6

6.3K 426 21
                                    


HOPE

– Czy kochałeś ją bez wzajemności?

Kieliszek z alkoholem zaczyna lekko podrygiwać w jego uchwycie, kiedy zaciska mocniej palce.

– Uważam miłość za rodzaj krótkotrwałych halucynacji – szepcze wreszcie.

– Halucynacji?

Jego twarz pochyla się jeszcze bardziej ku mnie. Jest tak blisko, że wyczuwam rozmytą przez wiatr nutkę jego perfum. To intensywny tajemniczy zapach. Nie mam pojęcia, co to takiego, ale mam dziwne wrażenie, że zapadnie mi w pamięć.

Przestań wąchać tego faceta, Hope. Nie jesteś psem gończym.

Odsuwam się pod pretekstem wzięcia kolejnej porcji jedzenia, ale tylko grzebię w talerzu.

– A jak nazwiesz ten stan, kiedy przez chwilę widzisz coś, czego nie ma? Emocje działają jak bodźce prowokujące twój umysł i serce do stworzenia fałszywej wizji o drugiej osobie. Wydaje ci się, że jest inna, wyjątkowa, warta skoku z pierdolonego wieżowca – przemawia. – A potem łykasz tabletkę realiów i dostrzegasz, że prawie się zabiłeś dla czegoś, czego nigdy tam nie było.

A więc jednak kochał bez wzajemności.

Nie znam tego faceta, wiem tyle, że potrafi być potwornie wkurzający, a jednak świadomość, że ktoś złamał mu serce działa na mnie przygnębiająco. Ten cały pancerz, skorupa, z którą się kryje to coś w rodzaju samoobrony.

– Jak miała na imię?

– Kto?

– Twoja halucynacja.

Jacob uśmiecha się, ale tym razem jest to uśmiech pełen chłodu i cynizmu.

– Ty nie oddałaś nikomu serca, co, wróżko zębuszko?

Zaczynam obracać w palcach perłę zawieszoną na mojej szyi.

– Jeszcze nie, ale nie mam nic przeciwko temu – wyznaję cicho.

Wzrok Jacoba wędruje do książki, na której czytaniu mnie przyłapał. Otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale wtedy ktoś podchodzi do naszego... do mojego stolika.

– Proszę, to od kapitana, na pamiątkę rejsu. – Kobieta ubrana w biały uniform wręcza nam breloczek w kształcie...

– Złote rybki. – Dotykam mieniącej się, brokatowej płetwy figurki. – Migoczą.

Jacob nie zwraca uwagi na swój breloczek.

– W trzy życzenia też wierzysz?

Uśmiecham się i potakuję.

– A ty nie?

Nic nie mówi, nie musi.

Czy on wierzy w cokolwiek?

– Weź. – Mężczyzna łapie mnie za rękę, a później wręcza mi swój breloczek i chowa mi go w garści. – Teraz masz sześć zamiast trzech – dorzuca, a później wstaje i odchodzi.

Spoglądam na rybki w moich dłoniach i na oddalającą się sylwetkę Jacoba.

I jakimś cudem wiem, że nie wróci tu za miesiąc. Już nie.

 Znowu nie byłam wystarczająco ciekawa... 

*****

Poznaliście już Jacoba i Hope. Jak wrażenia? 😁

PROPOZYCJA SZEFA - DOSTĘPNA W EMPIKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz