Rozdział 17

772 64 5
                                    

~Elizabeth~

Nie wiem czy dobrze robię dając szansę Alexowi, jednak chcę mu wierzyć. Chcę wierzyć w jego słowa i miłość do mnie. Mam nadzieję, że nie przejadę się przez to.

Mam dzisiaj to spotkanie z tym deweloperem a już wiem, że się na nie spóźnię. Rozprawa ciągnie się i ciągnie i nie wiem kiedy zobaczę koniec. Po długich godzinach, w końcu wychodzę z sądu. Patrzę się jeszcze na zegarek i muszę się pospieszyć. Tak czy inaczej będę już spóźniona na to spotkanie ale mam nadzieję, że jednak będzie klient na mnie czekał. Wsiadłam w samochód i najszybciej jak było to możliwe parkowałam pod wyznaczoną kawiarnią.

Z tego co wiem, to o tej godzinie panuje tu niewielki ruch, także będziemy mogli śmiało rozmawiać. Wchodzę do środka i zaczynam rozglądać się dookoła, jednak nie widzę nikogo, kto przykułby moją uwagę na tyle, żebym wiedziała, że to jest ten klient. No nic może już pojechał? Albo też się spóźni. Już miałam siadać na przykładowe miejsce, kiedy podeszła do mnie kelnerka.

- Dzień dobry, zapraszam panią do stolika.

- Nie rozumiem?

- Zostałam jasno poinformowana, że jak pani przyjdzie, to abym zaprowadziła panią do stolika, który mieści się w dyskretniejszym miejscu w całej kawiarni.

- No dobrze, w takim razie idziemy.

Kelnerka uśmiechnęła się tylko do mnie i zaczęła iść. Ruszyłam za nią i faktycznie to miejsce było w koncie zza ścianą, także nikt nie będzie nas widział ani słyszał, bo reszta stolików jest oddalona. Musi być ważna sprawa skoro aż taka dyskrecję trzeba zachować.

- Proszę o to ten stolik.

Stanęłam jak słup soli i nie wierzyłam kogo ja tam widzę.

- Przepraszam ale to pomyłka.

- Nie ma żadnej pomyłki Lizzie, proszę siadaj.

Cholera jasna! W podchody chcę się bawić? Nie mógł zadzwonić i normalnie umówić się na spotkanie? No dobra i tak bym się nie zgodziła na nie, ale po co robić z tego takie coś? I znowu przyleciał tyle kilometrów i to w jakim celu?

- Czy coś podać już państwu?

- Kawę!

- Ja również poproszę.

- Już za chwilę przynoszę.

Kelnerka opuściła nas, ja usiadłam na krześle i nie ukrywałam wcale swojego zdenerwowania.

- Wiem, że jesteś zła.

- Zła? Liam, po jaką cholerę to wszystko? I po co była ta ściema?

- Teoretycznie masz spotkanie z Willem,  to on zrobi przelew za to spotkanie, nikt się nie dowie, że byłaś tu ze mną.

- I po co to wszystko wymyśliłeś? Po co mieszasz w to innych ludzi?

Byłam cholernie zła na niego. Dopiero zobaczyłam zmienię w nim. Jak ostatnio się widzieliśmy był szczęśliwy, pełny nadziei. A teraz? Teraz jest pozbawiony jakby sensu życia? Jakby ktoś odebrał mu wszystko. Aż zmieniłam swoje nastawienie do niego, bo zwyczajnie zrobiło się go szkoda. Liam miał już odpowiedzieć ale pojawiła się kelnerka przynosząc nasze kawy. Podziękowaliśmy jej i kiedy zniknęła Liam się odezwał:

- To nie ja wymyśliłem to tylko Aileen.

- Aileen?

- Tak ucieszyła się, że w końcu się odnaleźliśmy i stwierdziła, że skoro wiemy już, że w to wszystko byli zamieszani rodzice, to chyba musimy sobie wszystko wyjaśnić. To ona zna Willa i to ona poprosiła go o to wszystko.

Wciąż go kocham ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz