9

257 14 36
                                    

pov. George

Odrzuciłem blondyna.

Czułem że to najlepsze co możemy zrobić.

Wcześniej nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy.

Myśl o tym że go kocham przyszła tak nagle w momencie gdy to mówiłem.

Ale była to najszczersza prawda.

Po lesie plątaliśmy się około 20 minut.

W końcu udało się nam wyjść.

Cały czas trzymaliśmy się za dłonie.

Sprawiało to że czułem się nieco pewniejszy.

-Clay, George! Jesteście wreszcie. Już wszystko załatwione, możemy wracać.-podbiegła do nas matka blondyna.

-Już.. po wszystkim? Gdzie mój ojciec?-zdziwiłem się.

-Już ci nigdy nic nie powie ani nie zrobi. I to samo z twoją matką. Wasze rzeczy są już w samochodzie. No i twój kot też George.

-Co do kota.. George chce żebyśmy to my go wzięli. On nie ma jak a tutaj nikt o niego nie dba.-napomknął Clay.

-Jeśli będziesz się nim opiekować, oczywiście.-uśmiechnęła się jego matka.

-Nią. To kotka.-poprawiłem matkę chłopaka.

Blondynka wsiadła do auta ze strony kierowcy.

-Wsiadajcie, jedziemy do domu.

Razem z Clay'em usiedliśmy z tyłu, obok siebie.

Parę chwil później, opuściliśmy to przeklęte miejsce.

-Clay, może zaprosisz tego twojego chłopaka w którym się zakochałeś do nas na kolację.-zaśmiała się kobieta a ja uśmiechnąłem się do Clay'a który już coś jej chciał odpowiedzieć.

-Z chęcią przyjdę. Tylko nie zostanę na noc.-spojrzałem prosto w oczy mojego chłopaka.

Znaczy.. jeszcze nie chłopaka.

Oparłem się o niego a on oplótł mnie ramieniem.

-No no Clay. Wreszcie ci się udało. Wiedziałam że dasz sobie z tym radę. A tobie George udało się wreszcie zrozumieć. Uwierz mi Clay to naprawdę dobry materiał na chłopaka. Nie będziesz żałować.-matka blondyna zaczęła go chwalić.

-Wiem. Przekonałem się już. Jednak jeszcze trochę poczekamy ze związkiem.

-Cokolwiek uważacie za słuszne. Nie mam zamiaru wam niczego narzucać. Widzę że naprawdę bardzo się kochacie i jeszcze macie czas na zrozumienie. Przecież wciąż jesteście tylko dziećmi.-mówiła skupiona na drodze.

Dostałem drobnego całusa w czoło od, jeszcze nie mojego, piegusa.

-Widziałam to.-mruknęła matka Clay'a której wzrok widziałem w lusterku auta, skierowany na nas a my wzruszyliśmy ramionami.

-Ja musiałem to całymi dniami oglądać jak jeszcze ojciec był.-fuknął Clay.

Tak naprawdę nigdy nie pytałem chłopaka co się stało z jego ojcem.

Nie chciałem się wtrącać.

-Niedługo wróci, nie martw się.-odezwała się jego matka.

-Jeśli on ma wracać to ja idę mieszkać z George'm.-powiedział oburzony piegus.

-A to niby dlaczego?-spytałem.

-Ojciec Clay'a jest trochę wymagający co do niego. Ale chce dla niego naprawdę dobrze. Trochę nawywijał jak Clay był młodszy, wszedł w złe towarzystwo i popadł w uzależnienia. Przez co trochę się kłóciliśmy. Ale doszliśmy do porozumienia i ojciec Clay'a jest na odwyku a niedługo mają go już wypuścić.-objaśniła.

attachment // dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz