego typu sytuację i mieli pozwolenie od stryja, aby zajechali w tego typu miejsce. Tym bardziej że człowieczek zdążył mu już wyjawić, podlizując mu się nieskrycie, iż jakiś czas temu, gdy Vincent jechał do Ostis, zatrzymał się tu, w jednej z tego typu komnat, w której on miał teraz okazję przebywać i kupił jednego z niewolników, bo tak spodobała mu się wysoka jakość obsługi, jaką ten mu zapewnił. Avitus oczywiście wiedział o jakim niewolniku mowa, gdyż spotkał tego biednego chłopaka. Czuł się winny, że poniekąd oberwał przez jego własne nieposłuszeństwo co do tego starego dziada, brata ojca.

Czuł się zmęczony tą durną podróżą. Z jednej strony cieszył się na opuszczenie stolicy, z drugiej jednak strony nie pałał radością ze spotkania z ojcem, które pewnie będzie nieuniknione, skoro przebywa u swego brata. Wcale nie miał na nie ochoty. Nienawidził go. Jego ojciec to potwór. Ktoś, kto traktuje niewolników jak on, był nim bez dwóch zdań. Nigdy nie będzie jak on. Nigdy!

Powoli słońce chowało się za horyzontem. Stwierdził, że to chyba dobra pora na to, aby się odświeżyć. Strażnik pochwalił go za mądrą decyzję, mówiąc, iż musi wypocząć i umyć dokładnie, bo czekały ich jeszcze dwa dni podróży do rezydencji jego wuja. Dwa dni! Miał dość już tego przeklętego domu na kołach. Każda godzina przebywania w tej pułapce była dlań istną katorgą. Gdy tylko będzie miał okazję, pozbędzie się jej na dobre. Może ją podpali. To w sumie nie był chyba taki zły pomysł.

Zniewoleni: Życie ocalone. Yaoi (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz