Who am I?

382 14 2
                                    

Obudziłem się obok mężczyzny znów nagi i znów obolały. Westchnąłem patrząc na jego spokojną twarz. Kochałem go i kochałem się z nim pieprzyć, ale to że on nie kochał mnie mimo że wiedział o moich uczuciach dalej bolało. 

Myślałem że gdy się wygadam poczuje sie lepiej. Poczułem się rzeczywiście, ale... To nie była duża różnica. Bolało mnie dalej to że on nie czuł tego samego do mnie. Nawet jeśli mu się podobałem to... Nie chciałem mu się tylko podobać. Chciałem by mnie kochał

Do tego myślałem że teraz świadomość że się przespaliśmy będzie szczęśliwsza, ale... Dalej nie była. Było cudownie w nocy, ale jak dobrze by nie było, rano czułem się jak męska dziwka. Dziś było już naprawdę źle i czułem jakbym miał zwymiotować na myśl że znów to zrobiłem

Podniosłem się i założyłem dres. Poszedłem do kuchni chcąc wziąć antydepresanty z myślą że pomogą. Znalazłem je, ale przypadkiem zaciąłem się plastikowym listkiem tabletek. Zobaczyłem krew i zamarłem. To tak... Kusiło... Czułem jakby było to poza moją kontrola, chciałem więcej a moja świadomość nagle odeszła

Spojrzałem na nóż leżący obok i uśmiechnąłem się. Podniosłem go i przyłożyłem do przedramienia. Zasłużyłem na to, może mnie nauczy by tak się nie szmacić. Byłem tak żałosny nie umiejąc nawet nad sobą zapanować na tyle by nie spać z kims kto mnie nawet nie kocha. Zasługiwałem na te karę.
 
Usłyszałem kroki i odsunąłem ostrze od skóry. Nie zrobiłem tego przecież... Krew wcale nie lała sie po mojej skórze. Moja świadomość wróciła nie wiedząc co zrobiłem i czując tylko ból. Spojrzałem na kompletnie zszokowanego mężczyznę nie rozumiejąc co się stało. Dlaczego...

-Tae ja... Nie wiem czemu...- Powiedziałem puszczając nóż na ziemie i patrząc na przedramie- Ja tego nie zrobiłem... Nie ja...

Byłem pewien że tylko dotknąłem a ręka była... Cała pocięta. Zrobiło mi się słabo. Kompletnie nie rozumiałem dlaczego to zrobiłem, co się stało i kiedy zdążyłem tak się zranić. Nogi ugieły się pode mną a kompletnie zszokowany mężczyzna złapał mnie patrząc na rany przestraszony

-Ja pierdole nie mdlej. Mam zadzwonić po karetkę?

Pokręciłem głową, a on podniósł mnie zanosząc na kanapę. Nic nie rozumiałem. Wiedziałem o depresji, ale... Nigdy nie miałem takich ataków. To było przerażające i... Pokaleczyłem się. Nie pamiętałem tego nawet i bałem się. Co jeśli to się powtórzy i będe tak odchodził na chwile od zmysłów i rozbudzał się ranny? Czy to dalej jestem ja? Coś mnie opętało?

-Patrz na mnie kurwa słuchasz mnie?!

-Nie- Spojrzałem na niego i przytuliłem a on już kompletnie nic nie rozumiał

-Kookie... Trzeba to zatamować, później będziesz mógł się tulić ile chcesz tylko daj to sobie zrobić okey?- Powiedział dużo spokojniej widząc że byłem... W strasznym stanie

Kiwnąłem głową i podałem mu rękę która wyglądała po prostu strasznie i patrząc na to znów zrobiło mi się nie dobrze. Zasłabłem i obudziłem się oczywiście w szpitalu. Z mojej zdrowej ręki wychodził wężyk z kroplówką, a druga byla cała zabandażowana

Nie pamiętałem dużo, spojrzałem na mężczyznę, który rozmawiał przez telefon chodząc po pokoju i odetchnąłem. Nie zostawił mnie, nawet bojąc się krwi i igieł dalej tu był. Czy to coś znaczyło? Nie. Napewno mnie nie kocha, dlaczego w ogóle miałby

-Oddzwonię- Przerwał rozmowę rozłączając się i podchodząc do mnie- Jak się czujesz?

-Nie chcesz wiedzieć

-Fizycznie

-Też nie chcesz wiedzieć- Westchnąłem, bo bolało to cholernie

-Założyli ci szwy. Powinno w miare szybko sie zagoić i może nie będziesz mieć po tym aż takich blizn. Masz szczęście

-Nie nazwałbym tego szczęściem

-Czemu to zrobiłeś?- Spojrzał na mnie smutno a ja westchnąłem

-Nie zrobiłem. Wziąłem nóż do ręki, ty wszedłeś i jeb nagle krew. Nie zrobiłem tego, a bardziej... Nie wiem nieświadomie. Ja bym tak nie zrobił, znasz mnie

-Znam cię ale... Jesteś chory. Ty nie zrobiłbyś tego, ale choroba tak. To cię zmienia niezależnie od twojej woli. Nie winie cię, wiem że nie miałeś nad tym kontroli, ale coś musiało cię do tego pchnąć. Chce cię po prostu ochronić przed możliwą powtórką

-Ja nie... Ja tego nie chce- Spojrzałem na niego ze łzami w oczach a serce starszego złamało się- Nie wiem czemu, choć... Wiem czemu...

-Nie płacz kochanie, na spokojnie dlaczego?

Odetchnąłem a on starł łze z mojego policzka. Głupio mi było przyznać się dlaczego czułem się tak źle, bo powód był dla mnie żenujący

-Nie kochasz mnie, ja ciebie tak, pomijając friendzone, sypiamy ze sobą a gdy nie jesteśmy parą robiąc to... Czuję się jak szmata i dalej nie potrafię zrozumieć dlaczego tak siebie nienawidzę, ale robie to. To wszystko mi dopierdala i rano chyba dlatego oddałem się tej pierdolonej depresji

-Nienawidzisz siebie?- Poczułem ogrom bólu w jego głosie i żałowałem że to powiedziałem, bo jego oczy też zaczęły się szklić- Ja nie wiem nawet jak ci pomóc... Tak cię przepraszam, gdybym mógł coś zrobić to...

-Nie przepraszaj...

-Kiedy to moja wina. Gdybym zauważył co cię boli nie doszłoby do tego

-To gdybanie, a ja nie mam do ciebie żalu. Od zawsze mnie wspierałeś i to ja jestem skryty więc nie miałeś jak zauważyć

-Aj to dla mnie już trochę za dużo. Wróćmy do tego w domu i... Zróbmy sobie celibat

-Ale...

-Potrzebujesz tego- Przerwał mi a ja westchnąłem chcąc już wyjść i przytulić się do niego

Stay // TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz