Rozdział 16.

289 27 5
                                    

Weszłam zmęczona do domu, chociaż w ogóle nie miałam na to ochoty, ale nie mogłam jechać do hotelu albo zostać z chłopakami. Byłam dorosła i musiałam poradzić sobie z nieprzyjemną rozmową. Poza tym braliśmy ślub za trzy miesiące, nieważne jak będzie to ciężkie, wypadałoby znaleźć wspólny kompromis i wrócić do spokoju między nami.

Zamknęłam za sobą drzwi i zostawiłam walizkę w korytarzu. Nie widziałam mojego narzeczonego, ale z salonu dochodziły dźwięki telewizora i włączonego meczu, więc prawdopodobnie tam mogłam go znaleźć.

Westchnęłam głośno, zdjęłam buty i przeszłam do kuchni, skąd miałam też idealny widok na kanapę w salonie. Oparłam się o blat kuchenny i spojrzałam przed siebie, gdzie Theo leżał na kanapie, z butelką piwa w ręce i wpatrywał się w telewizor. Dobrze udawał, że wcale mnie nie widzi albo był tak bardzo zły, że myślał, że sama do niego przyjdę i się przywitam. Chociaż bardzo chciałam to zrobić, potrzebowałam, aby mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze, to z drugiej strony duma nie pozwalała mi jeszcze tego zrobić. Może byłam faktycznie masochistką, bo dzięki temu ominęłabym długą, nieprzyjemną rozmowę, ale takim zachowaniem nie sprawię, że poczujemy się lepiej. Chwilowo pewnie tak, ale będzie się za nami ciągnęło w przyszłości, a tego nie chciałam.

- Hej - powiedziałam w końcu, patrząc na blondyna. Miał na sobie szare dresy i białą koszulkę, a jego włosy były roztrzepane na wszystkie strony. Wyglądał tak niepozornie, nie byłam do tego przyzwyczajona przez jego codzienne, eleganckie stylizacje, ale mimo wszystko kochałam go w tym wydaniu chyba jeszcze bardziej.

- Cześć - powiedział i w końcu na mnie spojrzał. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy, a tak bardzo chciałam, aby chociaż pokazał, że się martwi, że jest mu też przykro, ale miał opanowaną pokerową twarz do perfekcji. Praca go do tego zmuszała, ale miałam odrobinę nadziei, że zrobi wyjątek. Poczekałam jeszcze chwilę, aby zobaczyć w jego spojrzeniu cokolwiek, ale nic. Patrzył na mnie obojętnie, nie pokazując ani smutku, ani szczęścia. Jakby w ogóle mnie tutaj nie było, jakby się tym nie interesował i nie miało to dla niego znaczenia.

Zabolało.

Chcesz porozmawiać? - spytałam niepewnie, bawiąc się rękawami swojej bluzy. Nienawidziłam poważnych rozmów i rzadko kiedy je przeprowadzaliśmy. Zazwyczaj udawało nam się szybko wyjaśnić sprawy, a potem kochać się na zgodę, szybko o nich zapominając, ale tym razem w powietrzu było dziwne napięcie, którego nie dało się ukryć. Zachowywaliśmy się jakbyśmy byli dla siebie conajmniej obcymi osobami, nie parą narzeczeństwa.

- A masz mi coś ciekawego do powiedzenia? - podniósł butelkę z piwem do ust i napił się, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego.

- Ciekawostkę. Mój tata był mocno związany ze światem Formuły 1. Był jednym z lepszych inżynierów - zaczęłam, chcąc trochę rozluźnić atmosferę, ale jego zachowanie wskazywało inaczej. Zatrzymał butelkę z piwem przy swoich ustach, ponownie się napił i dopiero wtedy opuścił dłoń, patrząc cały czas na mnie.

- Wracasz po całym weekendzie, gdzie przytulasz się do innych chłopaków i uważasz, że to jest najważniejsze od czego powinnaś zacząć? - spytał zirytowany. Przełknęłam głośno ślinę, nie tylko ze zdenerwowania, ale także wielka gula pojawiła się w moim gardle.

To było dla mnie cholernie ważne.

- Tak, właśnie tak - zaśmiał się na moje słowa, wziął kolejnego łyka, po czym głośno odłożył butelkę na stół.

- Nie wiem czy zauważyłaś, ale wszystko co związane z Formułą 1, gówno mnie interesuje.

Zabolało ponownie.

Do you remember? | F1 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz