Rozdział 10

901 59 0
                                    

~Liam~

Może byłem dla niej za ostry. Jestem kretynem, że poniosło mnie na tyle, że zaczęła płakać. Jednak złość, która we mnie siedziała była na tyle silna, że nie kontrolowałem tego. Opamiętałem się dopiero z chwilą jak zobaczyłem jej łzy. Kiedyś przyrzekałem sobie, że przeze mnie nigdy nie będzie płakać. A teraz co ja robię? Kiedy miałem ją w ramionach świat się zatrzymał, a nawet bym powiedział, że się cofnął. Znów czuję jakbyśmy mieli po 19 lat.

Tak bardzo chcę wiedzieć dlaczego odeszła. Zrozumiem jeśli odeszła właśnie dla swojego męża. Nie będę chował urazy, że zakochała się w kimś innym niż ja. Minęło tyle lat i nie mogę mieć do niej o to pretensji. Nie oznacza to, że nie chcę wiedzieć.

Wyszliśmy z Davidem przed budynek kancelarii. Oczywiście David był na mnie zły. Sam na siebie kurwa jestem zły. I chyba najbardziej na to, że zjebałem to.

- Czy ty możesz mi powiedzieć co to do chuja było?!

- A czy muszę ci się tłumaczyć?

- Kurwa Liam, co ty jej zrobiłeś, że była w takim stanie?

- Pocałowałem ją, a później przytuliłem.

- I dlatego płakała jakbyś wyzwał ją od najgorszych?

- Byłem zły a nawet wkurwiony. Może to przez to.

- Nie potrzebujemy skandali, to jest kurwa prawnik, co ty sobie wyobrażasz!

- Wyjebane mam kim ona jest. Może mnie pozwać, zamknąć, niech robi co chce, ale i tak nie odpuszczę.

- Liam, co ty planujesz?

- Znasz historię, ty byś odpuścił gdybyś spotkał kobietę, którą kochasz po tylu latach?

- Tobie nie przeszło. Mówiłeś, że to już przeszłość.

- Mówiłem bo tak myślałem. Wszystko wróciło jak ją zobaczyłem.

- A co jeśli okaże się, że ona faktycznie odeszła bo się zakochała? Spójrz na to, że mają córkę! Dorosłą do chuja jasnego córkę.

- No i co z tego? Ja po jej odejściu święty też nie byłem. Dagmarie wykorzystała sytuację w jakiej jestem i ile minęło czasu jak się z nią przespałem, tydzień, może dwa od zniknięcia Lizzie.

- Odpuść, mówię tobie.

- Odpuszczę dopiero jak dowiem się prawdy.

Mogło ja przelecieć pół Nowego Jorku mam to w nosie. To było ponad dwadzieścia lat temu i nie mam zamiaru być obrażony na nią, że nie czekała na mnie wiernie. Bez przesady. Ja też nie byłem święty, co akurat w moim przypadku, ciągnie się za mną do tej pory. Nie musiałem ulegać Dagmarie, a później rodzicom aby się z nią ożenić. Kurwa przecież ja byłem gówniarzem, któremu szaleją hormony. Teraz umiem panować nad sobą ale wtedy nie myślałem o niczym, tylko aby ulżyć sobie.

I tak za każdym razem wtrącałem do tych chwil spędzonych z Lizzie. Dałem ciała i nie mam co się usprawiedliwiać, ale przecież ja też nie będę robił pretensji o to Lizzie. Jeśli uciekła do Alexa, zrozumiem to. Jednak jeśli do niej wróciły uczucia, jakie wróciły do mnie, nie pozwolę jej odejść. Nie tym razem!

- Liam!

Tak się zamyśliłem, że przestałem słuchać tego co mówi do mnie David.

- Co?

- Chodź odwiozę cię do hotelu.

Faktycznie, mój samochód został pod wydawnictwem. Już miałem się zgodzić, kiedy dziewczyny wyszły. Dopiero dotarło do mnie to, że zajebiste pierwsze wrażenie zrobiłem jako przyszły szef Kat. Klasa nie ma co. Dziewczyna stara się już drugi rok o pracę u nas a teraz widzi jakim burakiem jestem.

Wciąż go kocham ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz