Przepraszam, że lekko spóźniony
***
Hazel
Droga do kawiarni minęła nam w ciszy. Nie wiem, czy Maximilian nie chciał się odzywać, czy po prostu nie miał nic do powiedzenia. Ja też więc nie zaczynałam rozmowy, bo nie wiedziałam, o czym mogłabym z nim pogadać.
Cholera, zaczęło się naprawdę niezręcznie. Tak więc mój stres, który zszedł ze mnie w momencie, kiedy wyszłam do niego z domu, tak teraz był jeszcze większy.
Chwilę później zatrzymał się przy umówionej przez nas kawiarni. Odpięłam swój pas i po kryjomu, kiedy Maximilian wyszedł z samochodu poprawiłam błyszczyk. Może nie mieliśmy o czym gadać, ale chciałam przynajmniej ładnie wyglądać. Chociaż tyle. Kiedy szybko chowałam błyszczyk do torebki, chłopak otworzył mi drzwi samochodu. Uśmiechnęłam się i podziękowałam, po czym wyszłam. Stanęłam obok niego i patrzyłam, jak zamyka drzwi i później samochód, po czym spogląda na zegarek, który nosi na lewej dłoni, aż w końcu patrzy na mnie. Nie no kurwa gorzej być nie mogło.
- To co, wchodzimy? - zapytał, po chwili.
- Pewnie, chodź – westchnęłam. Ruszyłam w stronę otwartych drzwi mojej ulubionej kawiarni. Była ona zachowana w ciemnych odcieniach. Większość rzeczy była drewniana, co dodawało takiego „swojskiego" klimatu. Na zewnątrz, jak i w środku było mnóstwo kwiatów. Bardzo lubiłam to miejsce. Czułam się tu naprawdę dobrze. Często wpadałam tutaj, zamawiałam kawę i siadałam na świeżym powietrzu czytając jakąś dobrą powieść. Nie kręciło się tutaj też dużo ludzi, przez co można tu odetchnąć. Uśmiechnęłam się i kątem oka spojrzałam na Maximiliana, który poszedł obok mnie. Weszłam do środka i podeszłam do lady, żeby zamówić.
- Hej Hazel! Dawno cię u nas nie było. Jak się czujesz? - zapytała Abigail, która była właścicielką lokalu. Była ona w wieku mojej mamy, może troszkę starsza. Miała na sobie dziś niebieską koszulkę z delikatnym dekoltem i krzyżyk na szyi. Swoje ciemne włosy miała spięte w wysokiego koka. Całkiem dobrze mnie znała co świadczyło o tym, że często tu bywałam. Uśmiechnęłam się do niej.
- Dzień dobry, czuję się dobrze. Dziękuje, że Pani pyta – odpowiedziałam i spojrzałam kontem oka na Maximiliana, który przyglądał nam się z zainteresowaniem.
- Widzę, że przyprowadziłaś ze sobą nowego klienta. Jestem Abigail, właścicielka kawiarni – spojrzała na chłopaka, i podała mu dłoń na powitanie przez ladę. Uśmiechnął się do niej odwzajemniając gest.
- Maximilian – odpowiedział i zabrał rękę. Uśmiechnęłam się chyba trochę sztucznie, bo Abigail ledwo zauważalnie się skrzywiła.
- Co podać? - zapytała nas, a Maximilian spojrzał na mnie oczekując, że odpowiem.
- To co zwykle tylko razy dwa – odpowiedziałam. Będziemy przy moim stoliku.
- W porządku, złotko – powiedziała Abigail zapisując coś w swoim notesie.
- Chodźmy usiąść – spojrzałam na Maximiliana, który rozglądał się po pomieszczeniu. Odwzajemnił moje spojrzenie, kiedy usłyszał, że mówię do niego i nie odpowiadając poszedł za mną. Był jakoś dziwnie milczący. Kurwa.
- Ładnie tutaj. Często tu bywasz? - zapytał mnie kiedy usiedliśmy przy stoliku, który był trochę oddalony od reszty. Był z niego też bardzo ładny widok, gdyż stał przy oknie. Widać było przez nie zabieganych ludzi, którzy w natłoku swoich obowiązków czy myśli, nie zwracali uwagi na rzeczy, które działy się wokoło nich.
- Ostatnio nie za bardzo, ale bardzo lubię tu przychodzić i poczytać książkę. Z reguły siadam na zewnątrz – odpowiadam i rozsiadam się wygodnie. Chłopak nic już na to nie odpowiedział, tylko spoglądał w okno, więc zaczęłam znowu robić to samo. Niezręczną ciszę przerwała kelnerka, która przyniosła nasze zamówienia.
CZYTASZ
Between Hell And Heaven
RomanceŻycie Hazel Wilson na zewnątrz wyglądało idealnie. Była młodą, uzdolnioną pianistką, uczennicą prywatnego liceum i absolwentką szkoły muzycznej. Pochodziła z zamożnej rodziny i wychowywała się z starszą siostrą - Madison oraz bratem - Nathanem. Obra...