Rozdział 10.

339 19 4
                                    

Mijaliśmy wybrzeże Francji, zbliżając się do Marsylii. Byliśmy tam tylko raz, odkąd jesteśmy razem, w naszą pierwszą rocznice zaręczyn. Mimo, że wolałam Włochy, zamiast Francji, po prostu włoskie miasteczka były dla mnie bardziej urokliwe, to akurat do tego francuskiego miałam ogromny sentyment. Pamiętam jak dobrze spędziliśmy wtedy czas, jacy byliśmy szczęśliwi, że możemy spędzić czas poza Monako i mimo, że wycieczka była jednodniowa, odpoczęliśmy za wszystkie czasy. Teraz też miałam na to nadzieję.

Chciałam po prostu oderwać się od Monako i mieszkania, które ostatnio mnie mocno przytłaczało. Gdy spałam w swoim łóżku, jedyne o czym myślałam to wspomnienia w moim snach, a siedzenie samemu na pracy zdalnej sprowadzało się do jednych myśli – mojej przeszłości. Chciałam to rozwiązać, ale zanim wejdę w wir pracy, potrzebowałam odpoczynku i motywacji, a nic tak dobrze nie działa jak piękny krajobraz i dobre wino w obecności narzeczonego.

- Zrobiłem rezerwację w tym hotelu co ostatnio, mam nadzieję, że ci się podobał – Theo przerwał ciszę między nami, kiedy wpatrywałam się w okno obserwując wybrzeże francuskie, a on prowadził samochód. Obróciłam się w stronę chłopaka i posłałam mu uśmiech.

- Był piękny, dziękuje – złapałam jego wolną, prawą rękę i splotłam nasze palce razem. – Jak udało ci się tak szybko załatwić urlop?

- Miller wisi mi przesługę za ślub jej siostry w tamtym miesiącu, więc to wykorzystałem, zanim o tym zapomni – położył nasze splecione dłonie na moim udzie i również posłał mi uśmiech.

- Przypomnij jej o tabletkach.

- Tak, wiem, kochanie. Jak wrócimy z wyjazdu to od razu załatwię ci receptę.

Skoro przez cztery lata działały dobrze i trzymały moje samopoczucie na wodzy, teraz przydadzą się jak nigdy. Musiałam być w pełni skupiona, a ich brak ewidentnie odbijał się na mnie źle. Szybciej się rozpraszałam i chodziłam otumiona, jakbym miała kaca życia. Nie mogłam sobie na to pozwolić, jeśli chciałam poznać swoją przeszłość i dowiedzieć się kilku rzeczy.

- Na początku lipca jadę do Anglii na wydarzenie. Będę relacjonować urodziny Asosa, chcesz jechać ze mną?

- Jeśli nie będę musiał być w Mediolanie to chętnie, kochanie. Będę musiał kupić tylko bilet, prawda?

- Tak, firma opłaci hotel, ale bilet na własną rękę – potwierdziłam. Emma nie miała nic przeciwko, kiedy sporadycznie wybierałam się na swoje wydarzenia firmowe z Theo. Przez zawód mojego narzeczonego i tak zdarzało się to mniej więcej raz do roku, więc zdecydowanie nie wykorzystywałam tego przywileju, jak inni pracownicy, którzy chętnie prosili o wejściówki dla swoich partnerów lub przyjaciół każdego miesiąca. Jedynym warunkiem było, aby osoba towarzysząca kupiła sobie bilet lub samodzielnie dojechała na miejsce. Firma i tak płaciła za hotel i nie miało to znaczenia, czy biorą pokój pojedynczy czy podwójny.

- Na ile dni?

- W piątek rano trzeba lecieć, w sobotę wydarzenie i w niedziele powrót, ale jeszcze nie sprawdzałam jak są loty.

- Dobrze, postaram się – zbliżył nasze dłonie do swoich ust i pocałował moją, po czym położył je na swojej nodze.

* * *

Założyłam długą, czarną sukienkę bez ramiączek, która miała długie rozcięcie na nodze sięgające prawie do uda. Podeszłam jeszcze do walizki, z której wyciągnęłam czarne sandałki na obcasie, które włożyłam i wyszłam z pokoju. Theo już na mnie czekał, stojąc do mnie bokiem, przez co miałam okazję przyjrzeć się jego osobie. Również ubrał się elegancko stawiając na czarne spodnie garniturowe i białą koszulę, którą włożył w spodnie. Włosy jak zwykle ułożył na boki, pozostawiając przedziałek na środku i aż się uśmiechnęłam na ten widok. Kochałam go jak nikogo innego i przy okazji był najprzystojniejszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek spotkałam, a często miałam okazję poznawać samych modeli z wybiegu i nie równali się z niczym z moim narzeczonym.

Do you remember? | F1 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz