Rozdział 4

892 58 0
                                    

~Liam~

Wczorajsza sytuacja z moją żoną otworzyła mi konkretnie oczy. Nie mam największego zamiaru zmarnować sobie resztę życia z tą osobą. Nie wiem dlaczego moi rodzice uparli się na nią, ale skoro ona była ich idealną synową, to teraz niech w sadzą ją sobie głęboko. Dagmarie nie ma nic a za niedługo to już w ogóle zostanie z niczym. Nie będę w dalszym ciągu jej utrzymywał, a ona nie będzie liczyła się w wigilię z konsekwencjami.

Moje myślenie przerywa mi dzwoniący telefon. Dzwoni mama, odebrałem od razu.

- Cześć mamo, co tam?

- A tak dzwonię synku, chcę wiedzieć czy będziecie dzisiaj u nas?

- Tak, będziemy
Przynajmniej ja będę bo nie wiem czy Dagmarie nie ma jakiejś kosmetyczki.

Na samą myśl o tym ile ona czasu spędza tam, to aż mdli mnie.

- Oj synku, to chyba dobrze, że dba o siebie?

Szkoda tylko, że z taką łatwością przepuszcza moją kasę. Sama nigdy nie pracowała ale co do wydawania pieniędzy, to pierwsza.

- Tylko tyle mamo, bo mam dużo pracy.

- Jakbym widziała ojca. Tylko tyle synku, tak dzwonię czy przypadkiem nie masz planów i nie znikniesz dzisiaj?

Uśmiałem się w duchu na słowa matki. Czyli ta kolacja jest specjalnie zaplanowana abym nie mógł wyjechać? Co roku znikam w dniu urodzin Lizzie. Tylko matce dni się pomieszały bo ona myśli, że to dzisiaj jest. Nie będę wyprowadzał jej z błędu. Coś czuję, że dzisiejszy wieczór skończy się tak, że wkurwiony od nich od razu pojadę w swoje miejsce i to dzisiaj się upije!

- Nie mam planów na dzisiaj mamo, prócz kolacji u was.

- Znakomicie, to do wieczora.

No i się rozłączyła. Cały czas zastanawiam się co by było, gdyby Lizzie wtedy mnie nie zastawiła. Jakby moje życie wyglądało, gdybym miał ją przy sobie. Teraz pewnie mielibyśmy już z trójkę, może czwórkę dzieci. Tak jak chciałem. Bylibyśmy pewnie tacy szczęśliwi. Moje dzieci za chwilę pewnie pracowałyby w wydawnictwie, albo byłyby.... No właśnie kim by były? Lizzie zawsze chciała być prawnikiem, ale czy udało jej się to osiągnąć?

Wkurwia mnie ten fakt, że minęło tyle lat, a ja w dalszym ciągu myślę o niej non stop. Pewnie jest tak jak mówi Leo i odeszła do innego. I dlatego nie miała odwagi mi o tym powiedzieć prosto w oczy. Ale nie mogę o niej nie myśleć.

- Kurwa Liam!

Leo wszedł do gabinetu bez pukania. Nie rozumiem jego nagłego wtargnięcia.

- Co się takiego stało?

Jednak nie będę robił awantury o to, że wszedł bez pukania. Widzę, że coś poważnego się stało.

- Kurwa patrz co ta kurwa wyprawia!

Leo rzucił na biurko jakimś papierkiem. Podniosłem go i zacząłem czytać. Już pierwsza linijka wyprowadziła mnie z równowagi.

- Co to kurwa jest?

- Philip mi to właśnie wysłał z Nowego Jorku. Musimy to jakoś załagodzić.

Wciąż go kocham ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz