Weekend niestety skończył się za szybko. Byliśmy kilka kilometrów przed Monako, a już tęskniłam za plażą na Marsylii i francuskim winem, na które sobie pozwoliliśmy również w sobotę. Nie mówiąc o przepysznych kolacjach. Co z tego, że w Monako jedzenie było bardzo podobne, ale klimat francuskiego miasta zrobił swoje. A co najważniejsze, mimo ciężkiej rozmowy w piątek, naprawdę zdołałam odpocząć i się wyłączyć. Nie było to łatwe, ale obecność i wsparcie Theo mocno pomogły dojść do siebie i zebrać siły.
Miałam tylko jeden kompromis. Chciałam odwiedzić grób rodziców, a po tym zapomnieć o całej sprawie. Wystarczająco dobiła mnie informacja, którą poznałam w piątek, więc na ten moment starczyło mi wrażeń związanych z moją przeszłością.
W czasach internetu nie było ciężko, aby dowiedzieć się na jakim cmentarzu dokładnie się znajdowali i w jakiej uliczce zostali pochowani. Plan cmentarza był ogólnodostępny, więc Theo zamiast jechać prosto pod nasz apartament, skręcił w przedmieścia miasta, aby po chwili zatrzymać się przed wielką, metalową bramą.
Zgasił silnik i spojrzał na mnie, ofiarując to jedno z jego wspierających, współczujących spojrzeń.
- Gotowa? - spytał, ściskając dłoń na moim udzie. Odwróciłam od niego wzrok, aby przenieść je na bramę i przełknęłam głośno ślinę.
Chociaż tyle byłam im winna.
- Tak, miejmy to za sobą - powiedziałam szybko i wyszłam z auta, biorąc głęboki oddech. Theo zanim do mnie dołączył, wziął z tylnego siedzenia dwa bukiety kwiatów, które udało nam się kupić jeszcze w Marsylii, i ruszyliśmy przed siebie.
Poczułam stres połączony ze smutkiem. Dopadły mnie uczucia żalu i wyrzutów sumienia, że nie zrobiłam tego wcześniej. Nie znałam naszej historii, ale wierzyłam podświadomie, że byłam im to winna i powinnam to zrobić. Dla nich i dla samej siebie, aby było mi lepiej i żebym w pełni mogła ruszyć do przodu.
Theo pociągnął mnie za sobą, splatając nasze dłonie razem i spojrzał na telefon, gdzie zapisał mapę cmentarza. Poprowadził mnie przez uliczki, kiedy oglądałam puste grobowce, na których nie znajdowały się żadne znicze, ani kwiaty i przez to poczułam się jeszcze gorzej. Co jeśli przez kilka lat, ich grób również stał pusty, bo nie miał ich kto odwiedzać?
W końcu przystanęliśmy przy wielkiej, marmurowej płycie, która przedstawiała moje nazwisko. Było wypisane na środku jasnym odcieniem, a pod nim po prawej i lewej stronie znajdowały się imiona.
Roux.
Victor.
Marie.
Pod ich imionami widniały dwie daty, jedna oznaczała datę urodzenia, a druga datę śmierci i właśnie wtedy uroniłam łzy. Tata zmarł w lipcu dziesięć lat temu, a mama tak jak wspominał wcześniej Theo, cztery lata temu. Pomyślałam o tym, że od śmierci taty niedługo minie równe dziesięć lat, a dopiero teraz byłam na jego grobie. Przytłoczyło mnie to i uroniłam kolejne łzy, gdy pomyślałam, ile ominęłam i jak mogłam mu to zrobić.
Jeśli moje wspomnienia były prawdziwe, oznaczało, że mieliśmy naprawdę dobry kontakt, a nawet nie odwiedziłam jego grobu. Stał pusty, nie było na nim ani jednego znicza, żadnych kwiatów. Zaniedbany przez kilka lat, jakby cały świat zapomniał o jego istnieniu. W tym jego jedyna córka.
Wzięłam od Theo kwiaty i położyłam je na płycie. Chciałam, żeby było idealnie, więc zadbałam dokładnie o to, żeby były równo, aby były idealnie na środku, jakby to miało odkupić moje winy i przez równe ułożenie kwiatów, miałam sobie wybaczyć brak zainteresowania.
CZYTASZ
Do you remember? | F1 {ZAKOŃCZONE}
Mystery / ThrillerSophie życie z pozoru mogłoby się wydawać idealne. Młoda dziennikarka, która ma zaplanowane całe życie ze swoim narzeczonym. Jej praca, mieszkanie, a także styl życia są podziwiane przez osoby, które ją obserwują. Ona sama jest wdzięczna, że po wyda...