Rozdział 2.

462 23 0
                                    

- Po pierwsze - zaczęłam, kiedy wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam swoje nerwy - Czemu, do cholery jasnej, nie przekazałeś tego Penelope, skoro wiesz, że ona kocha tych wszystkich kierowców i to byłoby dla niej spełnieniem marzeń? - podniosłam swój ton, denerwując się. Jednak się nie uspokoiłam. - A po drugie, dlaczego uznałeś, że ja jako osoba, która nic nie wie o tym sporcie to idealna kandydatka?

- Czyli jednak nie rozmawiałaś z Emmą...

- Miała mi wszystko powiedzieć za 2 dni, kiedy skończę swój artykuł.

- Kurwa, mogłem przewidzieć te twoje gierki. Znam cię tak długo, a nadal się na to nabieram.

- Odpowiedz mi, Gabriel! - znów podniosłam swój ton i kątem oka widziałam jak Theo na mnie spogląda unosząc jedną brew. Pewnie też był zdziwiony moim nagłym humorem, ale co mogłam poradzić, jak mój znajomy to skończony idiota, który myśli tylko o sobie i imprezach. 

Jednak mogłam zignorować to połączenie.

Odpowiadając na pytanie pierwsze, Penelope się we mnie podkochuje od kilku miesięcy i nie będę jej robił nadziei, bo potem na pewno chciałaby się za to jakoś odwdzięczyć. Nie będę psuł atmosfery w pracy po tym jak się z nią prześpię, a potem zostawię i będzie chodziła załamana i wszyscy będą mieli mnie za dupka. A co do drugiego, jesteś moją przyjaciółką z biura i nie tylko, doskonale mnie rozumiesz i pomyślałem, że dzięki temu, też możesz napisać artykuł dla siebie.

- Niby jaki?

- Nie wiem, dziewczyny kierowców i ich modowe inspiracje, jak one się tam czują czy inne gówno. Na pewno coś wymyślisz, masz zawsze bardzo dużo pomysłów - czułam, że jego komplementy w tym momencie nie mają nic wspólnego z prawdą, a robi to tylko po to, aby mnie udobruchać.

- Nie ma opcji, Gabriel. Przykro mi bardzo, ale to nie jest moja działka. Nigdy tego nie oglądałam i nie mam zamiaru iść na ten pieprzony wyścig, bo już wystarczająco się wkurzam, że wszystkie ulice są wtedy zamknięte, a chamscy turyści non stop krzyczą i robią mi burdy pod oknem. Nie będę brała w tym udziału.

- Obiecuję, że się odwdzięczę. Zrobię wszystko, opowiem ci to co musisz wiedzieć. Proszę.

- Porozmawiamy w biurze, nie mam teraz nastroju - nie czekając na odpowiedź, po prostu się rozłączyłam i schowałam twarz w dłoniach, nadal trzymając telefon w ręce.

Przysięgam, że zwariował. Co innego jest pisać na tematy, o którym ma się jakiekolwiek pojęcie, a tworzenie relacji o sporcie o którym nie wiem kompletnie nic oprócz tego, że banda chłopców jeździ sobie w kółko kilkanaście razy. To nie tak, że w siebie nie wierzyłam, bo potrafiłam się wysilić, aby napisać chociażby na temat polityki, ale tematy wyścigów są ponad moje chęci i możliwości. Dodatkowo nie pomagał fakt, że Gabriel zrobił to za moimi plecami i w tym czasie będzie sobie imprezował, kiedy ja umrę ze stresu, że coś powiem i zrobię nie tak.

- Co się stało? - Theo podszedł do mnie i złapał mnie za ręce, które nadal miałam przy twarzy. Objął je w swoje, odsłaniając moją twarz. Wzięłam głęboki oddech, wpatrując się w jego ciemne oczy, próbując się trochę uspokoić.

- Gabriel sobie wymyślił, żebym wzięła za niego relację z wyścigu Formuły 1, kiedy on pojedzie sobie na kawalerski. Absurd.

- Przecież to jest już za tydzień.

- No właśnie - machnęłam rękoma do góry, zdenerwowana. Odwróciłam wzrok spoglądając na panoramę Monako za oknem, jakby ulubiony widok miał mi pomóc przetrawić wszystkie informacje, ale niezbyt pomagało. Poczułam się strasznie bezsilna, ponieważ po raz pierwszy od dawna nie miałam kontroli nad tym, co się dzieje i w nerwach nie potrafiłam wymyślić jak się z tego wywinąć.

Do you remember? | F1 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz