Rozdział 23.

365 33 0
                                    

Oczy nigdy nie kłamią.

Jak zwykle praca była dla mnie bardzo dobrą odskocznią i pisanie nowych artykułów oraz przygotowywanie materiałów działało na mnie kojąco po wszystkim co się wydarzyło. Specjalnie chodziłam do biura, aby nie rozpraszać się w domu, pisałam jak głupia na każdy temat jaki tylko przyszedł mi do głowy, dzięki czemu miałam zrobioną pracę na conajmniej dwa tygodnie do przodu. 

Pomagało przez większość część dnia, bo gdy tylko wracałam do domu, mimo starań Daniela, powracały do mnie myśli sprzed trzech dni, kiedy to zdecydowałam się na konfrontację z Theo. Jakbym miała za mało bólu psychicznego, po jego dłoniach na szyi został ślad, przez co nienawidziłam swojej wrażliwej skóry, bo musiałam się męczyć z tuszowaniem jego palcy. Na szczęście nie były już aż tak bardzo widoczne, więc podświadomie, po cichu liczyłam, że gdy tylko znikną, tak samo zapomnę o całym wydarzeniu, ale przecież to nie mogło być takie łatwe. Tych ran zrobionych podświadomie nie mogłam łatwo wymazać makijażem. 

A szkoda, że to nie takie łatwe.

Trzy dni. Miałam wrażenie, że to cała wieczność, choć tak naprawdę wspomnienia powracały do mnie z taką siłą, jakby wszystko zdarzyło się kilka godzin wcześniej. Mogłam mówić w pracy, że wszystko gra i sztucznie się uśmiechać, ale gdy byłam sama, stawałam się innym człowiekiem. Płakałam do poduszki, oceniałam się, katowałam za to, z jakim człowiekiem byłam przez tyle czasu, a kończyłam na tym, że podświadomie miałam do niego nadal sentyment. Chociaż tak jak powiedziałam, w ogóle go nie znałam. I tęskniłam za wspomnieniami, nie za jego osobą.

Wróciłam do mieszkania, ponieważ obecnie pomieszkiwałam u Daniela. Przynajmniej do czasu, kiedy nie znajdę ładnej kawalerki w przystępnej cenie. Obecnie albo kosztowały krocie, na które nie było mnie stać albo były w takim stanie, że bałam się, że jednej nocy bym tam nie przetrwała. 

- Dzień dobry, kwiatuszku - usłyszałam głos Daniela, gdy tylko przeszłam przez próg kuchni. Zbliżyłam się do niego i dałam mu buziaka w policzek.

- Hej, misiaku - odpowiedziałam i podeszłam do lodówki, aby wyciągnąć butelkę wody. 

- Jak się czujesz?

- Dobrze, na razie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i się napiłam.

- Zamówiłem pizzę, powinna być niedługo.

- Nie mam apety...

- Nie wkurzaj mnie nawet, Sophie. Wepchnę ci ją siłą, jak będzie trzeba - spojrzał na mnie spod byka, chociaż tak bardzo to do niego nie pasowało, przez co parsknęłam śmiechem, a woda z moich ust wylądowała na podłodze. 

- Nie pasuje ci ta mina - odpowiedziałam i wzięłam ręcznik kuchenny, aby po sobie posprzątać.

- Tak jak tobie chudnięcie z dnia na dzień.

- Przecież nie robię tego specjalnie - wycierałam podłogę i gdy posprzątałam wyrzuciłam ręcznik do kosza i spojrzałam na swojego przyjaciela.

- Wiem, kochanie, dlatego zaraz o to zadbamy - zbliżył się do mnie i złożył na mojej głowie krótkiego buziaka.

- Idę się wykąpać. Kiedy lecimy do Budapesztu?

- Jutro z rana, ale zaraz wszystko ustalimy, kiedy przyjdzie Charles. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.

- Nie musisz mnie o to pytać za każdym razem. To twój przyjaciel.

- Mimo wszystko wiem, że kiedyś się nie dogadywaliście i nie chcę, abyś czuła się niezręcznie, skoro tutaj mieszkasz.

Do you remember? | F1 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz