pov. George
Odrzuciłem blondyna.
Czułem że to najlepsze co możemy zrobić.
Wcześniej nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Myśl o tym że go kocham przyszła tak nagle w momencie gdy to mówiłem.
Ale była to najszczersza prawda.
Po lesie plątaliśmy się około 20 minut.
W końcu udało się nam wyjść.
Cały czas trzymaliśmy się za dłonie.
Sprawiało to że czułem się nieco pewniejszy.
-Clay, George! Jesteście wreszcie. Już wszystko załatwione, możemy wracać.-podbiegła do nas matka blondyna.
-Już.. po wszystkim? Gdzie mój ojciec?-zdziwiłem się.
-Już ci nigdy nic nie powie ani nie zrobi. I to samo z twoją matką. Wasze rzeczy są już w samochodzie. No i twój kot też George.
-Co do kota.. George chce żebyśmy to my go wzięli. On nie ma jak a tutaj nikt o niego nie dba.-napomknął Clay.
-Jeśli będziesz się nim opiekować, oczywiście.-uśmiechnęła się jego matka.
-Nią. To kotka.-poprawiłem matkę chłopaka.
Blondynka wsiadła do auta ze strony kierowcy.
-Wsiadajcie, jedziemy do domu.
Razem z Clay'em usiedliśmy z tyłu, obok siebie.
Parę chwil później, opuściliśmy to przeklęte miejsce.
-Clay, może zaprosisz tego twojego chłopaka w którym się zakochałeś do nas na kolację.-zaśmiała się kobieta a ja uśmiechnąłem się do Clay'a który już coś jej chciał odpowiedzieć.
-Z chęcią przyjdę. Tylko nie zostanę na noc.-spojrzałem prosto w oczy mojego chłopaka.
Znaczy.. jeszcze nie chłopaka.
Oparłem się o niego a on oplótł mnie ramieniem.
-No no Clay. Wreszcie ci się udało. Wiedziałam że dasz sobie z tym radę. A tobie George udało się wreszcie zrozumieć. Uwierz mi Clay to naprawdę dobry materiał na chłopaka. Nie będziesz żałować.-matka blondyna zaczęła go chwalić.
-Wiem. Przekonałem się już. Jednak jeszcze trochę poczekamy ze związkiem.
-Cokolwiek uważacie za słuszne. Nie mam zamiaru wam niczego narzucać. Widzę że naprawdę bardzo się kochacie i jeszcze macie czas na zrozumienie. Przecież wciąż jesteście tylko dziećmi.-mówiła skupiona na drodze.
Dostałem drobnego całusa w czoło od, jeszcze nie mojego, piegusa.
-Widziałam to.-mruknęła matka Clay'a której wzrok widziałem w lusterku auta, skierowany na nas a my wzruszyliśmy ramionami.
-Ja musiałem to całymi dniami oglądać jak jeszcze ojciec był.-fuknął Clay.
Tak naprawdę nigdy nie pytałem chłopaka co się stało z jego ojcem.
Nie chciałem się wtrącać.
-Niedługo wróci, nie martw się.-odezwała się jego matka.
-Jeśli on ma wracać to ja idę mieszkać z George'm.-powiedział oburzony piegus.
-A to niby dlaczego?-spytałem.
-Ojciec Clay'a jest trochę wymagający co do niego. Ale chce dla niego naprawdę dobrze. Trochę nawywijał jak Clay był młodszy, wszedł w złe towarzystwo i popadł w uzależnienia. Przez co trochę się kłóciliśmy. Ale doszliśmy do porozumienia i ojciec Clay'a jest na odwyku a niedługo mają go już wypuścić.-objaśniła.
CZYTASZ
attachment // dnf
Fanfiction"Ten chłopak to osoba która może pozwolić sobie na wszystko a jedyne czego chce to tylko kogoś kto zostanie przy nim na zawsze. Kogoś kto przyjmie go w swoje ramiona niezależnie od pory dnia czy okazji. Kogoś kto obdarzy go szczerością i zrozumienie...