Rozdział 24

857 62 17
                                    

~Liam~

Właśnie wychodzę z sądu. Jestem w chuj ucieszony i nie mogę w to uwierzyć. Oficjalnie jestem od dzisiaj wolnym facetem. Cały czas obawiałem się, że Dagmarie coś wymyśli. Przecież z nią nigdy nic nie wiadomo. Jednak zachowała resztki swojej godności i dotrzymała swojego słowa.

- Widzę ile dla ciebie znaczyło nasze małżeństwo skoro tak się cieszysz z jego braku?

Usłyszałem za sobą głos, odwróciłem się w jego kierunku. Stała za mną Dagmarie ze smutną minął.

- Przecież wiedziałaś od samego początku. Z resztą nie udawaj, że ty mnie kochałaś, bo w to nie uwierzę. Sama przyznałaś się, że jesteś ze mną dla kasy.

- Jedno drugiego nie wyklucza Laim.

- Ale spanie najpierw z moim ojcem po śmierci twojej matki, już to wyklucza. Nie wyciągnęłaś od niego kasy, to robiłaś to ze mną.

Nie rozmawialiśmy o tym. Stwierdziłem, że taka informacja może przydać mi się w sądzie, gdyby próbowała jakiś sztuczek. Dagmarie słysząc moje słowa, otworzyła szeroko buzię i zamrugała kilka razy.

- Skąd...?

- Skąd to wiem, z głównego źródła.

- Jacob ci powiedział?

- No a kto niby? - Uniosłem brwi do góry, bo pytania zadaje głupsze niż jest ona sama.

- Ale po co ci to powiedział?

- Chciałem wiedzieć skąd ten głupi pomysł na ten aneks do intercyzy.

- Liam, to było dawno temu. Od kiedy jesteśmy małżeństwem nie spałam z nim.

- Popraw się, od kiedy byliśmy! - Jak to zajebiście brzmi! - Jesteś wolna, rób co chcesz. Z godnie z naszą umową pieniądze będziesz dostawać co miesiąc, no i mieszkanie jest twoje. Miłego życia Dagmarie.

Wczoraj dzień przed rozprawą podpisaliśmy z Dagmarie umowę, która mówi, że wydawnictwo jest moje. David wszystkie szczegóły dopilnował, z resztą on sam układał tą umowę. Także teraz Dagmarie mi wydawnictwa nie zabierze.

O ojcu i Dagmarie powiedziałem jedynie Aileen. Kiedy to usłyszała powiedziała, że straciła resztki szacunku do ojca. Teraz to nawet nie chce aby Lizzie i Nathan mieli z rodzicami jakikolwiek kontakt. Jak to ona powiedziała, nie chce aby jej dzieci miały kontakt z takimi szujami. Nie wtrącam się w to. To są jej dzieci i jej sprawa.

Ucieszony pojechałem od razu do wydawnictwa. Mamy co świętować, także na dzisiaj pracę uważam za skończoną. Po drodze kupiłem kilka butelek szampana. Jenaka spora ilość osób pracuje dla mnie, a nie chcę nikogo pominąć. Zaparkowałem samochód i wszedłem do wydawnictwa, przed windą czekała Kat i chłopak, który również odbywa u nas staż. Nie wiem czemu ale nie podoba mi się widok jej i jakiegoś chłopaka. Szczególnie, że niedawno się rozstała z kimś. Czuję, że jestem za nią tutaj odpowiedzialny. Wiem, że to wszystko jest spowodowane tym, że jest córką Lizzie, ale skoro planuje z jej matką przyszłość to i ona musi być obecna w moim życiu. Co ja gadam ona już jest w nim obecna i ja już ją traktuje jak córkę.

Chciałbym mieć jeszcze kiedyś taką córkę jaką jest Kat. Pracuje z nami trzy dni a doskonale widać jak to kocha. Aileen jest nawet pełna podziwu, że tym aż tak żyje. Śmiała się nawet, że Kat zachowuje się tak jak my kiedy byliśmy w jej wieku.

- Dzień dobry. - Przywitała się ze mną Kat.

- Dzień dobry. - Powiedział chłopak. Jak się nie mylę ma na imię Elliot.

Wciąż go kocham ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz