Rozdział 9

130 5 2
                                    

Przepraszam, że lekko spóźniony

***

Hazel

Droga do kawiarni minęła nam w ciszy. Nie wiem, czy Maximilian nie chciał się odzywać, czy po prostu nie miał nic do powiedzenia. Ja też więc nie zaczynałam rozmowy, bo nie wiedziałam, o czym mogłabym z nim pogadać.

Cholera, zaczęło się naprawdę niezręcznie. Tak więc mój stres, który zszedł ze mnie w momencie, kiedy wyszłam do niego z domu, tak teraz był jeszcze większy.

Chwilę później zatrzymał się przy umówionej przez nas kawiarni. Odpięłam swój pas i po kryjomu, kiedy Maximilian wyszedł z samochodu poprawiłam błyszczyk. Może nie mieliśmy o czym gadać, ale chciałam przynajmniej ładnie wyglądać. Chociaż tyle. Kiedy szybko chowałam błyszczyk do torebki, chłopak otworzył mi drzwi samochodu. Uśmiechnęłam się i podziękowałam, po czym wyszłam. Stanęłam obok niego i patrzyłam, jak zamyka drzwi i później samochód, po czym spogląda na zegarek, który nosi na lewej dłoni, aż w końcu patrzy na mnie. Nie no kurwa gorzej być nie mogło.

- To co, wchodzimy? - zapytał, po chwili.

- Pewnie, chodź – westchnęłam. Ruszyłam w stronę otwartych drzwi mojej ulubionej kawiarni. Była ona zachowana w ciemnych odcieniach. Większość rzeczy była drewniana, co dodawało takiego „swojskiego" klimatu. Na zewnątrz, jak i w środku było mnóstwo kwiatów. Bardzo lubiłam to miejsce. Czułam się tu naprawdę dobrze. Często wpadałam tutaj, zamawiałam kawę i siadałam na świeżym powietrzu czytając jakąś dobrą powieść. Nie kręciło się tutaj też dużo ludzi, przez co można tu odetchnąć. Uśmiechnęłam się i kątem oka spojrzałam na Maximiliana, który poszedł obok mnie. Weszłam do środka i podeszłam do lady, żeby zamówić.

- Hej Hazel! Dawno cię u nas nie było. Jak się czujesz? - zapytała Abigail, która była właścicielką lokalu. Była ona w wieku mojej mamy, może troszkę starsza. Miała na sobie dziś niebieską koszulkę z delikatnym dekoltem i krzyżyk na szyi. Swoje ciemne włosy miała spięte w wysokiego koka. Całkiem dobrze mnie znała co świadczyło o tym, że często tu bywałam. Uśmiechnęłam się do niej.

- Dzień dobry, czuję się dobrze. Dziękuje, że Pani pyta – odpowiedziałam i spojrzałam kontem oka na Maximiliana, który przyglądał nam się z zainteresowaniem.

- Widzę, że przyprowadziłaś ze sobą nowego klienta. Jestem Abigail, właścicielka kawiarni – spojrzała na chłopaka, i podała mu dłoń na powitanie przez ladę. Uśmiechnął się do niej odwzajemniając gest.

- Maximilian – odpowiedział i zabrał rękę. Uśmiechnęłam się chyba trochę sztucznie, bo Abigail ledwo zauważalnie się skrzywiła.

- Co podać? - zapytała nas, a Maximilian spojrzał na mnie oczekując, że odpowiem.

- To co zwykle tylko razy dwa – odpowiedziałam. Będziemy przy moim stoliku.

- W porządku, złotko – powiedziała Abigail zapisując coś w swoim notesie.

- Chodźmy usiąść – spojrzałam na Maximiliana, który rozglądał się po pomieszczeniu. Odwzajemnił moje spojrzenie, kiedy usłyszał, że mówię do niego i nie odpowiadając poszedł za mną. Był jakoś dziwnie milczący. Kurwa.

- Ładnie tutaj. Często tu bywasz? - zapytał mnie kiedy usiedliśmy przy stoliku, który był trochę oddalony od reszty. Był z niego też bardzo ładny widok, gdyż stał przy oknie. Widać było przez nie zabieganych ludzi, którzy w natłoku swoich obowiązków czy myśli, nie zwracali uwagi na rzeczy, które działy się wokoło nich.

- Ostatnio nie za bardzo, ale bardzo lubię tu przychodzić i poczytać książkę. Z reguły siadam na zewnątrz – odpowiadam i rozsiadam się wygodnie. Chłopak nic już na to nie odpowiedział, tylko spoglądał w okno, więc zaczęłam znowu robić to samo. Niezręczną ciszę przerwała kelnerka, która przyniosła nasze zamówienia.

Between Hell And HeavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz